Maria.
Wysłałam już pięć wiadomości a odpowiedź nadal nie przychodziła. Czułam, że jeszcze chwila i dostanę załamania nerwowego na naprawdę dużą skalę. Z irytacją wpatrywałam się w ekran telefonu marząc, aby to w jakikolwiek sposób przyspieszyło czas, jednak tylko traciłam nadzieję.
Byłam pewna, że zrobił to celowo. Chciał jeszcze bardziej namieszać mi w głowie i w życiu dlatego posunął się do najbardziej idiotycznej rzeczy jaką mógł wymyślić. Wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, żeby trzymać się na uboczu i nie pokazywać, że się spotykamy. Prosiłam bo mimo planu wymyślonego przez Lię, nie chciałam słuchać plotkowania obcych ludzi. Jeśli ktokolwiek w pracy dowiedziałby się o moich spotkaniach z dwudziestoczterolatkiem byłabym stracona. Przecież ledwo pół roku wcześniej wzięłam rozwód.
-Mario, porozmawiajmy...
-Spierdalaj – warknęłam, chowając twarz w dłonie. Wściekłość mieszała mi się z wyrzutami sumienia bo przecież sama dopuściłam do tej chorej sytuacji. Zamiast odpuścić i skupić się na sobie wolałam brnąć w zemstę, jakby miało mi to w czymkolwiek pomóc. Czego się spodziewałam?
Kucnął przede mną, na co mocniej ścisnęłam kolana. Nie chciałam go oglądać, jego obecność działała na mnie jak płachta na byka a chaos panujący w głowie wcale niczego mi nie ułatwiał. Czułam, że zaraz zwymiotuję.
-Nie ruszę się stąd dopóki nie porozmawiamy – mruknął, przesuwając dłonią po moim przedramieniu. Nie wiem czy próbował uspokoić szalejące we mnie emocje czy po prostu chciał dotknąć mojego ciała, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu. Syknęłam ze złości odsuwając się tak gwałtownie, że prawie poleciałam plecami w fontannę na której murku siedzieliśmy.
-Czego chcesz, Theo? Czego ty kurwa ode mnie chcesz?! – bez słowa usiadł przede mną na mokrym od porannego śniegu betonie – Przestań się mną bawić, do cholery!
-Bawić? – powtórzył, prychając pod nosem – Ja się tobą bawię? Jestem zawsze wtedy kiedy potrzebujesz pomocy, zostawiam wszystko gdy dzieje ci się krzywda i przylatuję na złamanie karku a ty to nazywasz zabawą?
-Daj mi spokój, Saxon. Nie mam siły na gierki – odgiął się do tyłu już po chwili wracając do poprzedniej pozycji. Czułam, że zaraz wybuchnie.
-A więc o to chodzi... Wkurwiasz się, bo powiedziałem do ciebie po nazwisku? Może zamiast się obrażać jak dziecko zastanowiłabyś się dlaczego tak zrobiłem? Wielokrotnie prosiłaś mnie, żebyśmy przy ludziach zachowywali się jak obcy ludzie – warknął, a gdy uniosłam wzrok spojrzał na mnie z bólem przez który poczułam się głupio – Kilka ostatnich dni spędziłem u Jenny, mojej szkolnej przyjaciółki, ona jako jedyna pomaga mi odnaleźć biologicznego ojca. Kiedy zadzwoniłaś akurat siedziała obok, co miałem powiedzieć?
-Dlaczego mi nie powiedziałeś, że go szukasz?
-Nie zmieniaj tematu – położył dłonie na obu moich kostkach – Nie chciałem aby ktokolwiek wiedział co nas łączy i to tylko ze względu na ciebie. Mam w dupie opinię ludzi ale trochę się już znamy, Mario. Wiem, że byś to przeżywała i się martwiła, chciałem ci oszczędzić upokorzeń. Jenna jest świetną osobą tak samo jak świetną plotkarą, dlatego pewne fakty wolałem zatrzymać tylko dla siebie.
CZYTASZ
Perdita | strata
RomanceMaria miała wszystko, o czym marzyła od zawsze. Ukochanego męża u swego boku, dobrze płatną pracę i wyczekiwane dziecko w drodze. Po latach spędzonych z agresywnym ojcem mogła w końcu powiedzieć że jest szczęśliwa. Co się stanie, gdy zdradzona kobi...