W końcu nadszedł koniec mojego lotu, ale ciężko mi było określić czy się z tego cieszę. Z jednej strony byłam podekscytowana, że w końcu poznam moją mamę. Ostatni raz widziałam ją jak miałam około 3 miesiące, ale z drugiej strony nie znałam jej, nawet nie wiem czy chcę ją poznać. Zaczełam kierować się w stronę wyjścia z lotniska, gdzie miał na mnie czekać szofer. Rozglądałam się za kimś kto mógłby przypominać mojego kierowcę, nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Panna Martinez? Proszę wybaczyć nie chciałem Panienki przestraszyć.- Zobaczyłam przed sobą starszego, dobrze ubranego mężczyznę. -Tak to ja, dzień dobry.- Odpowiedziałam uśmiechając się. -Charlie Davies, mam panienkę zawieść do Willi Zabini.- Powiedział wyciągając do mnie dłoń w ramach przywitania. -Stacy Martinez.-
Odpowiedziałam odwzajemniając uścisk dłoni. -Wezmę od panienki bagaż.- Nie czekając na moją odpowiedź wziął walizkę i zaczął kierować się do samochodu. Moim oczom ukazał się czarny sportowy samochód, wyglądał bardzo luksusowo. Popatrzyłam na mój niebieski dres i od razu zalała mnie fala czerwieni. Moja nowa „rodzina" była jakimiś pierdolonymi milionerami, a ja byłam ubrana w luźne ubrania i wyglądałam jakbym była co najmniej jakimś bezdomnym w porównaniu do ich poziomu. Pan Davies otworzył mi drzwi od samochodu i spakował moją walizkę do bagażnika. Po chwili mężczyzna wszedł do samochodu i ruszyliśmy w drogę do domu. W porównaniu do pana Williamsa, pan Davies podczas drogi próbował mnie jakoś zagadać, nie chciałam być niegrzeczna więc odpowiadałam na wszystkie zadane przez niego pytania. Głównie pytał jak mineła podróż, czy jestem podekscytowana itd. Na jakiś czas zamilkł, ale po chwili zaczął mówić coś co mnie zaciekawiło. -Miała już panienka okazję poznać brata? Czy to będzie wasze pierwsze spotkanie?.- Nie powiem jego pytanie mnie zaciekawiło, ojciec nigdy nie wspominał o mamie, a tym bardziej o tym, że mam brata. Ciekawe jaki jest, czy będzie miły, może będę miała z nim dobry kontakt? Te pytania cały czas krążyły po mojej głowie. Nigdy nie miałam rodzeństwa, a teraz okazuje się, że mam brata? Pojebane. Po około 20 minutach dojechaliśmy na miejsce, nie ukrywam strasznie się stresowałam. Brama wjazdowa otworzyła się i moim oczom ukazał się przepiękny dom, nawet nie wiem czy mogę nazwać go domem to jest pierdolona willa. Willa z ogromnym ogrodem, które otaczały drzewa i kwiaty których większości nie widziałam nigdy na oczy. To miejsce jest piękne... takie, magiczne. Podjechaliśmy do drzwi wejściowych, pan Davies wyszedł z samochodu i otworzył mi drzwi a następnie poszedł po moją walizkę. Stanełam przed drzwiami z mężczyzną, po chwili wrota otworzyły się.Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał misiaki

YOU ARE READING
Power of love
Teen FictionNie wiem co tu napisać przeczytajcie a sami będziecie wiedzieć o czym jest opowiadanie