Razem z Katniss bo tak przedstawiła mi się blondynka z niebiskimi oczami, spędziłyśmy całą noc w moim pokoju. Dziewczyna opowiadała mi o chłopkach to wszystko co chciałam widzieć. Ashton Irwin jest jej kuzynem i to on właśnie zlecił jej opiekę nade mną. Dowiedziałam się co nieco o krzyczącym blondynie z dołu, który nosi imię Luke a jego głos sprawia, że jakaś siła mnie ciągle do niego bliżej. Katniss ostrzegła mnie przed nim. Podobno chłopak jest bezwzględny i zrobi wszystko jeśli tylko ma na to ochotę.
Słońce zaczęło wkradać się przez moje okno, oświetlając mój aktualny pokój. Nie spałyśmy z Katniss całą noc ale ani ja ani ona nie miałyśmy na to ochoty. Krzyki chłopaków trwały dość długo. Wszystko ucichło wraz z mocnym trzaśnięciem frontowych drzwi. Potem było słychać jak prawdopodobnie Ashton i reszta wracają do swoich pokoi.
- Jesteś głodna? – Zapytała blondynka wstając z mojego łóżka. Pokiwałam głową a mój odzywający się cały czas żołądek potwierdził to.
- To chodź ze mną! Pokaże ci kuchnię. – Katniss poprawiła jeszcze tylko swoje włosy przed wyjściem a następnie złapała mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę kuchni. Na korytarzu minęłyśmy się z Nicholasem jak wczoraj ubranego w dopasowany garnitur.Kuchnia w tym domu jest ogromna a do tego zajmuję się nią Karla – kobieta, która zajmuję się gotowaniem, sprzątaniem i ogólnie sprawami domu.
- Karla poznaj Alyse! - Przywitałam się z kobietą wymuszając na swojej twarzy lekki uśmiech. Odwzajemniła go ale to nie jest część jej pracy być miłym dla każdego w tym wielkim domu. Usiadłyśmy sobie na dwóch wysokich krzesełkach przy blacie kuchennym a Karla od razu postawiła nam pod nos kilka talerzy z różnymi daniami. Katniss od razu zabrała się za jedzenie ale ja nie potrafiłam.
- Czemu nie jesz? – Zapytała w końcu dziewczyna przerywając na chwilę pochłanianie jedzenia i odwracając głowę w moją stronę.
- Nie wypada mi jeść czyjegoś jedzenia... wystarczy, że tu nocuje...
- Przestań. Mój kuzyn zabrał cię do tego domu co oznacza, że cię szanuje. Przyjaciele chłopaków są też przyjaciółmi Nicholasa. Też miałam wyrzuty sumienia gdy tu przyszłam. Bo kto normalny przyjmuje w swój dom obcych, zapewnia im nocleg i karmi? Nicholas jest dla nas jak taki wujek i nie przejmuj się. Urazisz go bardziej jeśli nie będziesz jadła. – Słowa dziewczyny przekonały mnie ale w pewnym sensie i tak będę czuła się dziwnie.
- Jedz! – Krzyknęła Katniss.
- Dobrze już dobrze. Nie krzycz. – Zabrałam się za jedzenie i dopiero kiedy wzięłam pierwszy kęs kanapki poczułam jak głodna byłam.Po jakimś czasie do kuchni zeszła reszta ale brakowała jak zwykle wysokiego blondyna i Ethana. Ashton przywitał się kolejno najpierw z Katniss a potem ze mną. Tak samo zrobił Mike ale za to Hood przebił wszystkich.
- No cześć mała! Jak się spało? – Zapytał opierając się na łokciach o kuchenny blat.
- Nawet dobrze pomijając ten czas kiedy krzyczeliście na cały dom. – Odpowiedziałam chłopakowi a ten zaczął się śmiać.
- Co w tym śmiesznego?
- Wyobraziłem sobie Ciebie krzyczącą w moim pokoju. – Bezczelny dupek poruszył zabawnie brwiami a każdy wybuchnął śmiechem. Najbardziej śmiała się Katniss, która wypluła pity sok przed siebie.
- W marzeniach chłopczyku.
- Lubię wyzwania.
- Hood przestań bo nam się dziewczyna jeszcze przestraszy! – Odezwał się Clifford i przeszedł obok Hooda klapiąc go po plecach.
- Nie jestem przecież straszny. Nie boisz się mnie prawda?
- Ja się nie boję niczego. – Odpowiedziałam pewna siebie. Irwin siedzący na przeciwko mnie uśmiechnął się do mnie co od razu odwzajemniłam.
- Nie byłbym tego taki pewny ... - Tym razem odezwał się Jake. Chciałam go zapytać o co mu chodzi ale on jak i zarazem reszta chłopaków wstali i oznajmili, że muszą iść. Nie chcieli powiedzieć gdzie jadą a tym bardziej nie była to moja sprawa więc nie pytałam ich.
Przed wyjściem oczywiście Hood musiał podziałać mi na nerwy. Ignorując jego głupie komentarza tym razem na temat moich nóg z powrotem weszłam na górę i zamknęłam się w swoim pokoju.Chłopków nie było do samego wieczora. Gdy słońce już praktycznie całe schowało się za horyzontem zauważyłam trzy czarne samochody zbliżające się z ogromną prędkością w stronę domu. Samochody wjechały na teren posesji i każdy zaparkowany został równo centralnie pod domem. Przypatrywałam się im stojąc przy ogromnym oknie w moim pokoju. Z pierwszego samochodu wysiadł Hood wraz z Jakiem. Calum dziwnie utykał na nogę i był cały umorusany błotem. Z kolejnego samochodu wysiedli Clifford z Irwinem. Ta dwójka za to bez żadnych skrupułów wyciągnęła z bagażnika jakaś osobę i zaczęła prowadzić ją w stronę domu. Z ostatniego samochodu najpierw wysiadł Ethan. Chłopak wyglądał jak obrażone na świat dziecko. Z całej siły trzasnął drzwiami, wywołując z samochódu drugą osobę. Najpierw zobaczyłam kilka kosmyków blond włosów wystających z pod kaptura czarnej bluzy a potem całą sylwetkę tego chłopka. Ethan zaczął popychać blondyna zachęcając go tym do walki. Jednak blondyn był od niego silniejszy i jeden celny cios w brzuch uspokoił Ethana. Pisnęłam na widok zwijającego się z bólu chłopaka i odeszłam od okna nie chcąc dalej patrzeć na to wszystko.
- Alysa przyjechali! Chodź na dół! – Katniss wpadła do mojego pokoju jak burza. Nawet nie zdążyłam jej czegokolwiek powiedzieć bo dziewczyna pociągnęła mnie za rękę i zaczęła biec pod schodach.
-Cześć dziewczyny. – Hood stał oparty o ścianę w korytarzu a jego noga najwidoczniej krwawiła bo na ciemnych spodniach pojawiła ogromna jeszcze ciemniejsza plama.
- Matko co ci się stało? – Zapytałam doskakując do bruneta.
- No widzisz kochanie tak się właśnie poświęcam dla naszego gangu.
- Stary ty się nie poświęcasz! Gdybyś chociaż się ruszył nie postrzelili by ci dupy! – Do domu tym razem wszedł Irwin śmiejąc się z Hooda. Ignorując to, że teraz Hood kłóci się z Irwinem pociągnęłam rannego chłopaka do kuchni i posadziłam go na krześle.
- Ściągaj spodnie! – Rozkazałam szukając w między czasie po półkach kuchennych apteczki.
- Ło Ło ... spokojnie dziewczyno. Nie żebym nie chciał ale wiesz znamy się krótko i ...
- Chcesz się wykrwawić na śmierć? – Przerwałam jego wypowiedz a chłopak jak na zawołanie pozbył się spodni ukazują dość dużą ranę postrzałową na nodze. Nie zastanawiając się zaczęłam oczyszczać mu tą ranę. Okazało się , że kula nie przeszła na wylot i trzeba będzie ja szybko wyciągnąć.
- Potrzebny jest lekarz. Kula została w nodze. – Powiedziałam a w tym samym czasie do kuchni wszedł Irwin a zaraz za nim Ethan.
- Cześć - Ethan w końcu raczył się przywitać. Odpowiedziałam mu to samo i uraczyłam go jedynie jedynym, krótkim spojrzeniem. Ashton w między czasie zadzwonił po rodzinnego lekarza, który jak wcześniej powiedział od zawsze im pomaga. Calum siedział sobie rozwalony na kuchennym krześle i jak to na niego przystało głupio się do mnie uśmiechał. Ten chłopak nawet gdy jest ranny nie przestaje być sobą. Za to Ethan cały czas się na mnie patrzy jakbym co najmniej chciała go zabić.
- To ja już pójdę do siebie – Oznajmiłam speszona dwoma spojrzeniami skierowanymi w moją stronę. Odwróciłam się gwałtownie w stronę wyjścia lecz coś mnie zatrzymało. Podniosłam niepewnie głowę i zauważyłam niebieskie oczy wpatrujące się we mnie. Takie same oczy jakie ma Ethan tylko, że w tych widziałam co innego. Nie było w nich radości jak u Ethana. Te były bez blasku jakby wyblakłe. W oczach tego blondyna nie dało się zobaczyć emocji. Były puste i zimne przez co po moich plecach przeszły dreszcze.
- Widzę, że niezłe dziwki mają w tym mieście.
CZYTASZ
Release me. ||L.H||
FanfictionZ tego miejsca nie było ucieczki. W całym zakładzie jednak głośno było o pewnym chłopaku, który dokonał tego i uciekł z piekła. Podobno zabił jednego strażnika, ukradł jego ubranie i zwiał. Niestety po jego ucieczce zaostrzono ochronę przez co , co...