Part 6

8.6K 453 17
                                    

- Nie zbliżaj się do mnie! - krzyknęłam, cofając się powoli do tyłu. Przede mną stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, miał na twarzy kominiarkę, a na głowie kaptur. W ręku trzymał broń skierowaną w moją stronę. 

- Twoje krzyki kochanie w niczym tutaj nie pomogą - zaśmiał się, nadal zbliżając się do mnie, cofnęłam się w tył, gdy poczułam jak moje plecy zderzają się z zimną powierzchnią, nie miałam, gdzie uciec, co zrobić. Nie mogłam też w żaden sposób zareagować, on miał broń. Miał przewagę. Jego palec był na spuście, w każdej chwili mógł wystrzelić. Poczułam jak łapie gwałtownie moją szyję, ściskając ją. Oddychanie sprawiało mi coraz to większą trudność. Chciałam się wyrwać, coś zrobić, lecz poczułam przy swojej skroni broń. Spojrzałam w oczy chłopaka. Widząc... 

Obudziłam się,  gwałtownie podnosząc się z łóżka. Powtarzałam sobie w myślach 'Kylie, to tylko sen, zły sen.' To dziwne, jestem zdania, że nigdy mi się nic nie śni, albo po prostu tego nie pamiętam, a tutaj? Sen, w którym jakiś facet wymachujący bronią w ręce, próbuje mnie zabić. No fantastycznie. Skierowałam się do kuchni, gdzie nalałam sobie szklankę wody. Zegar wiszący na ścianie wskazywał kilka minut po szóstej rano stwierdziłam, że nie ma sensu, abym kładła się do łóżka, bo tym co mi się śniło to na pewno  teraz nie usnę. Usiadłam na kanapie, włączając telewizor. Po chwili poczułam jak telefon znajdujący się koło mojego ciała gwałtownie wibruje.

Od; Nieznany

Co tak wcześnie na nogach? Spać nie możesz? ;) 

  Do; Nieznany 

Ugh... właśnie nie mogę.

  Od; Nieznany 

Kylie, co się dzieje?

 Do; Nieznany 

Nic.

  Od; Nieznany 

Przecież widzę.

 Do; Nieznany

Oooo. Czyli teraz też mnie widzisz? Obserwujesz mnie?

  Od; Nieznany 

Kurwa. Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło 


- Kylie, bo ja tak myślałam o tym co mówił lekarz, że Chris będzie potrzebował pomocy - przeniosłam swój wzrok z ulicy na Lucy. Kiwnęłam głową, na znak, żeby mówiła dalej. - Ja po prostu nie dam rady się do niego wprowadzić z Brooklynu na Manhattan, naprawdę chce mu pomóc, ale to odpada. 

- Wiesz, no ja mieszkam też na Manhattanie, ale jakoś kolorowo nie widzę, możliwości wprowadzenia się do niego na jakiś czas. Wiesz praca i te wszystkie inne rzeczy. 

- Nie no Kylie, rozumiem. - dziewczyno posłała mi pełne zrozumienia spojrzenie.

- Ej, ale wiesz co. Może Chris by się do mnie wprowadził? Zaraz z nim pogadamy.

- Ale Ty tak serio? 

- No tak, myślę, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Mam duże mieszkanie, nie byłoby żadnego problemu.


- Witaj! - podeszłam do bruneta leżącego na szpitalnym łóżku, cmokając go w policzek. 

- Cześć - chłopak, przeniósł swój wzrok ze mnie na Lucy. Wyglądał zdecydowanie lepiej niż jak widziałam go poprzednim razem.

- Jak się czujesz? Jak ręka? -  Lucy usiadła na białym krześle, stojącym obok łóżka. 

- Noo.. jest lepiej tylko ta ręka, nawet ruchy mam ograniczone. Mam  nadzieję, że szybko to wszystko wróci do normy. 

- Kiedy Cię wypisują? - spytałam, lustrując jego twarz wzrokiem.

- Jeżeli, wszystko będzie dobrze to za 2 dni. 

- Wprowadzasz się do mnie - mruknęłam obojętnie, obserwując jego reakcję. Zmarszczył brwi, a potem wytrzeszczył oczy, tak jakby zupełnie nie zrozumiał co do niego powiedziałam. 

- Co?

- No dopóki rana się nie zagoi, będziesz mieszkał u mnie. Pomogę Ci - posłałam, chłopakowi uśmiech. 

- Wiesz Kylie, dzięki, ale to nie jest konieczne. 

- Ale to nie było pytanie. - zaśmiałam się, dalej widząc jego reakcję. - Poza tym sam sobie poradzisz, jak masz nawet problem z utrzymaniem telefonu w tej ręce. 


Jeżeli czytasz - gwiazdka / komentarz!






Unknown | Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz