ROZDZIAŁ 44

224 27 8
                                    

"Chcesz wiedzieć, ilu niewolników zabił Kenit?"

Rozległ się głośny alarm, który wystraszył Axela. Usiadł, sapiąc. Znajdował się w małym pokoju, który mu udostępniono. Wyprostował się całkowicie, przecierając oczy. Na Jedynego, ale był zmęczony.

Przypomniały mu się wczorajsze wydarzenia. Wyciągnął monetę z kieszeni, wpatrując się w nią. Była prawdziwa. Naprawdę ją posiadał. Jego jedyna prawdziwa własność.

Wpatrywał się w wizerunek ojca, tęskniąc za królem. Wystarczyło mu go zobaczyć. To bolało, przypominając mu o łzach ojca w dniu, w którym został pokonany, ale nie mógł przestać na to patrzeć.

Rozległo się stukanie do drzwi, ledwie zdążył schować monetę, zanim do środka wszedł majordomus. Mężczyzna zmarszczył brwi, patrząc na Axela oczami pozbawionymi jakiejkolwiek przychylności.

— Alarm oznacza, że masz wstać, niewolniku — wyjaśnił. — Jeśli nie masz żadnych zadań od swojego pana, znajdziesz je na dole. Zrozumiałeś?

— Tak, zrozumiałem — mruknął, nie ruszając się z miejsca.

Mężczyzna spojrzał na niego podejrzliwie, po czym ponownie zamknął drzwi. Trudno było mu czuć cokolwiek poza niepokojem. Mężczyzna praktycznie zbeształ wczoraj Axela, mówiąc mu, że bezużyteczni niewolnicy zostają usunięci. Ostrzegł go, że jeśli zostanie przyłapany na jakimś wygłupianiu i obijaniu się, nawet przez sekundę, zostanie ukarany.

Cały gigantyczny budynek był kontrolowany przez strach. Niewolnicy pracowali bez przerwy, nigdy nie mając szansy na nic innego poza pracą. Większość niewolników miała puste, pozbawione życia spojrzenia, jakby za ich oczami nie krył się żaden proces myślowy. Byli robotami wykonującymi dane zadanie. To było wszystko. Byli pustymi skorupami.

Axel wstał, chowając monetę do kieszeni. Wyślizgnął się z małego pomieszczenia i wszedł do komnat Alvara. Była czwarta nad ranem. Dosłownie kilka godzin przed przebudzeniem się Alvara.

Przystąpił do porannej rutyny. Rozciąganie, ćwiczenia, prysznic, a potem praca. Uporządkował biuro we wnęce nad łóżkiem Alvara, sortując papiery w stosy i znajdując miejsce w szufladach na akta, które nie były niezwłocznie potrzebne. Skończył i zaczął przeglądać książki, które otrzymał Alvar, aby poznać zwyczaje i kulturę Acolii. Wątpił, że Alvar przeczyta te książki, więc planował stworzyć skompresowaną wersję, podkreślającą różnice w stosunku do kultury w Cesarstwie.

Alvar obudził się około ósmej i cicho, potykając się, poszedł do łazienki. Axel obserwował, jak Alvar się szykuje, nie będąc pewnym, czy mężczyzna wie, że jest w pokoju.

— Gdzie do cholery są moje buty? — zapytał sam siebie.

— Przy komodzie. — Axel uśmiechnął się, gdy mężczyzna podskoczył. — W skrzyni.

— Przestraszyłeś mnie — powiedział Alvar, spoglądając na Axela.

— To nie tak, że próbuję. Jestem tu od kilku godzin z polecenia Hamada.

— Pieprzony wariat... — mruknął Alvar, znajdując swoje buty. — Nie będzie mnie cały dzień. Kesid przygotował dla mnie wycieczkę po mieście.

— Coś konkretnego mam robić?

Alvar podniósł wzrok, zdezorientowany.

— Chcesz pracować?

Axel zmarszczył brwi. Nie był pewien, jak Alvar zareaguje, jeśli spróbuje powiedzieć mu o sposobie traktowania niewolników tutaj. Wybrał inną taktykę.

The Captive Prince. Yaoi. 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz