ROZDZIAŁ TRZECI

78 5 1
                                    

Przekraczając próg sali odwiedzin, nie bałam się. Byłam zdeterminowana, zawzięta. Nic mnie nie mogło zatrzymać. Byłam pewna siebie i pewna tego, że zaraz spojrzę mu w twarz, a on zaśmieje się uważając mnie na szarą myszkę.

Przesadził.

W prawej ręce trzymałam głowę jego ofiary. Niech na nią popatrzy. Mocno się zdenerwowałam. Nie mogłam spać, musiałam wiedzieć więcej, od tamtego telefonu. A pytań przychodziło.

***

Scorpius...

Wszędzie bym rozpoznała ten jego lekki śmieszek. Moje myśli ucichły. Słowa chłopaków rozmazały. W głowie miałam jedyne cichy śmiech przestępcy...

- Co? Niespodzianka się nie udała? Nie podoba się? – spytał – Dobrze... Następnym razem wyślę coś swojego, abyś bardziej mi zaufała. Zgoda?

Wypuściłam powietrze z ust do mikrofonu. Oddychałam naprawdę wolno. Logan położył rękę na moim barku.

- Wszystko dobrze? – zapytał.

- Och – odpowiedział Scorpius. Usłyszał go – Słyszę, że nie jesteś sama... Który z braci tam stoi? Tyler? Keller? – kiedy wymieniał ich imiona, moja wyobraźnia przekroczyła granice. Wyobrażałam sobie najgorsze. Że coś może im się stać.

O Chrystusie... Daj mi jakiś znać, abym przestała się bać...

- A może Logan? – Logan? Znał go? – Chłopak twojego braciszka, mam rację?

Położyłam dłoń, na jego. Łzy wypływały z moich oczu. Co się właśnie wydarzyło...

- Jesteś tam? Nie nabijaj mi czasu, skarbie... - Skarbie? – No cóż. Do zobaczenia. Mam nadzieję, że Cię nie speszyłem. I czekam na partyjkę szachów... Żegnam.

Tyle. Rozłączył się. Tyle wystarczyło, bym pogrążyła się w ciemnocie.

Odsunęłam telefon od ucha. Położyłam go powolnym ruchem na stolik. Ciągle patrząc przed siebie, wyobraziłam sobie świat w ruinie. Płonące bloki, pył wszędzie i zagłada. Nie byłam w stanie myśleć trzeźwo.

- Halo? – słyszałam tylko szmer, pojedyncze słowo – Halo, Cassie... – głos stawał się coraz wyraźniejszy, aż w końcu obudziłam się z transu – Cass...

Spojrzałam w jego oczy. Zmarszczone brwi i oczy, wpatrywały się we mnie. Zabrakło mi sił, aby cokolwiek powiedzieć. Tylko patrzyłam. W jego oczy.

Cholera. Przestań. Skup się. Jesteś Cassandra Colder. Jakiś tam, frajer nie nastraszy Cię byle głową.

Chociaż jemu to się udało...

- Wszystko okej? – spytał Logan – Wyglądasz jakiś zobaczyła trupa – Spojrzałam na swoje dłonie. Całe blade...

- Tak, wszystko jest dobrze – tylko tyle, potrafiłam powiedzieć, zanim odeszłam i ruszyłam do pokoju.

Prawda, była taka, że nic nie było dobrze.

***

Rzuciłam głową, o blat stołu. Smród jaki wydobywał się od organu, nie dawał oddychać, ale musiałam się przyzwyczaić. Skoro miałam dostawać takich więcej.

Chłopak z uśmiechem patrzył to na ofiarę, to na mnie. Uśmieszek nie schodził mu z ust. Nie siadałam na krześle. Pod wpływem emocji, myślałam o naprawdę złych rzeczach. Scorpius oparł się bardziej o krzesło, czekając na moje słowa. Aż miałam mu ochotę napluć w twarz.

Przestępca, zmrużył oczy, wpatrując we mnie. Uśmieszek mu zszedł z twarzy. Po zobaczeniu mojej dominacji, przestał być takim królewiczem. Rządziłam.

Burn IT Down [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz