19 - [Scorpius]

1.6K 212 12
                                    

Tym razem byłem totalnie wściekły. Najpierw flirtowała z tym kolesiem (jestem pewny, że zaprosił ją do Hogsmeade! Na randkę, do cholery!), potem nie przychodziła pod Pokój Życzeń, jeszcze później się spóźniała. Dlatego uległem zupełnie, gdy podbiegła z przeprosinami.

- MerlinieniemogłamtrafićwybaczmiScowczorajFredmniezatrzymał - powiedziała na jednym tchu - I nawet się nie umówiłam z tamtym kolesiem! - dodała normalnym głosem, trochę dysząc ze zmęczenia. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i się uśmiechnąłem. No nie, Scorpiusie, rozmiękcza cię piegowata Weasley? Niedoczekanie!

- W takim razie... Chyba nic się nie stało - powiedziałem ostrożnie. Rose uderzyła mnie lekko w ramię.

- Dzięki, łaskawcze.

Zaplotła ręce wokół szyi i znowu była tak blisko, żeby mój żołądek mógł wykonać salto. A nie, cofam to. Chłopaki nie mają motylków w brzuchu.

- Merlinie, ten Rogers to idiota - wyżaliła się. Parsknąłem.

- Nie rozmawiajmy o nim.

- A o czym... - przerwała, bo ją pocałowałem. Trochę się stęskniłem, ale tylko trochę. Wszystko było w porządku, póki po chwili się ode mnie nie oderwała. Zmarszczyłem brwi.

- Rosey, co jest?

Rozejrzała się po korytarzu.

- Słyszałeś?

- Co? - byłem kompletnie zdezorientowany. Co znowu spaprałem?

Nie odpowiadała.

- Matko, Rose!

- Cicho! Czekaj... Nie, już nie słyszę.

- O co ci chodzi?

- Myślałam, że ktoś tu jest. Przepraszam, myślałam, że nas przyłapali - podrapała się po rudej czuprynie.

No tak. Zupełnie zapomniałem, że raczej nie powinniśmy się obściskiwać na środku korytarza.

- Wejdźmy do środka - wskazałem głową na pustą ścianę. Cóż, osobom niewtajemniczonym mógłbym się w tamtej chwili wydawać wariatem, ale kogo to obchodzi? - To co zwykle?

Przytaknęła.

Nie zaprzyjaźniaj się z nim, Rose [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz