Część pierwsza: Spotkanie

153 12 1
                                    

Sky


Siedziałam w tym biurze ponad dwadzieścia minut. Celestal przeglądała szuflady biurka, Rafael i Niall przeszukiwali szafki i teczki. Ja miałam stać jedynie na straży. Opierałam się o framugę drzwi i co chwilę na nich zerkałam, bo w tej części szkoły rzadko można spotkać innych uczniów. Wszyscy uczniowie tej szkoły są zaliczani do grupy społecznej z „problemami umysłowymi". Moja grupka nie była od tego wyjątkiem. Ciągle mówili o podróżach w czasie,magii i mocach, które ocalą Illę.

-Celestal?

-Hmn?

-Co to jest ta Illea?

Podniosła głowę znad papierów i przyjrzała mi się dziwnym wzrokiem.

-Ty na poważnie? Pomagasz nam szukać czegoś, o czym nie masz pojęcia?Chyba każdy wie o najbliższym upadku Illei!

-Upadku?Czyli to miejsce?

-Kraina.

-Och.

-Nie przejmuj się, Sky. Zaraz ci wszystko wytłumaczymy.- powiedział Niall.- musimy znaleźć tę teczkę.

-Jaką teczkę..?

Na korytarzu usłyszałam kroki. Wymieniłam spojrzenia z Celestal i szybko opuściłam pokój. Szybko wywróciłam roślinę stojącą naprzeciwko gabinetu, posmarowałam policzki ziemią i wysypałam ją wokół siebie. Kiedy dyrektor wychylił się zza zakrętu zaczęłam ją wkładać do doniczki.

-Sky?Co ty tu robisz?- spytał zmartwiony.

Podniosłam na niego oczy i zrobiłam zbolałą minę. Nastolatek stojący obok niego prychnął pogardliwie. Przeniosłam na niego spojrzenie i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie jest uczniem naszej szkoły.Kasztanowe włosy niesfornymi loczkami opadały mu na zielone oczy.Lekko opalona cera była na nosie pokryta piegami, które dodawały chłopakowi uroku. Nosił czarne spodnie od garnituru i niechlujnie wsadzoną w nie białą koszulę z herbem szkoły na piersi.Rozpoznałam go, róża z czarnymi płatkami i białą łodygą była herbem szkoły dla bogatych dzieciaków. Przez ramię przerzucił czarną marynarkę i trzymał ją za haczyk.

Nic dziwnego, że patrzył na mnie z taką wyższością.

-Szukałam pana i nie zauważyłam tego kwiatka. Przez przypadek go przewróciłam.

-I przy okazji postanowiłaś zlizać ziemię z posadzki?- spytał brunet.

Uśmiechnęłam się słodko, chociaż moje oczy płonęły jak ogniki. Nie dam mu tej satysfakcji.

-Och nie, nie. Włosy mi wpadały do oczu i chciałam je wsadzić za ucho.Niechcący przejechałam dłonią po twarzy.

-Widać wszystko robisz niechcący.- odparł kąśliwie.

Dyrektor podał mi dłoń i pomógł wstać.

-Zostaw już tę roślinę.- zauważył panią sprzątającą na końcu korytarza i szybkim krokiem ruszył ku niej.

Nastolatek spojrzał na mnie pogardliwie. Znowu.

-Nie dziwię się, że wszystko niszczysz. W końcu dla osób chorych umysłowo to normalne.

-Och,zapewne.- teraz moje słowa były przesiąknięte jadem. W jego oczach zagościło zdziwienie, ale twarz pozostawała kamienna.- nie myśl sobie, że jesteś lepszy, bo masz kasę.

Machnęłam do Celestal, która wyłoniła się zza biurka. Skinęła mi głową i razem z Niallem i Rafaelem pobiegli w stronę, z której przyszedł dyrektor. Chłopak zaszczycił mnie zdziwionym spojrzeniem.

Spodoba ci się także

          

-Czyżbyś ich kryła?

-Czyżby cię to obchodziło?- przejechałam mu brudnym od ziemi palcem po prawym policzku i nakręciłam na niego pasemko włosów. Nie wydawał się tym zadowolony, o to chodziło. Oderwałam dłoń od jego twarzy i położyłam na piersi, po stronie herbu.Teraz widocznie się skrzywił, ale dziwne, nie protestował. Kiedy chciał coś powiedzieć położyłam mu palec na ustach i poszłam za Celestal.


Liam


Co to do cholery było?! Na początku wydawało mi się, że jest głupią, milutką dziewczyną z problemami, potem wuj sobie poszedł i zaczęła być wredna. Chwilę potem zdawała się przymilać, ale teraz widzę, że chciała mnie po prostu ubrudzić. Głupia laska.

Wuj spojrzał na mnie z dezaprobatą.

-Uwiodłeś ją w ciągu pięciu minut?

-Co?

Wskazał na moją twarz i koszulę. Racja, a to przebiegła żmija.

-To nie tak jak myślisz!

-Mam nadzieję.

-Dobrze wiesz, że Linsay jest całym moim światem.

-Chyba tylko w sypialni.

-Po czym to oceniasz?

-Jest ładna, szczupła, ale krągła, tam gdzie trzeba. Bogata, łatwa i głupia.

Cały poczerwieniałem.

-Sugerujesz,że potrzebuję jej tylko do tego.

-Owszem,to sugeruję.

-Przestań ją oceniać. Dosyć tego, co chciałeś?

-Chodzi o tę dziewczynę, którą przed chwilą spotkałeś.

-Nie mam z nią nic wspólnego!

-Wiem,spokojnie. Chodzi o pewne wydarzenie... O tym za chwilę. Pewnie zauważyłeś, że uczniowie tej szkoły są z pozoru normalni. To nie jest prawda, każdy ma swoją małą paranoję, ale nie ona. Ona jest inna.

-Szukasz mi nowej dziewczyny?- prychnąłem.

-Skup się! Tu nie chodzi o to. W tej szkole są przechowywane tajne informacje, których szuka każdy uczeń. Mogą sobie szukać, mogą to nawet znaleźć, bo nic im to nie powie. Jednak Wyrocznia mówi o niej coś innego.

-Wyrocznia?

-Nieważne. Kiedy te dokumenty wpadną w jej ręce, powinna wiedzieć co z nimi zrobić. Muszę wyrzucić ją ze szkoły. Na razie nie ma pojęcia o dokumentach i możliwościach i chcę, żeby tak zostało, rozumiesz?

-Nie.Czemu jej nie wywalisz i do czego jestem ci ja?

-Musi popełnić wystarczające wykroczenie, żebym mógł ją wyrzucić. I tu pojawiasz się ty.

-Dalej nie rozumiem.

-Masz ją w sobie rozkochać. Użyj RZZ.

-Zapomniałeś,że mam dziewczynę? Ta cycata Linsay, o której mówiłeś jakieś trzy minuty temu. Poza tym RZZ nie działa szybko

-To nastolatka, one szybko się zakochują.

-Dobra.-westchnąłem.- tydzień powinien wystarczyć.

-Jeszcze jedno. Na czas twojego zadania będziesz tu chodzić do szkoły.

Zacząłem gwałtownie kręcić głową.

-Nie.Nie ma opcji.

-Właśnie,że jest. Masz dzisiaj jeszcze dwie lekcje. Callie pokaże ci gdzie.

Nie oddychajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz