28.

248 15 1
                                    

Luke nalegał abym została jeszcze, ale ja wolałam wrócić do domu. Własnie siedzę z książką do matematyki i z kubkiem gorącej czekolady. Już nie długo matura. A ja prawie w ogóle nie skupiam się na nauce. Powinnam dzień i noc się uczyć, aby napisać jak najlepiej potrafię. Z jednej strony nie mam czasu, a z drugiej nie mam jakoś na to ochoty. Ale w końcu muszę się wziąć i choć trochę poćwiczyć. 

Siedziałam z nosem w książkach do nocy, a później najwyraźniej zasnęłam. Bo obudził mnie dźwięk budziku w telefonie 7:00 - pora wstawać - powiedziałam sama do siebie. 

Poszłam zrobić sobie herbatę i za razem jakieś śniadanie. Ale ktoś mnie wyprzedził. W kuchni naleśniki robiła moja mama. 

- Hej - przywitałam się. 

- Cześć córeczko. Dobrze spałaś? 

- Tak - lekko się uśmiechnęłam. 

- Masz ochotę na naleśniki? 

- Jasne. Ty dzisiaj masz wolne? 

- Tak, może pójdziemy dzisiaj do kina, tak jak za starych dobrych czasów? 

- Przepraszam, ale umówiłam się już z Lukiem.

- Aha, nic nie szkodzi. Jesteście w końcu razem?

- W końcu?

- Przecież każdy widział jak na ciebie patrzy i jak ty na niego patrzysz. 

- Tak, jesteśmy razem - momentalnie na myśl o Luku się uśmiechnęłam. 

- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. 

Chwilę rozmawiałam z mamą po czym poszłam się ubrać. Dziś wypadło na luźny beżowy top i obcisłe rurki, to tego ubrałam czarne conversy. Włosy związałam w luźny warkocz. 

- Już się tak nie stroi i tak wyglądasz pięknie - odezwał się głos za mną. 

- Co tu robisz? 

- Przyszedłem zabrać moją dziewczynę do szkoły. 

- Jakie ona ma szczęście. Czy ją znam?

- Spojrzyj w lustro to się dowiesz. 

W odpowiedzi wzięłam torbę z krzesła i wyszłam zostawiając go samego. 

- Chcesz wsiąść? - spytał gdy po 5 minutach zszedł w końcu na dół. Widać było, że z trudem próbuje się powstrzymać od śmiechu. 

- Nie, przejdę się - powiedziałam i ruszyłam dobrze mi znaną droga do szkoły. 

- No już dobra, wsiadaj i jedziemy - powiedział siadając za kierownice. Ale ja nic sobie z tego nie robilam i szłam dalej przed siebie. Chce się pośmiać? To się zaraz pośmieje.

- No Amy, wchodź- powiedział gdy parę minut później jechał za mną a ja szłam sobie wolnym krokiem. - Mam jechać sam? Nie ma sprawy - i pojechał.

- Co za .. zostawił mnie! - powiedziałam sama do siebie.

Wkurzona na maxa na niego, szłam powoli do szkoły. Gdy tylko weszłam na parking szkolny zobaczyłam opieranego o swój samochód Luka, nie mógł wytrzymać od śmiechu. 

- Jak się szło? 

- Zamknij się!

- No, Amy. Nie fochaj się. To ty nie chciałaś ze mną jechać. 

- Cześć Amy - przywitała mnie Hope, którą właśnie mijaliśmy. 

- Cześć, co tam?

- Dobrze, a u was - powiedziała patrząc co chwila na mnie, a to na Luka. 

Dream come true - ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz