*Jason*
Własnym oczom nie wierzyłem. Ten mężczyzna był dobrze zbudowany, miał blond włosy. Czerwoną koszulkę miał idealnie dobraną do swojego torsu, a do tego jasne jeansy. Skupiłem ten swój wzrok i dopiero zauważyłem znajome rysy na twarzy mężczyzny. Chwila...te włosy i przystojna twarz...Apollo!
- Apollo- ukłoniłem się lekko, a moi przyjaciele uczynili to samo.
- Witam moich dzielnych herosów!- powiedział wesoło, ale z przygnębieniem w głosie bóg słońca.
- Witaj Apollo- powiedziała Nataly, a za nią powtórzyła reszta i również ja.
- Co cię do nas sprowadza?- zapytałem
- Chciałem sprawdzić jak wam idzie i czy macie już jakiś ślad, gdzie może być mój rydwan? Bo powiem wam, że ta ciemność mnie już dobija- bóg wydął usta i spojrzał na niebo. - Zeus się mnie czepia kiedy wreszcie będzie słońce.
- Drogi Apollo naprawdę się staramy, ale potrzebujemy jakiejś wskazówki- dodała Nataly, a ja pokiwałem zgodnie głową.
- Wskazówki? Ale z tego co mi wiadomo Hermes wam pomógł- powiedział bóg. A wszyscy spojrzeli na Luke' a, który zaniemówił.
- Luke- zaczęła Julie - Chyba chodzi oto pudełko- dodała
- No nic. Myślę, że sobie poradzicie- klasnął w dłonie Apollo i powoli znikał.
- Ale!- zawołał nagle Percy, lecz boga już nie było.
No i zostaliśmy sami z mętlikiem w głowie. Luke miał szeroko otwarte oczy i patrzył się na swoje pudełko z butami, Julie patrzyła się w miejsce, gdzie stał Apollo ze zdziwieniem. Natomiast Percy miał poważny wyraz twarzy i przytulał swoją młodszą siostrę Nataly, która również miała poważny wyraz twarzy. A ja? Ja stałem jak słup i nie wiedziałem co o tym wszystkim mam myśleć.
- To co teraz?- zapytała Julie przerywając tą niezręczną ciszę.
- Luke co ci dokładnie powiedział ojciec?- odezwała się Nataly i założyła sobie kosmyk włosów za ucho.
Wszyscy skierowali swoje spojrzenia na syna Hermesa. Blondyn przygryzł wargę i położył na ziemi pudełko. Zdjął wieczko z pudełka i szybko złapał buty zanim odfrunęły.- Ojciec dał mi tylko to pudełko i głównie to przepraszał za wszystko co się stało z moją mamą i w ogóle za to, że mnie olał- Luke mówił to z goryczą w głosie. Nie dziwie mu się, bo ja też jestem często zły na ojca za to co zrobił. Ale nic na to nie poradzimy taki urok bycia dzieckiem boga.
- I to tyle?- dopytała Nataly i chwyciła Luke' a za rękę. To zabawne, ale oni od razu się bardzo zaprzyjaźnili. Lecz widać po nich, że poza przyjaźnią nic między nimi nie ma. Blondyn przeniósł wzrok z butów na córkę Posejdona.
CZYTASZ
Dzieci Bogów
Fanfiction"Prawdziwy świat jest tam gdzie są potwory. Dopiero tam przekonujesz się ile jesteś wart"