R17

131 4 0
                                    

Weszłam do swojego mieszkania, walizkę i torbę rzuciłam gdzieś w kąt pokoju, a sama ruszyłam do sypialni, żeby opaść na łóżko i się przespać. Otworzyłam drzwi i krzyknęłam z przerażenia. Przy oknie stał jakiś mężczyzna, który po usłyszeniu mojego pisku odwrócił się pośpiesznie.

- Do kurwy - jęknęłam łapiąc się za klatkę piersiową i próbując złapać oddech. - Po pierwsze co ty tu do cholery robisz, po drugie jak dostałeś się do mojego mieszkania?

- Cześć Aylin, dobrze, że jesteś.

- Odpowiedz - warknęłam i zacisnęłam dłonie w pięści. - Holder - dodałam z sykiem gdy chłopak się nie odzywał.

- Poprosiłem Raven o pożyczenie kluczy.

- A po co miałbyś je pożyczać?

- Porozmawiajmy - odsunął się od okna i wskazał ręką na łóżko. Niepewnie do niego podeszłam i usiadłam na materacu. Okropnie chciałam mu wtedy przywalić, bo mnie na prawdę przestraszył, jednak powstrzymałam się, ponieważ zastanawiało mnie co takiego ma mi do powiedzenia.

- Słucham.

- Oddaj mi samochód.

- Że co? - zakrztusiłam się powietrzem, czując ogarniającą mnie wściekłość. - Wygrałam twój wóz legalnie. No powiedzmy, że legalnie. Takie był zasady.

- Potrzebuję go. Muszę jechać do San Diego, moja mama jest chora.

- Nie mam podstaw by ci wierzyć. Szczerze? Więcej czasu spędziłam z narzeczoną twojego brata niż z tobą, więc śmiało mogę powiedzieć, że praktycznie się nie znamy. Nic o tobie nie wiem.

- To wcale nie jest ci potrzebne. Nie musisz nic o mnie wiedzieć - jego twarz przybrała gniewny wyraz, a we mnie jeszcze bardziej się zagotowało.

- Tak? Kurwa załatwię ci lekarza, ale określ się w końcu. Jesteś totalnie popieprzony i w dodatku bipolarny. Gdy nie znaliśmy się w ogóle, martwiłeś się o mnie po wypadku na trasie, nie przeszkadzało ci całowanie mnie na mojej kanapie, to wszyst...

- Przestań Al - przerwał mi. - Zachowujesz się jak zdesperowana nastolatka, bo zrobiłem ci nadzieję.

- Co?! - wstałam wyrzucając ręce do góry. - Po prostu się człowieku określ! I za chuja ci nie uwierzę, że jedziesz do mamy do San Diego. Po prostu chcesz odzyskać swój samochód, nie jestem głupia - syknęłam, wykrzywiając twarz w dziwnym grymasie.

- W takim razie, pojedziesz ze mną, ale oddaj mi samochód.

- Jak z tobą? Gdzie? - tak totalnie zbijają mnie z tropu jego niektóre odpowiedzi, że zaczynam się gubić.

- Do mojej mamy, kurwa - prychnął przewracając oczami. - A potem, gdy udowodnię ci, że mówiłem prawdę, oddasz mi moje Audi.

- Wygrałam je sprawiedliwe  - po raz kolejny syknęłam.

- Meh. Proszę - jego dłonie zacisnęły się w pięści, ale nie bałam się go. Chodziłam na boks od najmłodszych lat, potrafię się obronić.

- Dopiero wróciłam z podróży, poza tym nie mogę brać tyle wolnego.

- O pracę się nie martw, pogadam z Costerem.

- Skąd wiesz jak nazywa się mój szef?! Może jeszcze mi powiesz, że mnie szpiegujesz?!

- To mój kumpel Al, nie dramatyzuj - jęknął. Wyciągnął komórkę i zaczął coś na niej pisać. Patrzyłam na jego smukłe ręce i długie palce. Po chwili podniósł głowę i schował urządzenie do kieszeni. - Załatwione.

- Ja pierdole - mruknęłam. - W takim razie, przekonajmy się, czy mówiłeś prawdę.

W szafce w przedpokoju znalazłam kluczyk od auta Holdera i wyszłam z domu, nie czekając na chłopaka. Skoro jakoś otworzył moje mieszkanie, to da radę je zamknąć. Wsiadłam do mojego BMW a po paru minutach, na miejscu pasażera usadowił się ciemnowłosy. 

Po dwudziestu minutach byliśmy pod warsztatem Camerona i pakowaliśmy się do auta Holdera. Dopiero gdy chłopak odpalił maszynę, zrozumiałam swój błąd; co mnie podkusiło, by z nim jechać? Głupia Aylin, trzeba było go wypieprzyć z domu, zanim zaczął cokolwiek mówić. 

Wiem jedno. Ta podróż będzie zdecydowanie ciekawa.


Witam ponownie ;3 Wyskoczyło już ponad 500 wyświetleń, z czego jestem na prawdę dumna. Mega dziękuję czytającym! Zapraszam na moje drugie opowiadanie "Unexpected", które znajduje się na moim profilu;)

Kocham wszystkich czytających xx

Time for a ride [W TRAKCIE KOREKTY] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz