Tony wpadł do gabinetu Nicka Fury'ego. Wpadł było jedynym słusznym określeniem. Milioner był wściekły, bał się, a to wszystko przykryte było olbrzymim ciężarem poczucia winy. Nie był w nastroju na finezję.-Gdzie jest Peter?!- warknął, podchodząc do biurka. Ciemnoskóry wstał, opierając się o drewniany blat.
-Nie możesz tak sobie wpadać...
-Nie możesz aresztować dziecka, które jest pod moją opieką i mnie nie poinformować, więc przestań pieprzyć i powiedz mi gdzie on jest!- odparł ostro Tony.
-Jest tam, gdzie jego miejsce.
-Przestań pieprzyć, Fury!- krzyknął milioner.
-Nie wiesz nawet co zrobił...
-Nie obchodzi mnie to! Chcę go zobaczyć! Mam prawo go zobaczyć, jestem jego opiekunem, do jasnej cholery!
Przez chwilę, mężczyźni mierzyli się wzrokiem. Nick wypuścił powietrze, po czym usiadł i podniósł słuchawkę z biurka.
-Przyprowadzić Parkera do mojego gabinetu- rozkazał, nie przejmując się tym, kto odebrał telefon.
Tony usiadł na fotelu po drugiej stronie biurka i złożył ręce na klatce piersiowej, zaciskając szczękę.
Gdy po sześciu minutach do dużego pomieszczenia weszło dwóch agentów, milioner zerwał się z miejsca. Peter wyglądał na młodszego niż był, blady i wystraszony pomiędzy postawnymi mężczyznami. Miał ręce skute kajdankami. Cień ulgi przesunął się po jego twarzy, gdy zauważył swojego opiekuna. Postawił krok w jego stronę, ale wtedy, jeden z agentów chwycił go mocno za ramię i szarpnął nim lekko, nie pozwalając dziecku się poruszyć.
Peter wbił wzrok w milionera, szukając pomocy, a Tony zesztywniał.
W jednej, krótkiej chwili zobaczył na miejscu Petera młodego siebie. Piętnastoletniego chłopca, który patrzył na ojca w dokładnie taki sam sposób. Błagalnie, ze strachem. Oczekiwał pomocy. Wierzył w swojego opiekuna, wierzył, że jest w stanie to naprawić, pomóc mu. Wierzył, że może mu zaufać.
Jak Howard mógł to zignorować?
Jak mógł obojętnie przejść koło tego spojrzenia i pozwolić oskarżyć syna o przestępstwa, których nie dokonał?
Jak mógł nie zachować się tak jak Tony, który z furią w oczach pokonał dystans dzielący go od chłopca, chwycił agenta za nadgarstek tak mocno, że o głowę wyższy od niego mężczyzna jęknął cicho z bólu i natychmiast wykonał polecenie, gdy milioner syknął z jadem w głosie "nie dotykaj go"?
Jak? Jak? Jak?
Tony przyciągnął dziecko do swojego boku i ujął delikatnie jego twarz w dłonie, czemu Peter biernie się poddał. Mężczyzna przesunął kciuk po policzku młodszego, uważnie oglądając jego twarz. Nic mu nie było.
-Peter usunął całą swoją kartotekę. Medyczną i policyjną- oznajmił Fury, a milioner przełknął ślinę- twój plan nie wypalił. Ten dzieciak się nie zmieni i od tej pory, jest pod moją kontrolą. Nawet jeśli to oznacza, że muszę go aresztować.
To wszystko przez niego. Wszystko przez niego.
-Nie. Nie, nie możesz go aresztować, dopóki tego nie udowodnisz- powiedział, a Peter zadarł głowę, żeby spojrzeć ze zdziwieniem na opiekuna.
-Peter się przyznał. Do wszystkiego. Łącznie z poprzednimi kradzieżami i włamaniami- zauważył ciemnoskóry, na co czarnowłosy posłał mu zirytowane spojrzenie.
CZYTASZ
Boys Don't Cry
Fanfiction"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To...