8

1K 61 6
                                    


Rozdział dedykuje mojej najlepszej @bezimienna_2134 - nie zbijaj proszę za ten rozdział :*

- Maya! Obudził się ! - wysapał. Szybko spakowałam książki i wybiegłam za nim z sali. Nie mogłam go dogonić. Kiedy dobiegłam do samochodu on był już uruchomiony a Ash siedział za kółkiem. Wsiadłam i nim zdążyłam zapiąć pasy ruszyliśmy z piskiem opon. Po dosłownie kilku minutach zaparkowaliśmy. Wbiegłam niczym huragan do szpitala i popędziłam do brata. Ustałam dopiero gdy znalazłam się przed drzwiami. Chwyciłam lekko klamkę i weszłam do środka. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ponieważ mój brat leży z otwartymi oczami. Usmiecha się do mnie ale za chwilę krzywi się z bólu.
- Jakey ! Boże jak ja cię kocham ! - podbiegłam do niego i delikatnie go przytuliłam. On i tak się skrzywił.
- Maya- wychrypiał. Łzy popłynęły po moich policzkach. - Schyl się do mnie. - obniżyłam twarz bliżej jego a on uniósł powoli ręke i kciukiem starł ciecz z mojej twarzy - nie lubię kiedy płaczesz - zaśmiałam się lekko na jego słowa.
- Jakey tak bardzo tęskniłam - uśmiechnęłam się i poczułam że moje policzki stają się ponownie mokre.
- Proszę nie płacz - jego głos jest taki inny. Ledwo słyszalny. W tej samej chwili do pokoju wpadł Ash który na progu się wywalił. Razem z Jake'm się zaśmialiśmy. Jake znowu skrzywił się z bólu.
- No kurwa, śmieszne bardzo - burknął Ash próbując się nie zaśmiać. Na ten widok ja zaczęłam śmiać się jeszcze bardziej. - No dobra, było - podniósł ręce w geście poddania i zaczął się śmiać.
- Dobrze cię widzieć stary-Usłyszałam za sobą.
- Ta ciebie też, tylko szkoda że w takich okolicznościach - prychnął
Jake:

-Ta ciebie też, tylko szkoda że w takich okolicznościach - prychnął. Jest zły.
- Maya możesz nas na chwilę zostawić ? - siostra spojrzała na mnie zdezorientowana.
- Chyba sobie kpisz. Dopiero się obudziłeś - prawię krzyknęła.
- Wiem. Ale poprostu muszę pogadać z Ashtonem. - spojrzałem na nią błagalnym wzrokiem. Jest strasznie uparta.
- Ugh dobra - poddała się. Wyszła z pokoju. Chwilę odczekałem i juć chciałem się odezwać ale zrobił to Ash.
- Coś ty odjebał ?! - spytał wkurwionym głosem.
- J-ja nie chciałem. Wygłupiłem się i żałuje okej ? - westchnęłem - bardzo cierpiała ? - spojrzałem na niego błagalnie.

Wiem że kiedy tutaj tak leżałem to tak jakbym był całkiem oboka jako duch ale nic nie pamiętam.

- Czy cierpiała ? Stary ona umierała razem z tobą ! - warknął. Widziałem że zaciska pięści ze złości. - Trzymałem ją ledwo przytomną. Rozumiesz ? Straciliście rodziców a ty takie akcje odpierdalasz ?! Nie wiesz jak to przeżyła ?!
- Ash kurwa wiem ! Zjebałem. Żałuje. Chciałbym cofnąć czas ale nie mogę ! Nie widziałem tej pieprzonej ciężarówki ! - oczy mi się zeszkliły.
- Stary ona się o to obwinia - szepnął Ash. Zamarłem. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Drzwi się uchyliły a w nich stanęła Mayka. Spojrzałem na nią a łzy poleciały po moich polikach. Ona nie może się obwiniać za moją głupotę. Nie. Nie może.
- Mogę już ? - spytała delikatnym głosikiem.

Maya:

Weszłam do pokoju. To co zobaczyłam troszkę mnie zszokowało. Ash stał z zaciśniętymi pięściami a Jake miał zeszklone oczy. Gdy mnie zobaczył ciecz popłynęła z jego oczu.
- Mogę już ? - spytałam cichutko.
- Tak, wejdź - Jake odpowiedział i westchnął opierając wygodniej głowę o poduszkę. Usiadłam na miejscu gdzie zawsze siadałam i spojrzałam na brata. Ciężko oddychał.

Jake:

Oparłem wygodniej głowę o poduszki. Oddychało mi się coraz ciężej. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Poczułem szturchanie w ramię.
- Biegnij po lekarza ! - krzyknęła spanikowanym głosem Maya.
Nie mogę oddychać. Brak mi powietrza. Szturchanie ustało. Czuję wokół ust jakiś plastik a potem powietrze. Włożyli mi coś do gardła. Chyba rurkę przez którą będe oddychać. Moje powieki się zamknęły a mnie ogarnął błogi sen.

Maya:

- To niemożliwe ! Coś ty mu powiedział ? - krzyknęłam na Ashtona gdy znaleźliśmy się na korytarzu.
- Nic do cholery, uspokój się. - złapał mnie za nadgarstki bo zaczęłam bić go w klatkę piersiową. Zaszlochałam. Jestem taka słaba. Ash otoczył mnie ramionami i przytulił mnie. Trwaliśmy w uścisku dopóki lekarz nie wyszedł z jego pokoju.
- Panno Collins ?
- Tak ?
- Mogłaby pani przyjść za godzinę do mojego gabinetu ?
- Tak oczywiście. Coś się stało ? - spytałam z nadzieją że odpowie nie.
- Porozmawiamy w gabinecie.
- Um.. Dobrze. - lekarz odszedł a ja spojrzałam panicznym wzrokiem na Ashtona. Na jego twarzy maluje się zmartwienie.
- Ash ?
- Hmm ?
- Pożyczysz mi na chwilę telefon ? - spytałam a ten spojrzał na mnie jak na idiotkę ale wręczył mi swój czarny iphone. Wyjęłam jego kartę i włożyłam swoją. Gdy telefon się uruchomił zobaczyłam 2 wiadomości. Od Nicole i Nathana.
Nathan: no nieźle! Twój braciak w szpitalu ? To chyba nienajlepiej co ? ;) ~N
Co do cholery ? Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Ashtona. Pokazałam mu telefon a on się cały spiął. Jednak nie skomentował tego. Postanowiłam odczytać sms od Nicole.
Nicole: Chyba nie będziesz zadowolona *link*. Przykro mi :((( trzymaj się malutka i pamiętaj że jestem z Tobą :*****
Kliknęłam w link i zamarłam. Było tam zdjęcie zrobione przez szybę do pokoju Jake'a. A do tego artykuł

2 dni temu miał miejsce tragiczny wypadek. Ciężarówka potrąciła motocykliste. Na miejscu wypadku nie było nikogo z wyjątkiem niejakiej Mayi Collins. Jest to siostra poszkodowanego. Jeszcze dzisiaj spróbujemy dowiedzieć się od niej jakichś szczegółów! Czekajcie cierpliwie.

- Twoje niedoczekanie szmato - warknęłam. Ash spojrzał na mnie zdezorientowany. Pokazałam mu telefon. Po przeczytaniu tego jego mięśnie znowu się zacisnęły.
- Gdzie jest kurwa ten pierdolony doktorek ?! - warknął i oddał mi telefon. Ruszył w stronę jego gabinetu. Nie mogłam dopuścić aby coś się stało więc pobiegłam za nim. Wpadłam do gabinetu a tam Ash już krzyczał na dr. Layolę.
- Jak to możliwe że zdjęcie mojego rannego przyjaciela znalazło się w pieprzonym internecie ?! - uderzył swoimi dużymi dłońmi w blat jego biurka aż tamten się wzdrygnął.
- Panie ?
- Nie ważne. Niech mi pan to do kurwy wytłumaczy !
- więc nie wiem jak to zdjęcie się tam znalazło ani kto je zrobił. Ale szpital postara się i to żeby zostało ono usunięte.
- głupie pierdolenie ! - warknął zirytowany i wyszedł z gabinetu. Chciałam iść za nim ale głos doktora mnie zatrzymał.
- Niech pani usiądzie skoro już tu pani jest - westchnął lekko. Wykonałam jego prośbę.
- Więc.. - Zatrzymał się na chwilę aby wziąć większy wdech. - jeśli wyniki pani brata się nie polepszą będziemy zmuszeni wprowadzić go w śpiączkę farmakologiczną. - wydusił z siebie a ja zamarłam.

Błagam nie zabijajcie !
Rozdział nie jest jakiś super ale chyba się nadaje. Podobał się ?? Mam nadzieje.
Zostawcie po sobie jakieś gwiazdki lub komentarze ? KOCHAAAAM ! :***

Fast! Fast!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz