8.

365 31 11
                                    

Dobra, jestem po długiej przerwie... Wybaczcie, jakoś nie miałam weny by cokolwiek napisać... nie miałam się za to jak zabrać. No ale dobra, lecimy z kolejną dedykacją, ten rozdział dedykowany jest użytkownikowi OriNika za miłe komentarze i ocenianie moich wypocin :) Lecimy z rozdziałem

***

James odwrócił się. Nie mylił się; za nim szła rudowłosa we własnej osobie.

- Ty dupku! - odezwała się i uderzyła go w tors.

On był nieco zdziwiony nagłą reakcją Lily. Popatrzył się na nią z przestrachem. Ona w końcu podeszła do niego i go przytuliła. Rogacz stał jak osłupiały. Był totalnie wstrząśnięty zachowaniem tej Gryffonki. W końcu stwierdził, że druga taka okazja się nie powtórzy, więc odwzajemnił uścisk. Ona pierwsza się od niego oderwała mówiąc:

- Wiem jak ci jest ciężko...

- Dziękuje Lily- odpowiedział Rogacz - Um.. oże przejdziemy się na błonie? - już miał powiedzieć swoje tradycyjne "umówisz się ze mną Evans?" ale w porę ugryzł się w język. Przecież tym wyrażeniem pogrążyłby się i popsuł zaistniałą sytuację.

- Możemy się przejść nie mam nic innego do roboty...

Po chwili wyszli z zamku.

***

Remus przechadzał się przez korytarze Hogwartu, bez większego celu. Po prostu szedł przed siebie. Nagle zobaczył przed sobą znajomą dziewczynę. Jednak nie mógł sobie przypomnieć kto to taki. Podczas gdy on marszczył czoło i próbował sięgnąć gdzieś pamięcią, dziewczyna już go rozpoznała:

- O Remus! Jak się cieszę, że cie widzę- dziewczyna zdała sobie sprawę, że chłopiec ciągle jej nie rozpoznaje- to ja, Sally!

Remus otworzył szerzej oczy. No tak!

-Witaj Sally! Jak dawno cię nie widziałem. Jak ci się tu podoba?

- Jest super. Powoli poznaje wszystkie zakątki tego zamku.

- Jakbyś kiedyś czegoś szukała, to możesz śmiało się zapytać- odrzekł ze szczerym uśmiechem.

- Tak w sumie, możesz mnie oprowadzić żebym sobie wszystko utrwaliła- powiedziała chichocząc.

- No jasne.

***

James i Lily właśnie przechodzili obok jeziora. Usiedli na brzegu.

- Wybacz, że zawsze cię tak odrzucałam.

- Zdążyłem się przyzwyczaić - odrzekł szczerząc się.

Ona trąciła go w żebra.

- Oh, przestań.

Gryffon zbliżył się do niej nieznacznie. Powoli, powolutku objął ją ramieniem. Rudowłosa zesztywniała na chwilę, jednak zdała sobie że to nic złego i nieco się odprężyła. James kilkakrotnie otwierał usta, jednak nie potrafił nic sensownego z siebie wydusić. Nie mógł wymyślić żadnego tematu do rozmowy, a przecież często tyle ich miał.

- Może wrócimy już do zamku? - spytała się od niechcenia.

James popatrzył się na nią; robiło się powoli ciemno. W nocy mogłoby być całkiem przyjemnie. No ale nie będzie jej zmuszać. Popatrzył się na nią jednak z nadzieją, ale ona pokiwała przecząco głową.

- Na prawdę, musimy już iść.

Rogacz wypuścił głośno powietrze i podniósł się z trawy. Pomógł wstać Lily. Zdał sobie sprawę, że robi się zimno więc bez wahania zdjął swoją bluzę i nałożył troskliwie na ramiona Gryffonki.

- Dziękuje - odrzekła owijając się szczelnie bluzą.

Gdy wrócili do zamku zobaczyli bardzo dziwną scenkę; Remus uganiał się po całym zamku za jakąś Puchonką. Rogacz stanął jak wryty.

- Co on...

- Chodźmy może... - Lily pociągnęła go za ramie twierdząc, że nie należy drążyć tej sprawy.

Po chwili już stali przed portretem Grubej Damy. Wypowiedzieli hasło i weszli do pokoju wspólnego przez otwór. Na fotelu przed kominkiem siedziała jedna z Gryffonek. Była skulona, z kolanami pod brodą. Miała czerwone oczy, wyglądała jakby płakała.

- Alice - szepnęła rudowłosa z troską i podeszła do przyjaciółki. James podążył tuż za nią.

- Co się stało?

Rogacz zmarszczył brwi. Połączył dwa fakty. Wszystko było jasne.

- Kolejna; nieszczęśliwa kochanka. Więcej was matka nie miała?

***

Jest oto kolejny rozdział! Zachęcam do gwiazdkowania i komentowania rozdziału. Od razu mówię, rozdziały będą się pojawiać nieco rzadziej, wybaczcie.

Huncwoci - Bez TajemnicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz