Nie cierpię wf 'u! Co za pacan go wymyślił?
Dzisiaj tylko trzy razy oberwałam piłką. Nowy rekord!
Westchnęłam głęboko, myśląc nad moim życiem. Z głębokiej zadumy, wyrwał mnie gwałtowny dźwięk dzwonka. Całe szczęście!
Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku szatni. Przebrałam się, najszybciej jak tylko potrafiłam.
Zapytacie może czemu? Już wyjaśniam...
* - Ellie? Kiedy to z nim zrobiłaś? Jak było? - spytała jedna zołza drugiej.
Zołza 1: To tak zwana Elizabeth, królowa szkoły. Musi wiedzieć wszystko, być najbogatszą, najlepszą i najcudowniejszą pięknością.
Zołza 2: Jej przyboczna, służąca czy jakkolwiek inaczej to nazywają.
- Heh! Cudownie! Kochanie! Był taki delikatny i profesjonalny. Wszystkiego powoli mnie uczył!
- Ty to masz powodzenie! Nie to co "inni" - powiedziały to centralnie patrząc na mnie.*
Dalej nie ciągnę. Dzisiaj chce oszczęszić sobie tego przedstawienia.
Po przebraniu, szybkim krokiem ruszyłam w stronę sklepiku.
Szłam korytarzem, totalnie zamyślona na temat sensu mojej egzystencji.
Często tak mam. Rozmyślam co by to było, gdybym postanowiła być inna. Zachowywać inaczej, ubierać inaczej, czesać inaczej... zapewne nie była bym już sobą.Nagle poczułam dość silny ból. Niestety dopiero po chwili, udało mi się zorientować co jest jego przyczyną. Mianowicie, stałam przed największym przystojniakiem w szkole. Nazywa się Harry Styles. Ma własny zespół, niesamowity talent i miliony fanek na całym świecie. Jest dla mnie tak nieosiągalny jak, zeszłoroczny śnieg. Każda dziewczyna marzy aby do niej zagadał, spojrzał w jej kierunku, czy chociaż westchnął w ich pobliżu. Każda dziewczyna się nim podnieca. Robią to nawet na sam fakt, że oddychają tym samym powietrzem co on. Jest niesamowicie przystojny. Brązowe loki, zielone połyskujące oczy, i ten zalotny uśmiech... którego teraz nie było.
- Co robisz? - wrzasnął zdenerwowany. - Patrz jak chodzisz!
Chłopak się schylił, podnosząc coś. Dopiero po chwili, zorientowałam się, że jest to telefon, który mu upadł podczas naszego zderzenia. Na szczęście, był cały...
Wstał i patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Na 100% chce mnie jakoś ośmieszyć! Zobaczycie... Nie wiecie tego, ale ja należę do osób które nie nawidzą tego osobnika. To nie tak, że mu zazdroszcze, czy zakochałam się w nim, i chce to zaminić na nienawiść aby było mi łatwiej... NIE! Na poczatku byłam w stosunku do niego neutralna, ale teraz... Do tej pory, za każdym naszym spotkaniem, on jakoś sobie ze mnie żartował. Nie mam pojęcia, co mu to daje.
Raz, razem ze znajomymi schowali moja torbę. Znaleziono ją po trzech lekcjach w męskiej toalecie. Może nic wielkiego, gdyby nie fakt, że nauczyli ją pływać!Szybkim krokiem podszedł do mnie.
Przygwoździł mnie do ściany, mając dłonie po obu stronach mojej głowy.- Czego chcesz? - wychrypiałam do chłopaka, nic już nie rozumiejąc.
- Ciebie! Najchętniej teraz, w łazience na jakieś dziesięć minut... - mruknął nad moim uchem, dziwnie się uśmiechając.
Że co?
- Allle... - zacięłam się, głośno przełykając ślinę.
Chłopak nagle wybuchnął głośnym śmiechem.
- Myślisz, że mogłaby mnie pociągać taka łamaga jak ty? - uśmiechnął się pokrzepiająco.
Było mi smutno, ale bardziej czułam wzrastającą we mnie złość.
- NIE! - odpowiedział za mnie
- Nigdy nie mów nie... - mruknęłam cicho.
Brunet zwijał się już ze śmiechu.
- TY! Myślisz, że... komuś możesz się spodobać? - wytarł jedną pojedyńczą łzę, wywołaną śmiechem.
- Tak. - mruknęłam.
- Stawiam wszystko, że w ciągu miesiąca...
- Stoi! - przerwałam mu, nawet nie wiedząc co powiedziałam.
Chwila!
O BOŻE...
________________
Zaczynamy! ;-)
CZYTASZ
Never say no ||H.S
FanfictionKujonka, lamuska, słaba, brzydula... Padały już różne przezwiska w moją stronę. Wcale nie jestem słaba, ani brzydka, czy też lamuska a to, że dobrze się uczę to nic złego prawda? Właśnie! * - Czego chcesz? - wychrypiałam do szkolnego przystojniaka...