Rozdział 19.

16 0 0
                                    

Siedziałam na kanapie, oglądając z Williamem jakiś nudny film. Przynajmniej dla mnie nudny, chłopak wydawał się zainteresowany, dlatego byłam cicho. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni dresów. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam wiadomość.

Od: Adam

w naszym hotelu jest mysz

Uniosłam brew, odpisując.

Do: Adam

i ty tam jesteś?

Od: Adam

oczywiście że nie. będziemy za 15min

Odłożyłam telefon, wzdychając. Adam nienawidzi gryzoni, dlatego chętnie zobaczyłabym jego reakcje na znalezioną mysz w hotelu, w którym się zatrzymali na czas wesela Arii i Alexa, które miało miejsce wczoraj.

Cieszę się, że znów mogę rozmawiać z Cass i Adamem tak, jakby żadne lata nas nie rozłączyły. Jestem wdzięczna za tych ludzi i nie pozwolę już, abyśmy stracili kontakt. Co prawda nie wiem jeszcze co ze sobą zrobić. Wrócić do Londynu czy zostać w Miami? Przez te parę dni trzymało mnie tu wesele moich przyjaciół, ale teraz? W Londynie czekają mnie praktyki, które muszę odbyć abym szła dalej w karierę prawnika. Co prawda mogę zostać i tutaj znaleźć jakąś kancelarię tylko... czy to jest moje miejsce?

Moje myśli rozgonił dzwonek do drzwi. Will spojrzał na mnie błagalnie bym to ja wstała i otworzyła. Z wielką łaską to zrobiłam.

A przed drzwiami stanął Ethan.

— Czego chcesz? — zapytałam od razu.

— Uważasz, że nie daję ci spokoju?

To pytanie mnie zdziwiło. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, co dokładnie ma na myśli.

— O czym ty mówisz?

— Będziesz szczęśliwsza, jeśli zniknę z twojego życia?

Lampka mi się zaświeciła.

— Byłeś u terapeuty — westchnęłam, już rozumiejąc.

— To nie ma żadnego znaczenia, był chujowy — machnął ręką lekceważąco. — Odpowiedz.

Zamknęłam drzwi za sobą, wchodząc na ganek. Spojrzałam na jego ciemne tęczówki, które oczekiwały szczerej odpowiedzi. To nie było w jego stylu. Cała jego postawa była inna, niż zawsze. Wiedziałam, że jest już tym zmęczony, dlatego moje dalsze słowa były dla niego na wagę złota.

— Czy nie dajesz mi spokoju? — zamyśliłam się na głos, krzyżując ręce. — Tak. Jak najbardziej. Męczysz mnie od mojego powrotu tutaj mimo, że wiele razy powtarzałam ci, że to koniec.

Skinął głową, jakby był gotowy na te słowa.

— A co do drugiego pytania... — przerwałam, bo sama nie znałam odpowiedzi. — Chyba tak by było najlepiej. Gnębisz mnie już od dłuższego czasu i wyszłoby to na dobre gdybyś w końcu odpuścił. Już ci wybaczyłam, ale nic więcej nie dostaniesz. Pogódź się, że nie wrócimy do tego, co było cztery lata temu..

— Zrobię to — przerwał mi, na co posłałam mu zaciekawiony wzrok. — Nie będę więcej się wtrącać.

— Cieszę się.

Bitter LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz