MARA
Oczywiście, że na treningu dałam wielki wycisk. Dziewczyny dziwiły się i odpadały, ale nie mogłam przestać. Już wtedy, gdy zaczęłam. Zawsze odreagowywałam ćwiczeniami. Jeżeli sama z siebie nie mogłam mieć super ciała, to zawsze się o to starałam. Czułam jak krew wże mi w żyłach, jak pobudzam się z każdym ruchem. Tu nie musiałam się wstydzić. Wręcz przeciwnie. Uwielbiałam swoje ciało, i cóż. Nawet skażone przez zły dotyk było piękne. Zmieniłam muzykę, aby rozpocząć ćwiczenia rozluźniające i położyłam się na macie. W końcu pożegnałam się z dziewczynami, które z uśmiechami na twarzy wychodziły posyłając mi uniesione kciuki.
Wyłączyłam odtwarzacz i wrzuciłam do torby telefon. Ruszyłam do szatni dziewczyn, w której narzekały mi trochę na trudność i zaawansowanie ćwiczeń.
- Musiałam odreagować - wyjaśniłam i poszłam pod prysznic.
Dopiero, gdy zamilkły wszelkie rozmowy, a stukot butów niknął na korytarzu odkręciłam wodę i zamoczyłam się cała pozbywając się zanieczyszczeń nie tyle na ciele ale na duszy. Wychodząc napotkałam swoje odbicie w lustrze i zachłysnęłam się powietrzem. Sine ślady dość bardzo zajmowały moje odkryte części ciała.
Przełknęłam ślinę i osuszyłam się ręcznikiem. Założyłam różową koszulę na czarny stanik i ciemną spódnice. Na nogi włożyłam buty na koturnie i zarzuciłam dżinsową kurtkę. Włosy zostawiłam rozwiązane.
I wcale nie stroiłam się na randkę z Gregiem. Czy ja powiedziałam randke? Spotkanie. Tylko spotkanie.
Oddałam kluczyk od szafki i pożegnałam się z miłą recepcjonistką oglądającą jakiś mecz w telewizji.
Koleżka z pod prysznica czekał na mnie przed active clubem.
- To gdzie jedziemy? Znam taką fajną włoską knajpkę.
- Jasne - zgodziłam się zajmując miejsce w samochodzie.
- Tak naprawdę, nie chciałbyś się... no nie wiem... przejść?
Wzruszyłam ramionami ale ostatecznie się zgodziłam. Nie było zbyt chłodno jak na połowę października. Szliśmy w ciszy. I nie byłam pewna czym była spowodowana. Szczerze? Czułam się jakbym mogła powiedzieć mu wszystko, choć tak naprawdę wcale go jeszcze nie znałam. Był przyjacielem Duke'a. To fakt, lecz... Dzisiaj tak jakby utwierdziłam się w przekonaniu, że nie chcę z nim być. To, że kiedyś go kochałam przestało mieć znaczenie, gdy ostatecznie zrozumiałam co mną kierowało. Tęsknota. Ale jak się okazało, przynajmniej teraz, gdy moje serce się wyrównało wiem, że nie kocham Duke'a tak jak kiedyś. I być może nie jestem tego tak bardzo pewna, ale wiem, że gdybym miała wybierać postawiłabym na Maksyma. I nie dlatego, że jest bóg wie jak przeseksowny, ale dlatego, że chyba się w nim zakochałam. Tylko nie wiedziałam ogółem co on wobec mnie czuje. W końcu to on, pare dni wcześniej, zaproponował tylko seks, gdzie ja nadal przeżywałam MÓJ NAJLEPSZY SEKS W ŻYCIU.
- O czym myślisz? - spytał i zatrzymał się wskazując miejsce do którego dążyliśmy.
Weszłam za nim. Zajęliśmy stolik przy oknie w głębi knajpy. Dostaliśmy menu z w kształcie flagi. Zamówiłam na razie wode z cytryną, na co Greg postawił na piwo.
- Więc...? - dopytał, kiedy rozglądałam się po restauracji.
Była mała, ale przytulna. Przywodziła na myśl dobre miejsce na spotkania w gronie znajomych czy imprezy. Stoliki poustawiane były wszędzie gdzie tylko było miejsce, a ludzi i tak było sporo jak na wczesną porę w sobotę.
- Ja... - zaczęłam, a potem to samo jakoś ze mnie wyleciało. Powiedziałam mu, że nie jestem pewna co do swoich uczuć. Że kocham seks, ale jeden przypadkowy raz okazał się nie zapomniany, a jak się okazało Mały Kutasik ( koleżka z pod prysznica polubił jego ksywkę), jest moją bratnią duszą i przebywanie w jego towarzystwie nie znudziło by mi się ani na jotę. Przerwałam aby zamówić raviolli, na co Greg tak zafascynowany tym co opowiadam wziął to samo nie zwracając uwagi na kelnerkę wypinającą do niego biust.
CZYTASZ
Stick the rules
RomanceKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...