Tym razem byłem totalnie wściekły. Najpierw flirtowała z tym kolesiem (jestem pewny, że zaprosił ją do Hogsmeade! Na randkę, do cholery!), potem nie przychodziła pod Pokój Życzeń, jeszcze później się spóźniała. Dlatego uległem zupełnie, gdy podbiegła z przeprosinami.
- MerlinieniemogłamtrafićwybaczmiScowczorajFredmniezatrzymał - powiedziała na jednym tchu - I nawet się nie umówiłam z tamtym kolesiem! - dodała normalnym głosem, trochę dysząc ze zmęczenia. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i się uśmiechnąłem. No nie, Scorpiusie, rozmiękcza cię piegowata Weasley? Niedoczekanie!
- W takim razie... Chyba nic się nie stało - powiedziałem ostrożnie. Rose uderzyła mnie lekko w ramię.
- Dzięki, łaskawcze.
Zaplotła ręce wokół szyi i znowu była tak blisko, żeby mój żołądek mógł wykonać salto. A nie, cofam to. Chłopaki nie mają motylków w brzuchu.
- Merlinie, ten Rogers to idiota - wyżaliła się. Parsknąłem.
- Nie rozmawiajmy o nim.
- A o czym... - przerwała, bo ją pocałowałem. Trochę się stęskniłem, ale tylko trochę. Wszystko było w porządku, póki po chwili się ode mnie nie oderwała. Zmarszczyłem brwi.
- Rosey, co jest?
Rozejrzała się po korytarzu.
- Słyszałeś?
- Co? - byłem kompletnie zdezorientowany. Co znowu spaprałem?
Nie odpowiadała.
- Matko, Rose!
- Cicho! Czekaj... Nie, już nie słyszę.
- O co ci chodzi?
- Myślałam, że ktoś tu jest. Przepraszam, myślałam, że nas przyłapali - podrapała się po rudej czuprynie.
No tak. Zupełnie zapomniałem, że raczej nie powinniśmy się obściskiwać na środku korytarza.
- Wejdźmy do środka - wskazałem głową na pustą ścianę. Cóż, osobom niewtajemniczonym mógłbym się w tamtej chwili wydawać wariatem, ale kogo to obchodzi? - To co zwykle?
Przytaknęła.
CZYTASZ
Nie zaprzyjaźniaj się z nim, Rose [ZAWIESZONE]
Fanfiction[Rose] Niby jako dziecko najlepszych przyjaciół tego słynnego Harry'ego Pottera, którzy razem z nim pokonali Lorda Voldemorta, powinnam mieć z górki. Ale ciężko być idealna, kiedy wszyscy od ciebie tego wymagają. Dosłownie wszyscy. Nie chcę taka być...