-----------------------
Gdy niespodziewanie wszystko ucichło, Szpakowski ostrożnie wyjrzał z ukrycia. I ujrzał jak ogień formuje się w przerażającą istotę. Po kilkunastu sekundach wyłoniło się monstrum, które zajmowało całą powierzchnię. Szerokie i wysokie. Przypominało jaszczurkę z długim pyskiem, długimi łapami i łuskami. Potwór był rdzawo-czerwono-czarny. Jego żółte gadzie oczy patrzyły bystro i czujne. Zasyczał agresywnie pokazując rząd białych ostrych zębów.
Valentyn wziął głęboki wdech, zamknął oczy i wyskoczył szybko w stronę przeciwnika. Kurczowo trzymał miecz. Uderzył z całej siły. Impet ciosu odrzucił Valentyna do tyłu. Uderzył plecami o podłoże. Jęknął. Nadal kurczowo trzymał miecz. Miał wrażenie, że oręż przytwierdził się do jego dłoni. Gad zasyczał nisko raniąc tym samym uszy Valentyna. Spojrzał na niego i z przerażeniem dostrzegł jak gadzina zmierza w jego stronę. Cała rura drżała pod ciężkimi krokami przeciwnika. Serce Valentyna podeszło do gardła. Instynktownie wysunął z ciała wszystkie swoje kolce, niszcząc tym samym ubranie, a jednocześnie wysunął przed siebie miecz by się osłonić.
Wszystko działo się w ułamkach sekundy.
Gad zbliżył się na tyle, by zaatakować. Zamachnął się potężną łapą pełną zakrzywionych szponów. Klinga ponownie się rozgrzała. Gdy szpony natrafiły na ostrze, rozległ się potężny syk. Przeciwnik odskoczył do tyłu i zawył z wściekłości.
Valentyn wstał pospiesznie i chwiejnie. Rozwścieczone stworzenie ruszyło na niego rycząc. Nie mając wyjścia ruszył ponownie na bestię. Demon uzbrojony w miecz i swoje własne moce uderzył z całej siły. Dwie siły starły się ze sobą. Siłowali się.
Valentyn czuł jak bestia na niego napiera. Cofał się powoli, ale nieustannie. Zdawał sobie sprawę, że nie wytrzyma tak dłużej. Spojrzał w oczy gada i ujrzał determinację, złość, ale i ból. Potwór także odniósł ranę.
Zmotywował w sobie nieznane pokłady mocy i siły. Pospiesznie ustabilizował swoją postawę i całą swoją energię włożył w to aby dokończyć walkę. Ponownie naparł na przeciwnika. I jednocześnie starał się wystrzelić ze swego ciała jak najwięcej igieł. Liczył na to, że któraś przebije się przez jego słabe punkty. Udało mu się to.
W pewnej chwili ujrzał błysk zwycięstwa na końcu drogi. W oczach przeciwnika zabłysło zdziwienie i ból. Zachwiał się i cofnął. Valentyn wykorzystał okazję i zamachnął się. Trafił w kończynę. Rozległ się potworny ryk bólu. Po tym w drugą. Przeciwnik zachwiał się. Szpakowski obrócił się dokoła, wykorzystując pozostałe igły i ostatecznie uderzając w klatkę piersiową gada. Miecz wszedł ciężko. Valentyn użył całej swojej siły, by wcisnął klingę głębiej. Rozległo się potworne zgrzytanie jakby klinga przebija się przez ogień. Gdy wyjął klingę, musiał zasłonić oczy, bo potwór rozjarzył się i rozjaśnił. Stał się na powrót płomieniami. Po chwili jednak zgasł. Valentyn jeszcze przez krótki czas słyszał nieprzyjemne dzwonienie w uszach. Po tym ruszył dalej.
-----------------------
— Na pewno dasz radę? — zapytała Hexa, gdy stały na dachu.
— Spokojnie — zapewniła ją Ordezis. — Mam w tym praktykę.
Obie złapały się za ręce. Ordezis otoczyła ich bańką mocy. W ciemnościach wzniosły się w powietrze i udały się w stronę, gdzie według demonki lodu miała znajdować się dziwna wyspa. Wydawało się to prostym zadaniem.
W połowie trasy jednak coś się zmieniło.
— Czuję czyjaś obecność — powiedziała Oredzis zaniepokojona.
CZYTASZ
Córa Ognia tom 1. Słoneczne Miasto. (ZAKOŃCZONE)
FantasyDaleka przyszłość. Po wygranej przez demony trzeciej wojny światowej i przejęciu władzy oraz zniewoleniu ludzi - nieśmiertleny demon znika wraz ze swoją córką Córą Ognia. Jednak po upływie kilkunastu lat Ognisty Ptak Zemsty ponownie pojawia się na Z...