Rozlałem mleko na miseczek z płatkami, a Jenny nadal zdyszana leżała na blacie kuchennym.
- Oddaję koszule. - powiedziałem okrywając moją piękną żonę materiałem koszuli i skradłem przy okazji buziaka
- Jeśli tak ma być codziennie to pisze się na to z wielką chęcią.
- Może być nawet lepiej.
Po skończonym śniadaniu pokazałem Jenny cały budynek oczywiście z wyjątkiem piętra. Wmówiłem jej, że jest jeszcze nie skończone. Uwierzyła. Potem pokazałem jej ogród i altankę, która jest jeszcze w budowie. Następnie pojechaliśmy do centrum handlowego.
- Louis po co my tu przyjechaliśmy?
- W sumie to sam nie wiem, ale możemy spróbować po przyzwyczajać się do pokazywania światu, że jesteśmy razem.
- To ok. Co będziemy robić poza tym?
- Chcesz zrobić coś szalonego?
- Co masz na myśli?
- Możemy pójść do kina i się po obściskiwać.
- Jesteś szalony.
- Z miłości. Chodź.
***
- Mają maraton romansideł. Idziemy na niego.
- Ale ja chce je zobaczyć. Zawsze chciałam je obejrzeć.
- Obejrzymy je kiedy indziej. Teraz musimy zrobić sobie trochę wstydu. - widząc, że chce coś dodać powiedziałem – Z miłości, kochana. To wszystko robię z miłości do ciebie.
- Weź, bo zaraz rzygnę tęczą.
- Chętnie się dołączę, ale wolę zostawić tą tęczę w sobie. A poza tym powinnaś zachować siły na później. Oczywiście jeśli chcesz.
Sorry za opóźnienie, ale dopiero dzisiaj mam wolną chwilkę
Ana xx
P.S.
Kto rzyga tęczą?