Pewien inny tekst natchnął mnie do napisania tego.
Zauważyłam, że teraz jak ktoś chce być 'wyjątkowy' i niepodobny do tych wszystkich gimbusków czy umalowanych licealistek szlajających się wokoło, to od razu musi nienawidzić wszystkich ludzi, społeczeństwa, slangu unikać jak ognia i czytywać tylko książki napisane dawniej niż dwadzieścia lat temu. Jak dla mnie, to takie popadanie ze skrajności w skrajność.
Przecież my, ludzie, jesteśmy zwierzętami stadnymi, czy naprawdę, żeby być wyjątkowi musimy się odcinać od innych? Nie możemy wyróżniać się w grupie, tylko na siłę zakładamy, że żeby być jeszcze większymi indywiduami nie wolno nam zadawać się z tymi dla nas 'zwykłymi' ludźmi?
Ja osobiście nie czuję się taka jak inni, mam wrażenie, że moje myśli biegną innym torem. Ale używam slangu, czytam dla przykładu Dary Anioła (głupie strasznie, ale czytam) i rozmawiam z kim się da, na każdy temat. Naprawdę, nie czuję potrzeby odcinania się od ludzi. A spotkałam się z wieloma przypadkami, które normalności unikają jak ognia, bo to zbyt mainstream'owe. Co w tym złego?
Rozumiem, nie wszystkie z tych rzeczy są mądre i faktycznie, nie musimy tego wszystkiego robić, bo to już jest podobne do usilnego wklejania się w system. Ale jak już wcześniej powiedziałam - nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Lubię Miraculous, bo mi się podoba, a nie dlatego, że ludzie to lubią (nawet nie wiedziałam, że w mojej klasie jest tyle osób xd), używam wyrazów takich jak 'k' albo 'rak', bo tak chcę i nie obchodzi mnie to, czy to mainstream'owe czy nie. Kurde, robię co chcę i nie muszę ani robić wszystkiego, co inni, ani też na siłę tego unikać.
Mogłabym w tym momencie pojechać po samej sobie, bo sama 'na siłę' unikam kultowych anime i książek (popularnych ludzi zresztą też). No cóż - mówiłam, że składam się ze sprzeczności, jak zresztą większość ludzi, bywa i tak.
Nie miałam pojęcia, jak jednym wyrażeniem sformułować przekaz tego posta, więc dałam Coś. Bo mogę i nikt mi nie zabroni.
CZYTASZ
Coś jest nie tak
RandomPewnego dnia Panna Szorstka postanowiła usiąść w swoim nieistniejącym pokoju na istniejącej już kanapie i oddać się przemyśleniom. I doszła do jednego, zasadniczego wniosku - coś jest nie tak.