Zaraz okaże się, czy wrócę na stanowisko kapitana, czy wręcz przeciwnie. Szczerze mówiąc jeszcze nigdy tak się nie denerwowałam jak teraz, rozgrzewając się podczas czekania na Hishi.
A co jeśli przegram? Nie, nawet nie mogę tak myśleć. Muszę wygrać!
Oby tylko z nogą nic się nie stało. Lekarz mówił, że dopóki nie zakończę rehabilitacji, powinnam jak najbardziej się oszczędzać. No ale chyba jeden mały mecz nie będzie stanowił problemu, prawda?
Wzdycham zniecierpliwiona. Czy ona aż tak bardzo bagatelizuje ten mecz, że postanowiła się spóźnić?!
Nagle drzwi się otwierają, a na salę wreszcie wchodzi Hishi.
– Już jestem
– Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie swojego spóźnienia? Jakby nie patrzeć lekcje skończyły się prawie pół godziny temu.
– Pomyślałam, że się rozmyśliłaś, więc się nie spieszyłam.
– Przykro mi, że cię zawiodłam i postanowiłam się jednak pojawić.
– Możesz się jeszcze wycofać...
– Chciałabyś. – Przerywam jej.
– No dobrze. Ta, która pierwsza zdobędzie pięć punktów wygrywa, pasuje?
Kiwam głową.
– Jeżeli wygrasz, odzyskasz rolę kapitana. Lecz jeżeli przegrasz...
– Hmm...?
– Nie chcę ci więcej widzieć w drużynie.
– Dlaczego się tego spodziewałam? – wzdycham – Naprawdę chcesz pozbawić drużynę jednej z najlepszych zawodniczek?
– To już moje zmartwienie
– Okej, jak tam wolisz. – wzruszam ramionami – Chcesz zacząć?
– Bez różnicy. I tak będę zwycięzcą.
– Nie w tym życiu.
Rozpoczynam akcję. Robię szybki unik i bez problemu mijam dziewczynę.
Z niemal drwiącym uśmiechem spoglądam na Hishi. Na twarzy dziewczyny maluje się lekki grymas niezadowolenia.
Chyba ten mecz będzie łatwiejszy niż sądziłam.
Kolejna akcja należy do Hishi-kun. Prawdę mówiąc zupełnie nie wiem czego się po niej spodziewać. Tylko raz widziałam jej grę.
W końcu dziewczyna robi zmyłkę. Co dziwniejsze, mam wrażenie, że gdzieś już widziałam taki ruch...
Dawno temu, gdy jeszcze uczyłam się grać, moja przyjaciółka - Manami wykorzystywała na mnie podobny ruch.
Zaskoczona pozwalam sobie na chwilę nieuwagi, co Hishi od razu wykorzystuje i zdobywa punkt.
– Remis – ogłasza z triumfem wymalowanym na twarzy.
* * *– 4:4 –po raz kolejny moja rywalka zdobywa punkt. Podczas tego meczu wielokrotnie zauważyłam, że dziewczyna ma niezwykle podobną technikę do mojej "nauczycielki" - Manami. Faktem jest, że często udawało mi się wygrać z Manami i jej stylem gry, ale zawsze wymagało to ode mnie dużego wysiłku. Niestety, moja kondycja jest ostatnio w nie najlepszym stanie i blokowanie tych ruchów jest naprawdę męczące. Na dodatek zaczynam odczuwać nieprzyjemny ból w kostce osłabionej nogi.
CZYTASZ
Kuroko No Basket- Trochę Inna Historia
FanfictionKatsumi Kagami- kapitan żeńskiej drużyny piłki nożnej w gimnazjum Teiko. Jej życie miało dwie zasady: Pierwsza: Liczy się tylko zwycięstwo. Druga: Nie pozwól nikomu sobą pomiatać. Los chciał, że pewnego dnia na jej drodze stanął kapitan drużyny kosz...