Rozdział 2

49 10 1
                                    

Skylar, 16 lat

Spirit Lake, Idaho

Moje liceum, Timberlake High School, nie znajdowało się daleko od domu, w zasadzie niecałą milę drogi, więc w normalnych okolicznościach dotarłabym tam na piechotę w piętnaście minut, ale dzisiejszego poranka, jeszcze zanim zeszłam z ganku, poczułam, że potrzebuję przejść się lasem.

Pognałam przez ulicę, wcześniej rozglądając się na boki – wiedziałam, że matka urwałaby mi głowę, jeśli zobaczyłaby z okna, że nie zachowałam ostrożności – i zwolniłam kroku, gdy znalazłam się w cieniu wysokich daglezji. Przejechałam dłonią po chropowatym pniu pierwszej z nich, wyczuwając pod palcami szorstkie nierówności kory. Z bliska przypominały wyglądem zmarszczki, a może nawet blizny. Smutno uśmiechnęłam się pod nosem. Pod względem blizn się z nią utożsamiałam. Odkąd ojciec odszedł, moja dusza pokryła się takimi niewidocznymi śladami. Nikt ich nie dostrzegał, nawet ja sama, jednak wiedziałam, że tam są. Czułam je, gdy kładłam rękę w okolicy serca, które przyspieszało za każdym razem, kiedy wyobrażałam sobie ojca w nowym domu, z nową rodziną u boku. Szczęśliwego, roześmianego, może nawet szczęśliwszego niż kiedykolwiek? Być może teraz był weselszy niż kiedy był z nami?

Stop, Skylar. Przestań! Po co to sobie robisz?!

Potrząsnęłam włosami, aby przepędzić tę wizję z umysłu. Nie potrzebowałam jej, nie chciałam jej w swojej głowie. Już wystarczyło, że śniło mi się to po nocach.

Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam swoją ukochaną playlistę, pogłaśniając telefon do maksimum, w nadziei, że pozwoli mi zagłuszyć myśli. Jako pierwszy wybrzmiał kawałek Bad Omens Just Pretend.

Świetnie... Poproszę jeszcze więcej depresyjnego tekstu. Z pewnością mi to, do cholery, pomoże.

Przełączyłam na następny utwór, zespołu Like A Storm, i dopiero wówczas ruszyłam przed siebie.

Lekko zmarznięta ściółka skrzypiała mi pod podeszwami butów. Nie słyszałam tego, ale zbyt dobrze znałam to uczucie, aby pomylić je z czymkolwiek innym.

Lubiłam tędy spacerować. Kiedyś – w poprzednim życiu, gdy wszystko wyglądało w nim tak, jak powinno – wsłuchiwałam się w odgłosy lasu, ale od jakiegoś czasu stawiałam na muzykę, głównie po to, aby rozproszyć uwagę i skupić ją na tekstach piosenek. W ten sposób starałam się sobie radzić z nieproszonymi myślami o naszej gównianej rodzinnej sytuacji.

Wyglądało na to, że przez ojca nie mogłam już nawet w spokoju cieszyć się śpiewem ptaków, szumem wiatru tańczącego w koronach drzew. Kolejna rzecz do dodania do listy rzeczy, za które miałam żal do taty. Nie dość, że zamierzał zabrać nam dom, odebrał mamie sens życia, to pozbawił mnie także tego.

Nienawidzę cię...

Gniew rozgrzał mnie od środka, więc automatycznie mocniej złapałam za rączkę torby i przyspieszyłam.

Po dwudziestu minutach wypadłam zza drzew, wchodząc na prowizoryczną rowerową alejkę, przy której – jak codziennie w tygodniu roboczym – czekała już na mnie Amy, moja najlepsza przyjaciółka.

– Hej, laska– rzuciła, gdy mnie dostrzegła.

Zlustrowałam ją spojrzeniem od stóp aż po czubek głowy i z przekąsem uśmiechnęłam się pod nosem.

– Rozumiem, że dla panienki panują za wysokie temperatury? – Chwyciłam za rąbek jej stanowczo zbyt krótkiej skórzanej spódniczki.

Lubiła kusić i chętnie odsłaniała zgrabne nogi, dając mi tym pole do docinek.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 29 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Obiecaj, że się pożegnamy - CHWILOWO ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz