Dzisiejszy dzień nie zaczął się dla mnie dobrze. Obudziłam się ze strasznym bólem głowy, zapewne przez wypity alkohol. Zane jeszcze spał, dlatego stwierdziłam że nie będę jeszcze go budzić.
Zeszłam do jego kuchni aby uszykować jakieś śniadanie, lecz jego kuchnia świeciła pustkami po wczorajszej imprezie. Jedyne co udało mi się znaleźć to płatki i mleko.
Nałożyłam wszystko w odpowiedniej kolejności, czyli pierwsze płatki a poźniej zalałam to mlekiem.- Siema skarbie, czemu mnie nie ubudziłaś?
- Weź przestań mnie tak nazywać, chyba że mam znowu przyjebać ci w buzię- odpowecziałam mu wyraźnie zirytowana jego ciągłym droczeniem się ze mną
- No śmiało i tak nie dasz rady- ciągle się ze mną droczył
- Chcesz się przekonać?- dodałam pewna siebie
- Jasne skarbie- puszczając do mnie oczko, podeszedl bliżej mnie
Nie miałam zbytniej szansy aby mu przyłożyć, ze względu że był znacznie wyższy niż ja. Nawet nie wiem czy jak bym podskoczyła to dała bym radę mu przywalić.
Zane jak by czytając w moich myślach, schylił się na odpowednią wysokość, abym miała łatwiejszy dostęp do jego twarzy.
- No dawaj, pokaż na co cię stać- prowokował mnie jeszcze bardziej
W tym momencie puściły mi nerwy i już miałam się zamachnąć, kiedy poczułam jego rękę na swoim nadgarstku.
Nie wiem jak to zrobił, ale nagle znalazłam się u niego na rękach.
- Puść mnie- krzyknęłam, śmiejąc się jednocześnie
- Jednak taka cwana nie jesteś
Zane posadził mnie na wyspie kuchennej, układając swoje ręce koło moich ud. Przysunął swoją twarz bliżej mojej, nie odrywając wzroku od moich ust.
Zapominając o moich wcześniejszych zamiarach, pocałowałam go. Był to głęboki pocałunek, który odwzajemnił. Zane położył swoje ręce na mojej talii, tym samym przysuwając mnie bliżej siebie. Schodził ustami coraz niżej, zatrzymując się na szyi.
Jak na złość, w tym momencie ktoś musiał wejść do domu. Drzwi były centralnie na przeciwko nas, więc od razu poznałam stojącego w drzwiach Chase'a.
- Do kurwy nędzy Chase, czy ty zawsze musisz mieć takie wyczucie czasu? Dasz nam kiedyś w końcu dokończyć czy jednak wolisz nam zawsze przeszkadzać?- powiedział wyraźnie wkurzony
Mnie cała ta sytuacja śmieszyła, ale jego chyba nie. Ale akurat tu miał rację. Blondyn miał znaczne wyczucie czasu.
- No bo kurwa, kazałeś mi zostać na noc bo stwierdziłeś że po pijaku nie mogę jechać, a chuja wypiłem. A jak rano wstaje bardzo głodny że prawie umieram to nic nie masz w kuchni, dlatego udaje się do sklepu aby cię zbawić i kupić trochę jedzenia, abyś i ty nie umarł z głodu- powiedział wyraźnie rozbawiony tą sytuacją
- No to mega ale mogłeś chociaż napisać że wyszłeś i zaraz wrócisz. Sądziłem że się już ciebie pozbyłem i wyszłeś.
Podeszłam do Chase'a i wzięłam od niego torbę z zakupami. Po kolei wypakowywałam produkty z torby, w czasie kiedy chłopacy rozmawiali o jakiś autach. Niestety chłopak nic pożytecznego nie kupił więc na śniadanie byli zmuszeni do zjedzenia tostów. W czasie kiedy oni jedli, ja wróciłam do pokoju i przebrałam się w jakieś krótkie spodnie Zane'a a do tego jego kolejną czarną bluzkę. Czasami zastanawiałam się czy on ma ubrania w jakimś innym kolorze niż czarny.
Kilka godzin później Zane zawiózł mnie do mojego domu abym mogła się przebrać w jakieś moje ciuchy, i ogarnąć po wczorajszej imprezie.
Przebrałam się w białe, szerokie spodnie, a do tego niegdyś pożyczoną bluzę Zane'a.
Chłopak obiecał że zabierze mnie gdzieś, i mimo że próbowałam wyłonić od niego jakieś informacje, nie zbyt mi to wyszło.
Wsiadłam z powrotem do jego auta, aby następnie włączyć w radiu moją playlistę, bo jego skladała się z jakiegoś rocka i nawet nie wiem czego jeszcze.
Jechaliśmy głównie obrzeżami miasta, choć kompletnie tej drogi nie kojarzyłam.
- Długo jeszcze?- zapytałam znudzona już jazdą
- Strasznie niecierpliwa jesteś- zaśmiał się pod nosem- już prawie jesteśmy
Wjechaliśmy w jakiś las. Nawet nie wiedziałam że w Malibu znajdują się jakieś lasy.
- Jeżeli masz zamiar mnie zabić, to tylko tak, aby mnie nie bolało- powiedziałam śmiejąc się
- Przecież cię nie zajebie. Mam ciekawsze zajęcia niż chowanie twoich zwłok po piwnicach
- Nie no błagam tylko nie piwnica
Zane zatrzymał swoje auto pośrodku niczego. Było ciemno. To w zupełności mi
starczyło aby zesrać się w gacie. Chłopak zgasił auto, następnie z niego wyszedł i otworzył mi drzwi.- Dzięki, ale jestem samowystarczalna i potrafię sama to zrobić
- Zobaczymy jaka będziesz samowystarczalna jak będziesz musiała przejść przez las- powiedział śmiejąc się
Mimo że znaliśmy się już dość długo, czasami nadal mnie przerażał.
- Choć- powiedział wystawiając w moją stronę rękę
Od razu ją przyjęłam, nawet nie protestując. Szliśmy kawałek przez las, choć było ciemno, bałam się mniej z wiedzą że jest tuż obok. Kilka minut później wyszliśmy z lasu, a moim oczom ukazał się piękny krajobraz. Staliśmy na jakimś klifie, a w oddali powoli malował się kolorowy zachód słońca. Kilka minut minęło zanim tą ciszę przerwał dźwięk telefonu.
- Czekaj zaraz wrócę- powiedział odbierając telefon, i odchodząc trochę na bok.
Kilka minut minęło za nim pojawił się znowu koło mnie.
- Musmimy wracać. Wyskoczyło mi coś pilnego, ale na razie nie mogę ci powiedzieć co
Powiedział i tym samym ruszył z powrotem w stronę auta. Buzowała we mnie złość, bo mieliśmy ten wieczór spędzić sami ale jednak postanowił mnie wystawić. No super, niech się jebie. Poszłam za nim i weszłam do auta już nawet się nie odzywając.
- No nie obrażaj się, obiecuję że niedługo zabiorę cię gdzieś, w znacznie lepsze miejsce niż ten klif
- Wysadz mnie na mieście koło klubu Moon. Pójdę do koleżanki- powiedziałam nie okazując żadnych emocji, aby nie zdemaskował mnie za szybko.
Kilka minut później byliśmy pod wskazanym miejscem. Wysiadłam z auta pokazując mu tym razem środkowy palec na pożegnanie. Sądziłam że odpowie mi tym samym, lecz on tylko się zaśmiał, i nie czekając aż wejdę do budynki, od razu odjechał.
Nie miałam żadnej koleżanki w tym miejscu, za to jak bym powiedziała że idę do klubu, na pewno by mnie tu nie wysadził. Nie wiedziałam do kogo należy ten klub, ale był to najlepszy klub w okolicy.
Zamóiwłam sobie kilka drinków na rozluźnienie, które od razu spożyłam.
O niczym bardziej nie marzyłam, niż o wytańczeniu wszystkich emocji. Od razu udałam się na parkiet w zamiarze spędzenia na nim reszty wieczoru.
W pewnym momencie pczułam czyjeś ręce na mojej talii. Nie wiedziałam czy ja mam już jakieś halucynacje czy ktoś faktycznie stoi za mną. Odwróciłam się i nie uwierzyłam w ten zbieg okoliczności. Za mną stał Noah. Przyciągnął mnie bliżej siebie i zaciągnął w róg klubu. Starałam się jakoś od niego uwolnić co szło mi na marne.
- Puść mnie!- krzyknęłam, ale cała muzyka zagłuszyła moje słowa
Noah przyłożył swoje usta do mojej szyi, tym samym wpijając się we mnie. Bałam się że zostawi po sobie jakiś ślad, czego nie chciałam.
- Bez swojego kochasia nie jesteś taka mądra nie- zaśmiał się
Mi nie było do śmiechu, wręcz przeciwnie.
Pragnęłam aby ten dzień się skończył. Wizyta w tym klubie to był chyba mój najgorszy pomysł.Nagle ktoś gwałtownie szarpnął Noah'em w tył, na co ten się przewrócił. Wysoki brunet zaczął go bić, a trochę niższy od niego, ani to brunet ani blondyn, odciągnął mnie na bok. Oby dwóch kojarzyłam skądś, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd.
- Nic ci nie jest?- zapytał wyraźnie zmartwiony
- Nie
- Jestem Liam- przedstawił się podając mi rękę- ty jesteś Emma nie? Zane dużo o tobie gada
- Skąd go znasz?- zapytałam wyraźnie zdziwiona że on w ogóle komuś o mnie mówi
- Jestem jego przyjacielem, byłem na wczorajszej imprezie. Tamten to Thomas. Zane przedstawił go jako gbura.
Teraz wszystko łączyło mi się w całość. Dopiero teraz sobie przypomniałam ich siedzących na kanapie.
Wyszłam razem z nimi na dwór zaczerpnąć trochę powietrza, a w oddali zobaczyłam nadjeżdżające czarne Camaro Zane'a.