ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

Zacznij od początku
                                    

Wiedziałam, że rany po biczach mogą boleć, ale nie myślałam, że aż tak.

Wreszcie samochód stanął, a dwóch osiłków wysiadło na zewnątrz. Jeden z nich otworzył od mojej strony drzwi i zwinnym ruchem wyciągnął mnie z pojazdu, tak, że od razu upadłam na twardy asfalt. Po moich kolanach nie zostało wiele, a krew zaczęła przedostawać się przez ubranie, tworząc na nim bordowe plamy. Mężczyzna chwycił mnie za nadgarstki i pociągnął w stronę tłumu, który wręcz wiwatował, patrząc na to co się działo.

- No no! – usłyszałam donośny głos Chucka, więc od razu spojrzałam w tamtą stronę – W końcu! – zaśmiał się, a ludzie za nim mu zawtórowali.

- Jeśli spadł jej chociaż jeden włos z głowy – on tu był – To mam nadzieję, że kupiłeś sobie jakąś ładna trumnę – jego przerażający głos, odbił się echem w mojej głowie.

- Przyprowadzić ją! – krzyknął chłopak, nie kryjąc swojego zadowolenia.

Zostałam dosłownie wypchana na środek tego całego cyrku. Gdy spojrzałam na chłopaka, miałam ochotę się rozpłakać. Widziałam jak jego oczy robią się większe. Nigdy nie widziałam śmierci człowieka, ale wiem że to co się z Tobą stało nie było normalne. Alexander właśnie umarł na moich oczach, rozpadając się na kawałki.

Podbiegł do mnie, chwytając moją brudną twarz w swoje wielkie dłonie. Odwzajemniłam jego spojrzenie, które było przepełnione pustką i bólem. Cholernie silnym bólem, który uderzył w moją osobę ze zdwojoną siłą.

- Zabije go – jego słowa brzmiały jak obietnica, choć nasze ciała były tak nieobecne – Zabiję go za to, co Ci zrobił piękna – powiedział ze stoickim spokojem, nie spuszczając ze mnie wzroku.

- Przepraszam – wydusiłam z siebie, delikatnie oblizując swoje spierzchnięte usta – Przepraszam Alexander – załkałam, spuszczając wzrok na ziemię.

- Ciii – szepnął, przyciągając delikatnie moje ciało w swoje objęcia – To ja przepraszam – szepnął w moje włosy, głaskając mnie po głowie.

- Co za uroczy widok – usłyszałam ten irytujący śmiech – Co powiesz na to, że mam dla Ciebie jeszcze jedną niespodziankę?

Odsunęliśmy się od siebie, gdy Carlos do nas podszedł i pomógł mi stać na własnych nogach. Odsznurował moje nadgarstki, a ja patrzyłam przed siebie i czekałam. Czekałam na to, co ten psychol jeszcze przygotował. Ale nikt z nas się tego nie spodziewał, co może nastąpić. Bo tamtej nocy wszystko zaczęło płonąć i nikt nie mógł tego zatrzymać.

Z tłumu ludzi wyłoniła się dziewczyna, którą już dziś widziałam. Czarne, długie włosy i te przeklęte zielone oczy. Nie wiedziałam kto to i dlaczego według Chucka, była ona istotna, ale zaczynałam się stresować. Spojrzałam na Alexandra, który na jej widok zdębiał. Jakby uleciało z niego całe życie.

- O kurwa – usłyszałam głos Carlosa, który delikatnie ścisnął nasze splecione dłonie.

- Renesme.

To jedno imię zahuczało w mojej głowie. A do mnie od razu zaczęły napływać wspomnienia. To dziewczyna Alexandra. Jego pierwsza miłość. Osoba, która podobno zginęła z rąk Chucka, właśnie stała przed nami cała i zdrowa. A ja miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję.

- Niespodzianka – powiedział mrocznym głosem Chuck, przyglądając się wszystkiemu z boku.

ALEXANDER

Patrzyłem prosto w zielone oczy trupa. W oczy, które dla mnie już dawno były martwe. Pustka jaką poczułem, zżerała mnie od środka, siejąc po mojej duszy spustoszenie. Nie wiem ile tak staliśmy i po prostu patrzyliśmy na siebie. Nie wiedziałem co miałem w tej chwili zrobić. Przecież ją zabił. Byłem na jej pogrzebie. Pochowałem ją. Ale nie widziałem jej ciała.

Let me breathe. (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz