Rozdział XXII: Nie przepraszaj

238 6 12
                                    

-Dobra, słuchajcie, Bartek żyje. Jest w miarę stabilny i udało się usunąć wszystkie toksyny z jego ciała. Będziemy mogli do niego wejść dopiero jak się wybudzi. Ale najważniejsze że przeżył!- wykrzyczał Świeży, po czym wszyscy się na niego rzuciliśmy ze szczęścia. Poczułam ogromną ulgę wiedząc, że z Bartkiem jest już lepiej. Lekarze szacowali, że chłopak powinien obudzić się za około dwie godziny, więc stwierdziliśmy że poczekamy w szpitalu do tego czasu. Z tych wszystkich emocji, które opuściły moje ciało, chciałam naraz krzyczeć, płakać, śmiać się i tańczyć. Byłam przeszczęśliwa, że Bartek przeżyje, ale z drugiej strony nadal czułam się okropnie winna za to, że przeżył takie piekło, i to w dodatku przeze mnie. Powinnam była od razu go wysłuchać, a nie udawać wielce obrażoną.
Po paru godzinach, które przespałam, poczułam, jak ktoś szturcha mnie lekko w ramię. Była to Hania.
-Buba, Bartek się wybudził, możesz do niego wejść.- powiedziała cicho.
Od razu po usłyszeniu tej informacji wstałam na nogi i przytuliłam blondynkę, po czym ruszyłam w stronę sali, na której leżał mój ukochany. Przez szklane drzwi do pomieszczenia zobaczyłam Bartka. Wyglądał okropnie. To znaczy oczywiście był cholernie przystojny jak zawsze, ale ze zmęczenia jego oczy były podkrążone a usta sine. Widać było, że właśnie stoczył najtrudniejszą walkę w swoim życiu. Podeszłam cicho do jego łóżka, usiadłam obok i zaczełam głaskać jego dłoń.
-Cześć Bartuś, jak się czujesz?- zapytałam ze łzami w oczach. -Tak strasznie się o ciebie bałam. Ale już wszystko dobrze. Teraz ze wszystkim razem sobie poradzimy.- powiedziałam ciepło.
-Już lepiej, ale nadal czuję się jak gówno.- wychrypiał, a kąciki jego ust lekko się podniosły. -Przepraszam, że przeze mnie tak się stresowałaś. Kocham cię.- chłopak mówiąc to, spojrzał się na mnie pełnym miłości wzrokiem.
-Skarbie, ja też cię kocham. I to bardzo. A ty za nic mnie nie przepraszaj. Wszystko jest już w porządku, za tydzień wyjdziesz ze szpitala i wszystko się ułoży.- odpowiedziałam i złożyłam na jego ustach szybki pocałunek, po czym zostałam poproszona przez lekarza o opuszczenie sali, bo Bartek musiał odpoczywać.
Nieco spokojniejsi wróciliśmy do domu Genzie, gdzie chciałam przenocować przez następny tydzień, żeby nie być ciągle sama. Kiedy weszliśmy do domu, od razu udałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku, jednak nie na długo nacieszyłam się spokojem i ciszą, ponieważ chwilę po mnie do pomieszczenia weszła Wiktoria.
-Hejka Melson, jak tam?- zapytała i usiadła obok mnie.
-W miarę git, czuję się dużo spokojniejsza, że z Bartkiem już wszystko gra.- odpowiedziałam.
-Przyszłam się zapytać, mogę ten tydzień nocować u ciebie? Przemo wyjechał do rodziców i nie chcę spać sama w pustym mieszkaniu a u ciebie Bartka i tak nie ma.- zapytała Wika.
-Stara, oczywiście! Nam obu dobrze to zrobi, ja też wolę nie być teraz sama. Ale ostrzegam, jutro wstaję wcześnie, żeby jechać do Bartka.- odpowiedziałam.
-Jeju jak super! Przypomniały mi się czasy, jak mieszkaliśmy w trójkę u ciebie, to było coś.- zaśmiała się. -Ja muszę jeszcze jechać do mieszkania po jakieś rzeczy na ten tydzień, ale ty już odpocznij sobie.- powiedziała z troską. Uwielbiałam ją za to.
-Żartujesz? Mam dużo ciuchów, od teraz są też twoje. W tych korkach to droga zajęłaby ci milion lat, a poza tym musiałabyś kogoś prosić, żeby cię zawiózł bo przecież nie masz prawka. Serio poradzimy sobie z moimi ubraniami.- odpowiedziałam.
-Liczyłam, że to powiesz. Lecę się umyć i spać, to był mega męczący dzień.- powiedziała czerwonowłosa.
Miała rację, wszyscy byliśmy wycieńczeni całodniowym płakaniem na zimnej, szpitalnej podłodze. Ja jednak nie miałam tyle siły, żeby iść się umyć, dlatego od razu udałam się w krainę snów. Nawet nie poczułam kiedy moje powieki zamknęły się na dobre.
Następnego dnia starając się nie obudzić współlokatorki, wstałam bardzo wcześnie, bo o ósmej rano, co jak na mnie było środkiem nocy. Mimo moich starań, nie należałam do najcichszych osób i obudziłam Wiktorię.
-Co ty robisz tak wcześnie?- wymamrotała.
-Mówiłam, jadę do Bartka.- odrzekłam.
-Wiesz co, przejadę się z tobą.- dziewczyna nagle entuzjastycznie wstała z łóżka i zaczęła przegrzebywać moją szafę w poszukiwaniu ciuchów. Wybrała szare parashuty i top z genzie store. Wyglądała mega dobrze. Za to ja ubrałam baggy jeansy i t-shirt Bartka z pierwszej kolekcji genzie. Czułam się jakbym miała przy sobie chociaż minimalną część mojego chłopaka. Kiedy obie w końcu byłyśmy gotowe, ruszyłyśmy do samochodu. Po parunastu minutach byłyśmy już pod szpitalem. Weszłyśmy do środka i udałyśmy się w stronę sali, na której leżał Bartek. Usiadłyśmy po obu stronach łóżka chlopaka, który nadal spał, więc nie miałyśmy zamiaru go budzić.
-Cześć misiu, przyjechałyśmy do ciebie, jestem tu ja i Wika.- mówiłam do śpiącego chłopaka, gładząc jego policzek. Wiedziałam, że się nie obudzi, spał jak zabity bo był okropnie zmęczony wczorajszym dniem.- Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale chciałyśmy ci powiedzieć, żebyś się nie poddawał i dużo teraz odpoczywał. Potrzebujesz tego, żeby wrócić do nas z podwójną siłą. My będziemy na ciebie czekać.- powiedziałam.
-Właśnie, Mela ma rację. Serio śpij ile wlezie chłopie, bo jak wrócisz do nas to nie będziesz miał spokoju.- zaśmiała się Wika.
Posiedziałyśmy z Bartkiem jeszcze chwilę mówiąc mu o wszystkim co się działo gdy go nie było, mimo, że nawet nie wiedziałyśmy, czy nas słyszy. Ważne żeby czuł naszą obecność, nawet kiedy zwyczajnie sobie śpi.
Gdy wróciłyśmy do domu, wszyscy już wstali. Resztę dnia spędziliśmy na wspólnym oglądaniu filmów. Staraliśmy się nie przejmować tym wszystkim co się właśnie działo, bo chyba oszalelibyśmy do reszty. Jedyne co nam teraz pozostawało, to czekać. Czekać, aż w końcu miłość mojego życia znów postawi swoją nogę w tym domu. Mój Bartek, cały, zdrowy i bezpieczny. Tylko na to teraz czekałam.

hejka kochani, sama jestem w szoku, że jednak jest dziś ten rozdział, ale jak już się rozpędziłam, to nie mogłam przestać pisać. enjoy💘🌸

Home in your eyes •1 Tom Dylogii Eyes|| Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz