Rozdział 142

1K 64 19
                                    

Dedykowany luvmyjorgito

#niesprawdzony

  Po powrocie z kliniki, szczęśliwa opadłam na kanapę obok taty Nialla.
- I jak było? - zapytał popijając swoją ziołową herbatę.
- Dobrze. Dziecko rozwija się prawidłowo i mam nawet zdjęcie. - uśmiechnęłam się podając fotografię mężczyźnie.
- Piękne. - skomentował oddając. Wsadziłam je spowrotem do kieszeni bluzy i wypatrzyłam się w ekran telewizora. Pan Horan uwielbia kryminały. Z tego co się dowiedziałam to morderca jest wśród policjantów i jeden z nich się domyśla kto zabił panne Elizabeth York.
  Moje oglądanie przerwał niestety dzwonek do drzwi. Podniosłam się z małym trudem i podążyłam korytarzem do celu. Przekręciłam klucz i otworzyłam drewnianą powłokę.
- Ponowna przesyłka dla pani. Tym razem kwiaty. - kurier uśmiechnął się do mnie.
- To już chyba czwarty raz. - zaśmiałam się do brazowookiego chłopaka z blond grzywką.
- Pani chłopak bardzo musi panią kochać. - wypalił na co mruknęłam ciche tak po czym podpisałam iż zamówienie zostało odebrane. Nic nie mówiąc wzięłam bukiet białych róż i wróciłam do środka. Od razu w oczy wpadła mi kartka. Wzięłam ja w dłoń i rozwinęła by przeczytać wydrukowany tekst.

Choć dzieli nas tysiąc mil,         Będę Cię kochał do ostatnich życia mego chwil.

- Od kogo to? - zwróciła mi uwagę Maura.
- Nie mam pojęcia. Nikt się nie podpisał. - wzruszyłam ramionami idąc do kuchni po wazon. Wyjęłam stęchłe stokrotki do śmietnika i zastąpiłam je różyczkami.
  Mój telefon zawibrował w kieszeni sygnalizując iż ktoś do mnie dzwoni. Wyjęłam go i spojrzałam na ekran. Mama.
- Halo. Słucham. - odebrałam przeciągając zieloną słuchawkę.
- Cześć, skarbie. - odezwała się, a w tle dobiegł mnie nieznajomy szum. - My jesteśmy już na lotnisku Luton i odbieramy bagaże. - powiadomiła przez co wybauszyłam oczy.
- Ale mieliście przelecieć jutro. - pisnęłam zdenerwowana. - Tak mi przynajmniej powiedział tata... Nialla. - dodałam po chwili. 
- Chcieliśmy zrobić ci niespodziankę. - wyjaśniła przez co przetarlam zmęczona twarz.
- Dobrze. W takim razie ktoś po was przyjedzie za pół godziny. - powiedziałam tym samym rozłączajac się.
- Coś się stało? - do pomieszczenia wszedł pan Horan.
- Mógłbyś pojechać po moich rodziców na lotnisko, tato?
- Tak. Już się zbieram. - uśmiechnął się ale nie zdołałam tego odwzajemnić. Przytulił mnie i bez słowa udał się do wyjścia. Kilka łez wypłynęło mi z oczu. Tak się boję. Położyłam rękę na brzuchu i ruszyłam do mojej sypialni. Cicho weszłam do środka wiedząc, że blondyn może spać. Miałam rację. Leżał obrucony tyłem do mnie, a przodem do okna. Oddychał równomiernie. Jego włosy uległy nieładowi, a z otwartych ust prawie nie słyszalne pochrapywanie. Osunęłam się po drzwiach, a z ust wydał się jęk i łkanie. To wszystko zaczęło mnie po prostu przerastać. Myślałam, że w Londynie odnajdę pewnego rodzaju ukojenie. Myliłam się.
*Niall's POV*
  Z krótkiego i męczącego snu wyrwał mnie czyjś szloch. Przetarłem zaspaną twarz dłońmi i obruciłem sie na plecy po czym usiadłem. Przy drewnianej powłoce siedziała skulona Dominica. Była całkowicie załamana. Coś w sercu mnie ukuło, a potem zabiło. Przełknąłem ślinę i zdenerwowany zsunąłem się z materaca by podejść bliżej. Zająłem miejsce obok brunetki i objąłem ją ramieniem. Nie mogę zostawić jej samej. Doskonale pamiętam jak całkowicie załamana siedziała w moich objęciach na początku naszej znajomości. Teraz jest moja i muszę się nią zająć.  Nie chce wiedzieć jak cierpi. Przy mnie powinna czuć się szczęśliwa i bezpieczna.
- Dziękuję. - mruknęła ocierając łzy dłonią.
- Nie masz za co. - spojrzałem na jej zapłakaną twarz. Jest taka piękna.
  Po pięciu minutach siedzenia na podłodze pomogłem się jej podnieść.
- Choć. Moja mama zrobiła już pewnie kolację. - kiwnęła głową. Otworzyłem przed nią drzwi i ruszyłem za nią. Złapałem ją za biodra i powoli szliśmy na dół po schodach. Dobiegły mnie rozmowy i śmiechy.
- Koch... - osłupiałem widząc mamę mojej dziewczyny. Ona sama była zaskoczona widząc ją. Jej mimika twarzy mówiła wszystko.
---------------
Taki na szybko, bo siedzę u rodzinki i nie mam czasu by cokolwiek poprawić.
Rosexxx

(Nie)obecny //N.H.//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz