VIII.7.

55 16 0
                                    

Kiedy Igor i Milena wyszli, odprowadzani ciekawskimi spojrzeniami – przez okno w kuchni – mamy, taty i Mateusza, wróciłam do swojego pokoju. Ale zaraz znowu poszłam do kuchni, bo przypomniałam sobie o ostatnim posiłku, czyli gotowanym buraku, jajku na twardo i mandarynce. Wiem, nie brzmi zbyt apetycznie jako połączenie, ale podobno świetnie podnosi poziom żelaza we krwi. Zresztą, u mnie się sprawdziło. Żeby się nie męczyć, jadłam je po kolei. Razem się nie dało, a – wierzcie mi – próbowałam.

Potem poszłam się wykąpać, żeby położyć się spać do dwudziestej drugiej, zgodnie z umową. Czego się nie robi dla sławy – zakpiłam, zamykając oczy, choć wcale nie byłam jeszcze aż tak zmęczona.

*

Do końca czerwca okazało się, że Igor i Milena zaczęli spędzać ze sobą więcej czasu. Na razie ostrożnie, żeby nie zapeszyć, ale mnie nagle zaczęło się to wydawać bardziej ryzykowne niż związek Mili z Robertem. Przecież ledwo odratowałam naszą paczkę po ich rozstaniu. A gdyby Milena zerwała z moim bratem? Moja lojalność wobec obojga byłaby wystawiona na ciężką próbę. Na razie wolałam jednak nie psuć im radości.

Robert dowiedział się szybciej niż bym się spodziewała. Byłam pewna, który plotkarz mu wygadał, bo przecież Daniel pierwszy zobaczył Igora i Milę, wychodzących za rękę z naszego domu. Od razu do mnie zadzwonił, żeby to potwierdzić. Nawet jeśli odpowiedziałam, że „oboje są dorośli, wolni i to ich sprawa", Dan i tak zrobił z tej informacji użytek.

*

Lipiec 2022

Pierwszego lipca skończyłam dziewiętnaście lat. Niby niedużo, patrząc na kwestię długości ludzkiego życia, ale dla mnie to było całe istnienie. I też ostatnia szansa, żeby wystartować w mistrzostwach Polski U20. Poczułam się STARO. Ale przecież do tego dążyliśmy. Każde dziecko chce się stać nastolatkiem, a nastolatek dorosłym. Szkoda, że dziesięć lat temu nikt nam nie powiedział, że dorosłość jest przereklamowana, a bycie dzieckiem takie fajne. Ja żałowałam jeszcze, że nikt nie wpadł na to, żeby kierować mnie na poważne zawody co roku. Zwykle kończyło się na województwie, a i z tym szkoła miała problem. Bo trzeba było wysłać uczniów z nauczycielem, zapłacić mu delegację i tak dalej. Jedne mistrzostwa na poziomie ogólnopolskim trzy lata temu nie dały mi zbyt wielkiego doświadczenia. Pojawił się więc stres. Co zaskakujące, denerwowałam się tym występem o wiele bardziej niż wynikami matur, od których przecież zależała cała moja przyszłość.

Wstałam oczywiście wcześnie. Przecież położyłam się przed dwudziestą drugą. Ile można spać? Zaraz po śniadaniu wysłałam SMS z życzeniami do Daniela. Że też idiota urodził się w tej sam dzień, co ja... No ale na to żadne z nas nie miało wpływu. Życzyłam mu „doświadczenia prawdziwej dojrzałości" i naturalnie jak najlepiej zdanej matury. Chyba też nie mógł spać, bo zaraz mi odpisał: „Żeby nadchodzący rok spełnił twoje marzenia, Iwi :-*". Cofam to, co pomyślałam. Dan zawsze jest kochany, nawet jak głupi. „Najpierw musiałabym odważyć się o czymś marzyć", odpisałam. „A jak nastrój przed imprezą?", zapytał.

Jaki mógł być mój nastrój przez imprezą urodzinową? Dziś przychodzili do mnie tylko dziadkowie i przyjaciele. Jutro mieliśmy mieć garden party u Daniela. „Przed którą?", dopytałam dla pewności. „Przed tą imprezową, Iwi. Herbatka i ciastko z rodziną, to nie impreza", odpisał. I już wiedziałam, że Daniel Kosowski nie dojrzał magicznie przez ostatnich kilka dni, kiedy go nie widziałam. „Wal się :-P", napisałam, żeby uciąć głupią dyskusję. Byłam pewna, że odpisze mi coś głupie w stylu „ale tylko z tobą", ale nie napisał nic. Obraził się?

Wkładałam właśnie naczynia do zmywarki po śniadaniu, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. To był Daniel.

– Czego? – spytałam niezbyt grzecznie, bo ciągle byłam w piżamie, a w ręku miałam jeszcze kuchenny ręcznik.

JA CIEBIE, TY NIE MNIE...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz