Nie mój typ

7 0 0
                                    

Dzwonek na lekcje. Każdy się rozszedł. Ale szepty zostały. Stałam w miejscu i patrzyłam na typa leżącego na ziemii. Podniósł na mnie wzrok. Było widać łzę w oku jak i porażkę. Miał lekko podbity policzek z którego leciała krew. Nie wyglądał strasznie. Wyglądał....tajemniczo. Gorąco ? No, bardzo gorąco
Przestań Ava !
Co ty sobie myślisz
Jprdl...gorąco ? Serio ?
Żenada
Wywaliłam z siebie te myśli bo doprowadzały mnie do szału. Poprostu żałosne. Jeszcze ten idiota ukradł mi papierosy a ja go nazwałam gorącym. Myślałam że siebie udusze za to gówno.
A on
Nawet nie drgnął tylko wbijał we mnie swoje oczy. Jakby nigdy nic. Chyba nie chcial nawet nic z tym zrobić.
Może czeka mu pomogę?
Postanowiłam podejść do niego bo za chuja sam by tego nie zrobił
- Wstawaj - powiedziałam dość oschle i podałam mu rękę
Podał a ja poczułam drgawki w całym ciele jak tylko mnie dotknął. Pociągnęłam go i wstał na równe nogi. Była między nami niezręczna cisza. W chuj niezręczna. Poprawił swoje czekoladowe włosy i drgnął mu kącik ust ku górze tworząc bardzo ładny uśmiech
- Masz zjebanego chłopaka - podsumował a ja nie wiem czemu parsknęłam śmiechem
- Wiem - szepnęłam
Zrobiłam się cała czerwona I zawstydzona. Dreszcze przeszły mi po ciele a Brzuch coraz bardziej mnie uciskał z każdą minutą. Nieznane mi wcześniej uczucie. Tak szczerze
- Wiesz wogóle jak mam na imię ?- zapytał
Zdałam sobie sprawę że przez cały czas mówiłam na niego typek. Typek brzmiało fajnie i ciekawie
- Typek ? - rzuciłam na co on się Zaśmiał
- Parker - oznajmił -.....O kurrr na matmę już jestem spóźniony
Przewróciłam oczami na myśli o matmie z tą szmatą, nigdy mnie nie lubiła bo nie zgłaszałam się do odpowiedzi z jej popierdolonego przedmiotu. Za chuja nie chciało mi się tam iść. Nie zamierzałam, zamierzałam zostać i zapalić jeszcze raz.
- A nie chcesz zapalić?- zaproponowałam. Czemu to robiłam ? Kto wie ? Może miałam w sobie trochę kultury więc zaoferowałam temu debilowi palenie
- Na przerwie, muszę- powiedział na co krzywo się spojrzałam. Byłam pewna że nawet gdybym chciała, nie dogadała bym się z nim. Nie pasowaliśmy do siebie charakterem ani w malutkim stopniu. A z wyglądu przypominał zupełnie kogoś mi innego. Gdyby miał taki sam charakter jak styl, bylibyśmy chociażby kolegami. Raczej teraz nie ma takiej możliwości. Na chuj mi ktoś z kim nie mogę zapalić, wyjść na wagary, imprezować i świętować jedynki w szkole. Bez sensu. Wiec tylko korciło mnie aby spytać:
- A co ty taki pilny uczeń jesteś?
Wzruszył ramionami a jego oczy stały się chłodne bez żadnych uczuć. Miałam wrażenie że zranione, skrzywdzone i straumatyzowane. Tylko przez kogo ? I czy były tak samo jak moje, może gorsze. Czy było też w moich oczach widać przegraną, poddaną oraz pogodzoną się ze swoim losem dziewczynę? Jeśli tak, to dobrze podpowiadają. Niestety ale bardzo dobrze. To wcale nie miało tak wyglądać. A mimo to jestem tu gdzie jestem i to dziwne a zarazem ciężkie do zaakceptowania przez osobę, która nigdy nie pomyślałaby że tak skończy. Że to będzie jej życie.
- Okej to mogę pójść z tobą- rzekłam w jego stronę i poszłam za nim niechętnym krokiem do sali matematycznej. Gdy weszliśmy powitała nas swoją niezadowoloną mordą baba od matmy. 
- O proszę ! A ta jak zwykle spóźniona! I widzę że masz nowego kolegę! - mówiła ironicznie. Uśmiechnęłam się sztucznie do niej. Jak ja jej nienawidzilam. Zresztą z wzajemnością.
- A żeby pani wiedziała- burknełam. Nie była to oczywiście prawda, ala jakoś musiałam ją pocisnąć aby wkoncu się zamknęła i dała mi w spokoju usiąść w ławce. Już miałam dość tej szmaty a jeszcze nawet pierwsza godzina z nią nie mineła. Działała mi na nerwy jak żaden inny nauczyciel. Pierdolona suka.
- Zaraz dostaniesz jedynke! Rozwiązujesz zadanie albo pała. - krzyknęła.
Posiadałam już cztery jedynki z matematyki. Super, miec to w dupie ale akurat głos w głowie mi podpowiadał aby rozwiązać jej to zadanie. No coż, raz kozi śmierć. Z niepewnością sięgnęłam po kredę i spojrzałam na przykład. Nagle coś mnie olśniło. Robiliśmy powtórkę tematu, który kiedyś bardzo dobrze umiałam. To było bardzo dla mnie proste. Uśmiechnęłam się pod nosem I zaczęłam pisać jak z nut odpowiedź. Rozpisywałam się żeby wszystko dla każdego było jasne. Robiłam dokładne obliczenia. I skończyłam. Odłożyłam kredę i obróciłam się do babska od matmy. Mina nie do zapomnienia. Stała w szoku I opadła jej kopara. To było komiczne. Nie wiedziała kompletnie co powiedzieć. Totalnie się tego nie spodziewała. Przez chwilę panowała dosłowna cisza w klasie. Patrzyłam na nią z ironicznym uśmiechem w duchu się ciesząc że umiałam zajebiście ten temat. Oblizałam wargę i założyłam ręce na piersi pokazując jej swoją pewność siebie. Piękne uczucie. Wkońcu Wzdrygnęła I rozkazała
- Dobrze, usiądź w takim razie
Usiadłam koło Wilfreda. Oczywiście nie z własnej woli bo zawsze mi kazał abym wspólnie z nim siedziała. Zresztą, on zawsze kierował moim życiem a ja byłam jego własnością, rzeczą oraz zwykłą, nic nie zanaczącą zabawką. Kwestia przyzwyczajenia sie i da się przeżyć. Jakoś. Jakoś to zawsze coś a Creedence i Paggie dosłownie zastygły razem z nauczycielką i z niedowierzeniem obróciły się do mnie. Miałam ochotę wyciągnąć aparat i zrobić im zdjęcie. Aż korciło. Kocham ich reakcje i mogłabym ją oglądać cały dzień i noc, poprostu kocham. Ledwo co się powstrzymałam. Ich miny.
- To ty.....Coś umiesz?- wydukała Peggie. Cadence przywaliła jej z łokcia i spiorunowała ją wzrokiem
- Niesamowite co? - powiedziałam pod nosem lekko poirytowana. No szczerze ? Nic o mnie nie wie a ocenia. Czasami trzeba umieć zamknąć mordę. Ludzie muszą się nauczyć tego aby nie oceniać książki po okładce. Wkurwiła mnie Peggie chociaż zawsze się z nią dogadywałam. Może nie jakoś super, ale nigdy nie czułam się tak przez z nią, żeby się we mnie gotowało z złości. Szmata. Nie chciałam ciągnąć tematu aby znowu niepotrzebnie się złościć. Bo po co sobie niszczyć tak dzień? Przez jedną idiotke, która ewidentnie chce mnie wyśmiać. Nie warto
Wyjęłam dlugopis, kartkę i zaczęłam pisać jakieś zjebane równania, żeby te babsko już nie wzięło mnie do tablicy. Niby umiałam temat ale za chuja niechciało mi się tam myśleć. Sorry, matma to najgorszy przedmiot. Pisałam ale nie skupiałam się na lekcji, miałam ją głęboko w paździe. I nie udawałam że mnie interesuje. Ziewałam normalnie i przewracałam oczami na nowe przykłady. Moje oczy krzyczały,,Idź spać!". Co chwilę też zerkałam na Parkera, który siedział w drugiej ławce skupiając swoją stu procentową uwagę na robieniu notatek. Bardzo pilnie sie prezentował. Chyba lubił matmę. Współczuję. Zsunął swoimi brązowymi tęczówkami kiedy tylko się połapał że się na niego gapię. Wzdrygnęłam i spojrzałam w książkę mając nadzieję że się nie rumieniłam. A cała się paliłam, od środka i na zewnątrz. Żal.
Dziewczyno, po co ty się na niego gapisz ?
PO CO ?!
Jesteś głupia czy głupia?
Raczej głupia

Papieros Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz