- cześć Szarlot! - powiedziała Roki.
- Siemka Roki! Idziesz dziś ze mną do sklepu pana Dżo? Tak do towarzystwa!
- Dobra...
- cieszę sie! Wiesz... teraz rodzice nie mają dla mnie czasu... wiec pozwolili mi chodzić gdzie chce i kiedy chce... niby fajnie ale... trochę mi ich brakuje.
- rozumiem cie Szarlot...
- dzięki...
- to idziemy to tego Dżoego?
- no tak! Zapomniałam!- zakończyła rozmowę Szarlot.
Dziewczyny poszły do sklepu. Z domu roki nie było dużo drogi do przebycia bo pan Dżo miał sklep po drogiej stronie nie niewielkiej ulicy. Doszły na miejsce. Jak zawsze po wejściu do sklepu za lada nie było nikogo. (Oczywiście siedział razem z Mega Menem w kryjówce o której wie sam Mega Men, pan Dżo i ja)
Roki zawowała głośno.
- panie Dżo to ja! Roki!
- o!!! Roki! Co za miła niespodzianka!- zawołał głośno PAN Dżo z kryjówki.
Dziewczyny po czekały chwile.
-Juz jestem!
- dzień dobry!- rzekła Szarlot.
- co potrzebujecie?
- no ja... po proszę.... sok malin.... nie!!! Ja muszę do toalety!
- jest na zapleczu... ni nie dokończył PAN Dżo.
-Szarlot! Nie! Było za późno weszła do windy!-Roki zwariowała.
Pobiegła za nią ale było za późno! Szarlot pojechała do... kryjówki Mega Mena!!!
- to się źle skończy!
- masz racje roki!
Roki pobiegła do windy i zjechała w dół. Na dole zobaczyła Szarlot rozmawiając a z Mega Menem...
-Roki!- krzyknoł Mega Men.- zdradziła moją tajemnicę.... więc... zwal...niam... Cie...- powiedział powoli Mega Men. Zrobił to z wielkim smutkiem.------------_---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I co? Mam nadzieje że ci się podobało! Piszcie komentarze! Następnym razem będzie dłuższy!