Rozdział 1

3.5K 147 10
                                    

  Nazywam się Cassandra McCartney. Mam 19 lat i właśnie zaczynam naukę w colleg'u. Urodziłam się i mieszkałam w Redditch. Teraz przyjechałam do Londynu na moją wymarzoną uczelnię "The Career University". Jest to uczelnia o profilu muzycznym. Odkąd pamiętam kochałam śpiewać. Już 5 lat gram na gitarze. Jak wyglądam? Mam duże, niebieskie oczy, długie włosy koloru ciemny blond (a przynajmniej mama zawsze tak mówiła) a moje ciało... cóż... jest go trochę. Nie jestem jakimś strasznym spaślakiem, ale chuda też nie jestem. Za to moje piersi i tyłek są pokaźne. Nie którzy to akceptują, nie którzy nie.
 - No to co Cassie... Już jutro pierwszy dzień na uczelni - wyrwała mnie z zamyślenia moja przyjaciółka Jessica. Miałam to szczęście, że mogłam z nią mieszkać.
 - Nie mogę się doczekać! - krzyknęłam entuzjastycznie, rozglądając się po naszym pokoju. Ściany były beżowe. Dwa łóżka z białymi pościelami stały na przeciwko siebie. Obok obu była szafka nocna. Przy krótszej ścianie znajdywały się dwa biurka, ogromne okno i szafa na ubrania.
 - Idziemy do Starbucksa? Zaraz usnę bez kawy - zaproponowała.
 - Ok, tylko się przebiorę - odparłam z uśmiechem. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej biały, luźny podkoszulek oraz conversy w tym samym kolorze.
- Co się zastanawiasz? Bierz czarne szorty! - zawołała Jess.
 - No nie wiem... - mruknęłam. Westchnęła ciężko, po czym podeszła do mnie i wyciągnęła czarne spodenki z ozdobnymi nitkami na dole, co wyglądało, jakbym wycięła je z jeansów.
Niechętnie włożyłam je na nogi.
 - Wyglądam jak słoń - jęknęłam.
 - Wyglądasz bardzo ładnie, skutecznie podkreślają twoje tyły - skomentowała, nakładając grubą warstwę błyszczyku na usta.
 - Chodź marudo - dodała, łapiąc mnie za nadgarstek. Bransoletki uderzyły o siebie, wydając dziwny dźwięk. Po kilkunastu sekundach byłyśmy już na dole. Na całe szczęście Starbucks znajdował się za rogiem. Odetchnęłam z ulgą, widząc, że nie ma kolejki.
 - Poproszę karmelowe latte dla Jess i gorącą czekoladę zwykłą dla Cassie - powiedziała Jessica do młodego chłopaka stojącego za ladą. Usiadłyśmy na wygodnych fotelach czekając na zamówienie.
 Po jakimś czasie usłyszałyśmy nasze imiona. Odebrałyśmy napoje, po czym wróciłyśmy na miejsce. W tym samym czasie do kawiarni weszła grupka chłopców. Jakiś blondyn, widać, że farbowany. Kolejny miał brązowe włosy w artystycznym nie ładzie. Jego ręce były całe wytatuowane. Gdy spojrzałam na trzeciego aż zakrztusiłam się czekoladą.
 - Cassie?! Wszystko OK? - zapytała przerażona Jess. Byłam w takim szoku, że nie potrafiłam jej odpowiedzieć. Zielone, błyszczące oczy, kręcone, ciemnobrązowe włosy i urzekające dołeczki. Harry Styles. Mój przyjaciel z dzieciństwa. Moja miłość odkąd pamiętam. Fala gorąca rozprzestrzeniła się na moim ciele. Harry chyba mnie poznał, ale starał się jak najlepiej to zamaskować. Odwrócił wzrok i zajął stolik wraz ze swoimi przyjaciółmi. Dopiero wtedy zauważyłam jeszcze jednego chłopaka, z lekkim zarostem i postawioną grzywką. Nie mogłam oderwać wzroku od kędzierzawego. Wychowywaliśmy się wspólnie od piaskownicy. Mieszkał kilka domów dalej ode mnie. Dzięki niemu moje dzieciństwo było wspaniałe. Zawsze kochała się w nim masa dziewczyn, ale dopiero, gdy mieliśmy 16 lat zakochał się po raz pierwszy. Chyba nie odpowiadałam jego dziewczynie, bo zostawił mnie od tak i nie mieliśmy kontaktu przez 3 lata. Wtedy załamałam się, długo dochodziłam do siebie. Chciałam przywołać więcej wspomnień, ale czyjaś ręka przed twarzą mi przeszkodziła.
 -Ziemia do Cass! - zawołała blondynka.
- Hę? - zapytałam, odrywając się od wpatrywania w zielonookiego.
 - O co chodzi? Przecież widzę, jak na niego patrzysz - spojrzała na mnie ciekawa. Opowiedziałam jej pokrótce moją historię związaną ze Stylesem.
 - Zmienił się? - zapytała, unosząc brew.
- Jedynie na twarzy zrobił się bardziej męski. No i ma dłuższe włosy - odparłam zgodnie z prawdą.

~ Harry P.O.V ~

- Ej bro, co to było za spojrzenie na tę dziewczynę, jak wchodziliśmy? - zapytał mnie Niall.
 - Jakie spojrzenie? - udałem zaskoczenie. Gdy zobaczyłem Cassandrę poczułem, jak moje serce przyśpiesza. Przez te trzy lata strasznie się zmieniła. Trochę przytyła, stała się szersza w biodrach, ale jej piersi za to powiększyły się jeszcze bardziej. Zawsze miała je pokaźne.
 - Nie kłam chłopie - zaszydził Louis.
 - Boże... nie kłamie... - jęknąłem, chowając twarz w dłoniach.
 - Powiedział ateista - zaśmiał się Liam.
 - Dobra, lepiej obgadajmy tę blondynę - mruknął Lou, dosłownie rozbierając ją wzrokiem.
 - Albo zamówmy coś do picia - zaśmiał się Niall.
 - Ty tylko o jedzeniu - przewróciłem oczami. Wciąż czułem jej wzrok na sobie. Modliłem się, żeby chłopcy nie zorientowali się, że coś jest nie tak.
 - Widzę Harry - szepnął Niall, wskazując ledwie zauważalnym gestem na Cassie.
 - Wiesz, że podobam się wielu - wzruszyłem ramionami, odbierając kawę.
 - Styles chcesz okłamywać przyjaciela? - zapytał z wyrzutem Horan.
 - Udowodnię - mruknąłem. Wziąłem głęboki oddech i zawołałem, patrząc na Cassandrę:
 - Co się tak gapisz spaślaku?! - Niall nie był z tego zadowolony. Zawsze był kulturalny i wychowany. W ciągu sekundy zobaczyłem blondynę przed sobą, a potem poczułem ból na policzku. Uderzyła mnie tak mocno, że aż szczęka mi się zatrzęsła.
 - Jeszcze raz ją tak nazwij, Ty piepszony lalusiu - warknęła, po czym odwróciła się, rozmasowując pięść. W oczach Cass ujrzałem łzy.


Zapomnij mi |h.s|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz