Przed przeczytaniem tego rozdziału chcę cię ostrzec, że czyny, które wykonuje w nim bohaterka nie są wzorem do naśladowania ani nie normalizujmy ich!
Moje powieki były przymknięte, a ból głowy dawał o sobie znak gdy po raz kolejny usłyszałam dźwięk swojego telefonu.
Niechętnie po omacku zaczęłam go szukać, aż go znalazłam i w pół zamkniętymi oczami nacisnęłam na zieloną słuchawkę.
-Słu..-powiedziałam zaspanym głosem nawet nie dokańczając słowa, które chciałam wypowiedzieć gdyż przerwała mi to osoba za telefonu.
-Co ty kurwa odpierdalasz Liv?-wrzask jaki usłyszałam z drugiej strony telefonu wskazywał na Liama. Był wściekły.-Gdzie ty kurwa jesteś? Gdzie ty byłaś całą noc?
Po dotarciu do mnie kolejnych krzyków odrazu się wybudziłam, a przed sobą zobaczyłam, że nadal byłam na plaży.
Promień słońca opadł na moją twarz, a ja zaczęłam energicznie mrugać oczami.
Zaczęłam szybciej oddychać gdyż musiałam tutaj zasnąć.
Wplątałam swoją dłoń we włosy zaczynając panikować.
-Jestem u Fabiana-wymyśliłam na poczekaniu łapiąc się za skronie gdyż odczucia po alkoholu i papierosach dawały znaki.
-Nie kłam-powiedział surowym głosem mój brat-Dzwoniłem do niego. Mówił, że dostał od ciebie wiadomość, że jesteś w domu. Jakoś cię tu kurwa nie widzę! Gdzie ty kurwa jesteś? Całą noc nie spałem, a przed tatą cię kryłem, że wróciłaś do domu i śpisz.
Wzięłam głębszy oddech opierając się o leżak.
Spuściłam wzrok i ku mojemu zdziwieniu byłam okryta moją kurtką.
Nie przypominam sobie abym ją brała gdyż ściągnęłam ją i leżała koło mnie.
Pokręciłam głową zaciskając usta w wąską linię i wyrzuciłam z siebie tą myśl bo najwidoczniej chciałam zagłuszyć krzyki jakie wydobywały się po drugiej stronie telefonu.
-Liv, kurwa. Odpowiedź mi!
-Żyje więc nie musisz się martwić, a ja w kościele nie jestem aby się spowiadać-wydusiłam z siebie czując suchość w gardle po czym się rozłączyłam.
Wiedziałam, że stąpam po cienkim lodzie tak się zachowując jednak jak miałabym się wytłumaczyć z tego, że zasnęłam na jebanej plaży.
Nie miałam na to nawet siły.
Zaczęłam zgarniać swoje wszystkie rzeczy i kierować się...
No właśnie.
Gdzie?
W domu czekała na mnie rozmowa, której najchętniej nie chciałabym odbywać i uniknąć, więc to odpadało.
Odblokowałam telefon widząc pełno wiadomości od Fabiana.
Dochodziło już do godziny 11:00, a o 12:00 mieliśmy zaczynać trening.
Sądzę, że u niego też dostanę dobrą pogawędkę o tym co zrobiłam jednak może będzie wyrozumiały.
Zamówiłam ubera, który po kilku minutach podjechał na plażę zaczynając kierować się do domu mojego przyjaciela.
Oparłam ociężałą głowę o szybę i wpatrywałam się w słoneczny dzień jaki był dzisiaj w Miami.
Wtopiłam swoją twarz w dłonie zastanawiając się co teraz będzie.
Bałam się.
Znowu demony powracały i czułam, że jeszcze z większą siłą niż wcześniej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Stanęłam przed brązowymi drzwiami z cyferką 8 w wielkiej kamiennicy.
CZYTASZ
Mi Alma 2
Teen Fiction„Jednak czy rany otworzą się na nowo,ale tym razem zagoją? Nie pozwolę na to."