XIII

383 17 0
                                    

-No więc mówią na ciebie  Black Rose dlaczego?-Pyta  Payro

-Y...może dlatego że ubieram się na czarno?-Mówię machając nogami nad przepaścią pomiędzy budynkami.

-Dlaczego tak ci na tym zależy?

-Ona zginęła za mnie,czy teraz nie była moja kolej na pytanie?-Uśmiecha się.

-Może...chyba ci to nie przeszkadza?

-Nie.

-Okej,co zrobisz kiedy się zemścisz?

-Wrócę do mojej rodziny.Będę  ich chronić by nikt już przeze mnie nie zginął.-Wstaje.-Choć musimy zdążyć na odprawę.-Wstaje z i schodzę po drabinie a on za mną i biegniemy do reszty grupy.

Kilka godzin później:

Siedzę w ciężarówce strzelając palcami,obok mnie siedział Payro bawiący się w najlepsze zapalniczką.Paka ciężarówki  była pełna mutantów w ten sposób mieliśmy się przedostać na wyspę a potem już prosto oni zajmują się celami Przymierza ja spłacam dług.Warkot silnika ustał,znak żeby się szykować,wysuwam pazury gotowa rzucić się na każdego kto stanie pomiędzy mną a zemstą.Jakiś żołnierz podnosi klapę (nw jak to nazwać) ,wszyscy przypuszczają atak znikam i przemykam obok walczących jedna czy dwie kule utknęły w mojej klatce piersiowej,ale teraz nawet tym się nie przejęłam. Teraz liczyła się tylko zemsta.Biegłam korytarzem mijając uzbrojonych żołnierzy biegnących w przeciwnym kierunku    byłam pewna ze właśnie tam znajduje się osoba odpowiedzialna za moje krzywdy.Słyszę nerwowy oddech i kroki osoby za drzwiami.Tnę stalowe drzwi pazurami na kawałki,od razu padła seria strzałów ale żaden nie  trafił w głowę.Co innego  inne części ciała,do moich stóp upada istny deszcz metalowych kul. Śmieje się nadal nie widoczna. 

-Gdzie ona do cholery jest?!-Pyta podenerwowany naukowiec.

-Wszędzie i nigdzie.-Śmieje się biegając po całym pomieszczeniu a żołnierze bez potrzeby oczyszczali magazynki.Zaszłam żołnierzy od tyłu i uderzyłam,padli nieprzytomni na ziemie. Uśmiechnęłam się lekko to jest dziecinie proste...A może tylko mi się tak wydaje?Uwidaczniam się.

Narrator 3 os.:

-Logan,tu chodzi o Lunę...

-Dobrze wiesz że to nie do mnie należy decyzja w tej sprawie...

-Od kiedy to ty wykonujesz czyjeś rozkazy?

-Posłuchaj Esmme nie możecie tam iść to niebezpieczne..

-To moja siostra proszę...-Była już bliska płaczu.-Nie mogę jej zostawić...

-Zobaczę co da się zrobić.Idź już.-Spogląda na niego załzawionymi oczami i posłusznie wychodzi.

"No i co ja z tobą mam....Jean nie pozwoliła jej umrzeć...powinniśmy ją ratować.Pytanie tylko czy ona chce być uratowana?No cóż pozostaje sprawdzić na własną rękę"


Ostania Z Rodu PrzeklętychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz