Ostatnio chodziłam cała w skowronkach, więc oczywistym było, że w końcu coś się sypnie. Nie Obawiałam się o swój związek z Tristanem. On wręcz rozkwitał coraz bardziej. Z dnia na dzień coraz bardziej i żarliwiej. Uwielbiałam te wspólne noce spędzone u jego boku, na oglądaniu filmów z jego rodzeństwem, sesjach nauki z naszymi przyjaciółmi i nie tylko. Bo to co działo się między nami w sypialni zostaje między nami.
Tristan dopiął w końcu swego i opublikował cover piosenki który wspólnie nagraliśmy. Chodź byłam tym przerażona, gdy utwór w końcu trafił w eter Internetu byłam zaskoczona ilością pozytywnych komentarzy. Jasne były również te negatywne, ale ich odsetek w porównaniu z tymi pozytywnymi był tak niewielki, że niemal niezauważalny. Wyświetlenia rosły w ekspresowym tempie, a komentujący ciągle pytali, kiedy pojawi się następny utwór w naszym wykonaniu. Tristan już zaczął na to nalegać.
Jeszcze większego kopa wiary w siebie i własne siły dostałam gdy ojciec Tristana zapytał, czy nie zgodziłabym się zaśpiewać razem z Tristanem i Oliverem na ich świątecznym balu charytatywnym . Wspominał coś o tym, że nie powinno być z tym większych problemów bo w końcu moi rodzice również są zaproszeni i zdążyli to już nawet potwierdzić razem z rodziną...
i to był właśnie moment w którym wszystko się sypło. W sekundzie poczułam jak oblewa mnie zimny pot. Wiedziałam, że u boku Tristana jestem w stanie wystąpić przed publicznością. Ze jego obecność pomogłaby mi ze stresem, oraz że pokrzepiłby mnie przed występem, jeśli bym zwątpiła.
Ale nie jeśli wśród tych wszystkich osób będzie mój ojciec. Nie poradzę sobie w jego obecności. Nie dam rady. Może jeszcze gdyby były tam tylko moje siostry i matka, może w tedy bym się na to zdobyła. Nie z ojcem na widowni.
Tu jednak pojawił się kolejny powód przez który o mało co nie wpadłam w panikę. Ojciec jeszcze nie dał mi znać o balu. Bałam się przez to, że mimo potwierdzenia obecności może nie chcieć nas zabrać, lub co gorsza, będzie planował zostawić mnie w domu. Przecież już tak się zdarzało. Zawsze używał wtedy wymówki że byłam strasznie chora i nie byłam w stanie się pojawić.
Z tego wszystkiego faktycznie zaczęłam panikować. Do tego stopnia, że nawet Tristan miał problem by mnie uspokoić. Siedział tuż obok mnie, obejmując mnie ciasno i lekko mną kołysząc. Na początku nic nie mówił, później próbował , ale nie bardzo rozumiałam co. Przynajmniej do czasu aż wyrwał mnie z letargu, jednym krótkim
- Idziemy
- Co ? - wychrypiałam, z lekkim oporem poddając się jego unoszącym mnie do pionu ramionom.
-Idziemy, obiecałem odebrać Willie z treningu. Chodź ze mną Wiewióreczko, proszę. - Starł wierzchem dłoni łzy spływające po moim policzku, nim zaczął pomagać mi w ubraniu swojej bluzy.
Nie było potrzeby bym ją ubierała. Miałam na sobie jeszcze swoją, a do tego musiałam ubrać kurtkę, no i oczywiście jego samochód miał sprawne ogrzewanie, jednak nie protestowałam. Lubiłam nosić jego bluzy. Były ciepłe i tak ładnie pachniały.
Ubierając buty nadal byłam w lekkim amoku. Nie miałam pojęcia w jaki sposób na moich ramionach pojawiła się kurtka, a na głowie czapka. Średnio również kojarzyłam czy przed wsiednięciem do samochodu o czymś rozmawialiśmy.
Dopiero w samochodzie, gdy Tristan zaczął mnie wypytywać w jakiejś sprawie dotyczącej Mili, zaczęłam bardziej kontaktować. Mój chłopak popisywał się niezwykłym talentem do skutecznego zmieniania tematu, który zmuszał mnie do myślenia o czymś innym . To z kolei sprawiało, że powoli się uspokajałam. Może nie poprawiło to mojego samopoczucia w stu procentach, jednak z pewnością pozwoliło mi odetchnąć. Jemu chyba też, sądząc po tym, że dłoń na kierownicy była coraz bardziej rozluźniona. Drugą cały czas trzymał tą należącą do mnie, nie puszczając ani na chwilę.
CZYTASZ
Melodia Spojrzeń
RomanceNigdy nie lubiłam być w centrum uwagi. na Nawet na studia poszłam tak naprawdę za namową rodziców. Zawsze najlepiej czułam się zamknięta w swojej pracowni, z dźwiękami fortepianu i własnym głosem który wypełniał pomieszczenie. A później poznałam Tr...