Ciche westchnienie rozeszło się po pomieszczeniu, a postać na łóżku schowała się jeszcze bardziej pod grubą kołdrą, która była jedynym źródłem ciepła w tym jednym momencie. To było takie nierealne. Nigdy nie zdawał sobie sprawy, że właśnie w taki sposób potoczy się jego życie i tak właśnie skończy.
Pogoda tego dnia była jakby odzwierciedleniem jego nastroju, uczuć czy humoru. Grube krople deszczu uderzały o metalowy parapet za oknem, a szyby były zasłonięte po sam koniec ciemnymi roletami, dzięki czemu nie musiał przejmować się, że ktokolwiek z ciekawskich sąsiadów będzie zaglądał mu do mieszkania. Przygryzł mocniej dolną wargę, chowając się całkowicie pod materiałem, jakim był przykryty. Chciał jak najbardziej oddzielić się od świata zewnętrznego i pozbyć się wszystkich wspomnień, które z każdą chwilą raniły bardziej i bardziej. Próbował z całych sił powstrzymać szloch, jaki cisnął mu się na usta, jednak nie był na tyle silny. Powoli, jedna po drugiej, łzy spływały po jego policzkach, a usta drżały z każdą chwilą coraz bardziej. Co takiego zrobił w poprzednim życiu, że teraz musiał zostać potraktowany w taki sposób?
- Cholera, Baek, zostaw już te kwiaty i chodź tutaj. Wyglądają pięknie i nie musisz więcej ich poprawiać, bo jeszcze trochę, a padną od twojej nadmiernej opieki. - Cichy śmiech rozszedł się po małym salonie, w jakim dwójką mężczyzn spędzała leniwe, niedzielne popołudnie. Gdy mniejszy z nich nie zareagował, wyższy postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Podszedł do niego i jednym, delikatnym ruchem złapał jego zadbane dłonie, odwracając w swoją stronę. Z szerokim uśmiechem spojrzał w jego oczy i w końcu nachylił się, łącząc ich wargi w powolnym pocałunku. Przyciągnął go jeszcze bliżej siebie, a czując, jak ramiona unoszą się i obejmują go wokół szyi nachylił się bardziej, otaczając własnymi pas niższego.
- Głupek. Kwiaty od ciebie muszą wyglądać lepiej niż "pięknie". - Odparł, kiedy już nieco się odsunął, aby móc zaczerpnąć powietrza, którego im obydwu zabrakło.
Patrząc w oczy Chanyeola mógł stwierdzić, że skradły one więcej niż połowę gwiazd z nieba, bo świeciły teraz z taką radością, że uśmiech znów pojawił się na jego twarzy. Powoli uniósł dłonie i ułożył je na jego policzkach, które zaczął gładzić niespiesznie. Z pewnością mógł stwierdzić, że ten wielkolud zawładnął jego małym sercem.Z jego oczu popłynęło jeszcze więcej łez, gdy tylko przypomniał sobie, jak szczęśliwie spędzali niemalże każdy dzień, każdą noc, każdy poranek czy wieczór. Zmarszczył brwi, przypominając sobie kolejne wspólne chwile, przez które miał ochotę rzucać się po łóżku, które już dawno przestało pachnieć perfumami wyższego, które tak bardzo uwielbiał. Jego szamponem. Po prostu nim. Tak bardzo mu tego brakowało. Dopiero to do niego dotarło. Desperacko pragnął chociaż w małym stopniu przypomnieć sobie choć tak mały szczegół, który pozwoliłby mu uspokoić swoje rozszalałe nerwy. Jego zapach zawsze go uspokajał.
- Co robisz? - Baekhyun niemal zachłysnął się powietrzem, kiedy usłyszał ten niski głos. Od razu spłonął rumieńcem i schował się po sam nos pod kołdrą, patrząc na szeroko uśmiechającego się mężczyznę jego życia, który powoli zbliżał się do ich łóżka. Usiadł na nim, a następnie wkradł się obok starszego, przyciągając go do siebie. Ułożył jego głowę na swojej klatce piersiowej, zaczynając przeczesywać miękkie blond włosy. - Odpowiesz mi?
- J-ja? Nic takiego. - Odparł nerwowo, miętosząc w schowanej pod kołdrą dłoni koszulkę młodszego, którą ściągnął z niego poprzedniej nocy w bardzo szybkim tempie. Gdy obudził sie rano, a tego nie było obok, postanowił jeszcze sobie poleżeć, po części razem z nim, dlatego wziął koszulkę, kładąc się wygodnie oraz wdychając uzależniający zapach.Powoli podniósł się do siadu, odkrywając jednocześnie kołdrę i odrzucając ją na bok. Westchnął głęboko, spuszczając na zimną podłogę bose stopy, nie kłopocząc się ze znalezieniem kapci. Wstał i skierował powolne kroki w stronę kuchni, która przynosiła najwięcej przykrych wspomnień. Próbował zdusić w sobie chęć rozpłakania się na środku, co mu się o dziwo udało. Podszedł do czajnika i wstawił wodę, przygotowując także kubek z torebką herbaty. Znów przygryzł wargę, przez dłuższy czas wpatrując się w blat przed sobą, by następnie skierować wzrok na tym razem odsłoniętą szybę, która ukazywała szary, mokry i brzydki Seul. Powoli podszedł do okna, opierając o nie najpierw dłonie, a w końcu czoło, zamykając również zmęczone powieki.
CZYTASZ
I want you, I need you | Chanbaek
FanfictionJedynym, czego chciał, to żeby wszystko wróciło do normy. Żeby było tak, jak dawniej. Tylko... dlaczego to musiało trwać tak długo?