• Nowy cel •

14 2 0
                                    


•~~~~~•



Czuła jakby jej płuca ktoś ściskał z ogromną siłą. Dusiła się z każdym wdechem, który stawał się coraz bardziej płytki.

Traciła siły, z każdą chwilą ciężej było jej się podciągać. Miała wrażenie jakby cela więzienna zwężała się coraz bardziej. Ściany małego pomieszczenia zaciskały się szczelnie na jej gardle.

Została przywieszona do sufitu za nadgarstki. Gdy chciała nabrać oddechu musiała stanąć na palcach. Ledwo sięgała nimi podłogi. Była wymęczona, jej nogi odmawiały posłuszeństwa. Mięśnie coraz bardziej drżały, a nacisk na płuca rósł.

Od kilku godzin walczyła o każdy skrawek tlenu. Starała się przenosić ciężar raz z jednej nogi na drugą, ale po jakimś czasie obie już nie dawały rady.

Najgorsze jednak było oczekiwanie. Nieświadomość ile czasu jeszcze to zajmie i ile już minęło. Trwała w nicości i jedyne co czuła to ból, a widziała to ciemność.

Na początku liczyła minuty, ale gdy zaczęła się dusić straciła rachubę i odpuściła. W jej głowie widniała jedynie myśl, że mogą już jej nie odpiąć z tej morderczej pułapki.

Brała kolejny haust powietrza tylko po to, aby opaść po chwili. Jej kolana się uginały i trzęsły nie kontrolowanie. Za każdym razem mówiła sobie, że musi spróbować jeszcze raz. Podnieść się znowu i nabrać tlenu. W końcu złapała rutynę i trwała w niej modląc się o jej koniec.

Wrzasnęła kiedy poczuła jak nadgarstek się złamał pod ciężarem jej ciała. Obrzydliwy ból rozniósł się po całym jej ciele zabierając resztę chęci do powtarzania rutyny. Połowa jej ciała została sparaliżowana uczuciem zrywanej skóry. Nie mogła już się podciągać za pomocą rąk, zostały jej nogi, które także odmawiały posłuszeństwa.

Teraz utrzymywał ją przy życiu jedynie pierwotny instynkt przetrwania. Gdy zaczęła ponownie tracić oddech, a przed oczami zrobiło jej się ciemno poczuła coś odmiennego. Zwierzęce uczucie, które rozpaliło jej wnętrze, przebiło każdą barierę bólu i pozwoliło podciągnąć się jeszcze raz. Nie myślała już o niczym innym. Cały jej umysł był pochłonięty żarem tego uczucia.

Pierwotna chęć życia.

- E, Hilmer- niemal krzyknęła kiedy ktoś usiadł obok niej.

- Cholera wyglądasz jakbyś ducha zobaczyła- Miche nachylił się nad nią obserwując jej przerażona twarz. Dopiero po chwili wróciła ona do normalności.

- Co tu robisz?- zapytał rozglądając się po pustej jadalni. Miała przed sobą dokumenty, które w połowie zdążyła już uzupełnić. Pomagała Erwinowi z wypełnieniem inwentaryzacji o sprzęcie wojskowym i wpadła w napad lęku.

- Tu jest cicho i przede wszystkim chłodno- odpowiedziała zerkając w stronę okna, za którym panował upał.

- Odrabiasz lekcje za Smith'a?- wziął do ręki jedną z kartek.

- Nudne rzeczy, przynajmniej tak się mogę przydać- stwierdziła zabierając mu ją z rąk.

Wróciła do przepisywania kolejnych liczb w poszczególne linijki. Mężczyzna wciąż siedział na przeciwko niej w ciszy. Nie wiedziała czego chciał, ale postanowiła nie zaczynać rozmowy jako pierwsza.

Wróciła na chwilę myślami do ataku paniki jaki dostała przed chwilą. Nie podobały jej się te napady. Dostawała je w przypadkowych momentach i zupełnie odcinały ją od rzeczywistości. Szok pourazowy mógł się utrzymywać na prawdę długo co było ostatnią rzeczą, którą by chciała.

|| UPADŁY DOWÓDCA || Levi Ackermann Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz