Art. XV

877 31 10
                                    

Avene

Cztery miesiące później

Wieczorem Kaden zabrał mnie na rundkę po mieście. Kochałam takie chwile. Byliśmy tylko my i maszyna. Nic więcej. Żadnych zmartwień, problemów. Chociaż na chwilę odcięliśmy się od wszystkiego.

- Wszystko okej? - odezwał się chłopak, głaszcząc mnie po nodze.

- Tak, ale jeśli mam być szczera muzyka jest trochę cicho.

Natychmiast podkręcił głośność, ale specjalne przesadził.

Matko, ale on kochał mnie denerwować.

- Lepiej, księżniczko? - zaśmiał się, a ja uderzyłam go w plecy.

- Nie! Jeśli tak to ma wyglądać to wyłącz ją całkiem.

Pokręcił głową, zmniejszając głośność o połowę. Teraz Capital Letters Hailee Steinfeld brzmiało perfekcyjnie.

Jechaliśmy już od dłuższego czasu. Kaden prowadził pewnie, a każdy ruch jego ciała, jak zwykle, był niesamowicie płynny. Oparłam się o jego plecy, pozwalając sobie na chwilę oddechu. Światła latarni migały w półmroku.

Nagle zaczął podśpiewywać pod nosem grająca z kasków piosenkę, a po krótkiej chwili do niego dołączyłam.

- Lubię takie momenty, wiesz? - zaczął, ponownie sięgając dłonią w stronę mojego uda.

- Jakie?

- Miasto, ja, ty i motocykl. Czuję się wtedy jak najszczęśliwszy człowiek na świecie.

Myślałam, że się rozpłynę.

W końcu wjechaliśmy na podziemny parking pod naszym mieszkaniem.
Chłopak zaparkował, wyłączając motor. Cisza, która zapadła, była głęboka, przerywana jedynie naszymi równymi oddechami.

Chciałam coś powiedzieć, ale zanim zdołałam, głos Kadena rozbrzmiał w moim uchu przez interkom. Był niższy niż zwykle, głęboki i chrapliwy.

- Chcę cię teraz, tutaj. Na tym cholernym parkingu. I nie obchodzi mnie, że ktoś nas zobaczy. Pozwól im patrzeć. Niech wszyscy zobaczą jaką mam cudowną kobietę.

Moje ciało zareagowało natychmiast - serce przyspieszyło, a w brzuchu poczułam znajome napięcie. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Zacisnęłam dłonie na jego kurtce, próbując utrzymać równowagę, a świat wokół mnie zdawał się wirować.

Oparł motor na stopce i zanim zdążyłam się ruszyć, poczułam, jak jego dłonie delikatnie, ale zdecydowanie obejmują mnie i stawiają na ziemi.

Mój oddech stał się płytszy, a ciało zaczęło żyć własnym życiem. Pragnienie, które nagle eksplodowało, było nie do opanowania.

Nawet przez warstwę ubrań czułam ciepło jego skóry, jego niespokojne pragnienie. Wciąż mieliśmy na sobie kaski, ale to tylko dodawało intensywności każdemu dotykowi, każdemu ruchowi.

Nie mogłam narzekać, bo moim skromnym zdaniem jego głos przez słuchawkę brzmiał jeszcze bardziej pociągająco.

Zerknęłam na niego przez przeźroczysty wizjer, a on podniósł swój do góry.

Jego oczy błyszczały. Pociemniały pod wpływem podniecenia. Chłopak wyglądał, jakby chciał mnie pochłonąć.

Podniósł mnie do góry, a ja instynktownie owinęłam nogi wokół jego bioder.

- Wiesz co? - spytał, a ja poczułam kolejny skurcz w podbrzuszu na tembr jego głosu.

- Co?

- Masz na sobie za dużo ubrań. Kto je w ogóle wymyślił? Tylko przeszkadzają.

          

Próbowałam zachować spokój, ale dreszcze przebiegły mi po plecach.

- Masz rację - odpowiedziałam, wciągając powietrze. - Może powinnam się ich pozbyć.

- Zrób to.

Wyzwanie w jego głosie sprawiło, że serce zaczęło mi bić jeszcze mocniej.

- Musisz mi w tym pomóc.

Zbliżył się jeszcze bardziej, a intensywny zapach jego perfum uderzył we mnie ze zdwojoną siłą.

Złapał mnie w talii, a ja zamknęłam oczy, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia.
Jego ręce sprawnie zjechały w dół, a palce zaczęły zsuwać legginsy, odkrywając moją skórę. Gdy tylko materiał opadł na podłogę, poczułam przypływ ekscytacji.

Złapałam za kask, który wciąż mnie krępował. Chciałam go zdjąć, ale on uniósł rękę, powstrzymując mnie.

- Nie, nie. Zostań w nim. - wyszeptał, a jego głęboki tembr sprawił, że zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco.

Zanim zdążyłam zareagować, rozerwał moją bluzkę, a materiał pękł z hukiem.

- Oh! - wykrzyknęłam.

- Cóż, chyba czas na zakupy, co? - zażartował, a jego spojrzenie zdradzało, że ta sytuacja tylko podgrzewa atmosferę.

Rozerwał swój t-shirt w odpowiedzi, ukazując muskularną klatkę piersiową.

- Chyba też potrzebuje nowych ubrań. - dodał z przymrużeniem oka, a ja nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

Jego spojrzenie stało się jeszcze bardziej intensywne, gdy uniósł brwi w moją stronę. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wolną ręką zsunął swoje spodnie, które opadły na ziemię z głośnym szelestem. Drugą cały czas mnie podtrzymywał.

- Teraz jesteśmy w tej samej sytuacji - zaśmiał się, pokazując mi swoją pewność siebie.

Czułam, jak serce mi przyspiesza, a adrenalina przepełnia moje ciało.

Jego zimna dłoń przesunęła się w dół po moim plecach, a ja jęknęłam, gdy zahaczył palcami o gumke moich majtek.

Złapałam go za kark i przyciągnęłam do siebie.

- Mam dzisiaj zaplanowane coś specjalnego - wychrypiał, a ja zadrżałam na samą myśl o tym, co miało się wydarzyć.

Jego dłonie zaczęły wędrować po moim ciele. Płonęłam z podniecenia.

Zanim zdążyłam zdać sobie sprawę z tego, co się działo i zareagować, wsunął we mnie palec.

- Jesteś niesamowita.

Zaczęłam badać jego ciało, przesuwając dłonie po jego klatce piersiowej, a potem w dół, odkrywając, jak gorący był pod moimi palcami.

Niespodziewanie postawił mnie na ziemi, a ja poczułam dziwną pustkę.

Wzięłam głęboki oddech, czując narastające napięcie między nami.
Kiedy sięgnął po paczkę z prezerwatywami, moje serce zabiło szybciej.

Zdecydowanym ruchem założył prezerwatywę na penisa, delikatnie przesuwając ją w dół. Jego ruchy były pewne, a ja mogłam dostrzec, jak skupia się na każdym detalu.

Kiedy skończył, jego głowa znów podniosła się do góry.

- Oprzyj się o motocykl.

Mój żołądek zrobił salto.

- C-co?

- To co powiedziałem. Oprzyj się o ten pieprzony motocykl.

Z bijącym sercem wykonałam jego polecenie, przysuwając się do maszyny. Oparłam ręce na zimnym metalu, czując, jak jego wzrok bada moje ciało. Chłodny dotyk jednośladu kontrastował z moim nagim ciałem, a adrenalina sprawiała, że byłam coraz bardziej podniecona.

FRAGILITY || 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz