19

1.8K 58 1
                                    

To było bardzo proste. Dayna, bo tak nazywała się dziewczyna, została na zewnątrz, bo sprzedawca ją znał, a ja bez problemu kupiłam, co miałam i wyszłam.

- Punkt pierwszy za nami - schowała alkohol i papierosy do torby i biorąc mnie wcześniej za rękę poszła w dół ulicy.

- A dokładniej to jak on brzmiał? Bo wypadło mi z głowy - zaśmiałam się.

- Było nim przekonanie się czy aby na pewno masz złą krew - puściła mi oczko.

Zachichotałam zmieszana, bo myślałam, że mówi o zakupach. No i wątpię, żeby miała racje co do tej złej krwi, ale nie będę jej poprawiać.

- Punkt drugi - mówiła dalej - to odebranie mojego auta od cholernego mechanika, bo miał dziś skończyć wygładzać zderzak po mojej ostatniej wpadce - posłała mi porozumiewawcze spojrzenie.

Oj, tak, rozumiałam ja aż nazbyt. Moje audi, pierwsze auto tata oddał kiedy po zdobyciu prawka wjechałam w znak drogowy. Teraz mam SUV'a, bo według niego w tym są mniejsze szanse, że się zabije. Samochód dość duży, ale praktyczny i go lubię.

Doszłyśmy na przystanek, w chwili kiedy przejechał autobus.

- To może powiedz coś o sobie - poprosiła, gdy zajęłyśmy miejsca.

- To raczej nudny temat - stwierdziłam.

- Niemożliwe - przyjrzała się mi. Kącik jej ust powędrował do góry, gdy oceniała moją granatowa bluzę - która nałożyła zamiast czarnego żakietu jak wychodziłam z biura mamy - , niebieskie spodnie i czarne buty za kostkę. Jasno brązowe włosy spięłam w wysokiego kucyka - Nic na to nie wskazuje.

- Nie ocenia się po pozorach - powiedziałam uprzejmie.

- Ale zazwyczaj okazują się trafne, wiec można się nimi kierować.

Przyznałam jej racje. Zapytałam o nią, na co zareagowała z ożywieniem i opisała mi jak mieszka z trójką kolegów - co mnie trochę zdziwiło, ale nie drążyłam - o pracy w kawiarni i o szkole plastycznej, do której uczęszcza. Ma stypendium, wiec mimo że tam płaci się czesne, ona nie musi się martwić.

- Teraz Ty. Gdzie chodzisz do szkoły ?

Do Newcomers High School. Jednej najlepszych szkół w Nowym Jorku. Ale czy mam o tym mówić? Osoby takie jak ona raczej uważają nas są snoby i sztywniaki.

Zaryzykowałam i powiedziałam prawdę. Dodałam, że był to wybór rodziców. Zareagowała inaczej niż myślałam i do końca drogi wypytywała mnie o różne szczegóły. Np. jakie tam są lekcje, jacy nauczyciele, inni uczniowie itp.

Wyszliśmy na naszym przystanku i przeszłyśmy piechotą do salonu. Jej auto było dość spore, choć marki za nic nie poznałam. Zresztą to mnie jakoś nie zdziwiło, nie znam się na motoryzacji.

- Czas na punkt trzeci - powiedziała, kiedy wsiadłyśmy.

Wyjechała z garażu i straciła na drogę.

- Czyli jak ukraść kochaną deskę mojego byłego i spalić ja wieczorem na ognisku - wybuchnęłam śmiechem słysząc to.

W tej samej chwili poczułam wibracje telefonu. Chciałam go zignorować, ale Dayna powiedziała, że jej to nie przeszkadza. Wyciągnęłam go starając się ukryć jak najbardziej fakt, że to nowy iPhone i odblokowałam.

Calum: Jak Ci mija dzień? Mama bardzo marudzi?

Ja: Zmieniłam trochę plany, spotkałam nową koleżankę

Calum: To fajnie. Mam dobrą wiadomość.

Ja: Dobrą dla mnie czy dla Ciebie ?

Z tym to różnie bywa...

Calum: To zależy.
Calum: opuszczam dziś to cholerne miejsce. Masz ochotę na imprezę?

Och. Zdziwiła mnie jego lekkie podejście do tematu. Zazwyczaj stara się co unikać.

Ja: Jasne :)

Calum: To napiszę później szczegóły
Calum: do zobaczenia

Ja: Do zobaczenia

Poczułam wielkie podekscytowanie. Dziś mam to zobaczyć. Jak to się stało, że w ogóle o tym nie pomyślałam?

- Wszystko okej? - głos Dayny wyrwał mnie z rozmyślań

- Jasne

-----------------

Na razie tyle. Nie wiem kiedy nast, teraz to był spontan. Mam nadzieję że nie zostaniecie tej historii i będziecie ze mną :)

Miłego

Don't Stop // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz