Kilka godzin później, zmęczony po treningu łuczniczym, dochodzę do domu i wchodzę na ganek. Całą drogę powrotną myślałem o moim nowym znajomym - Magnusie. Pełno pytań ciśnie mi się do głowy. Kim jest ten gość? Dlaczego mam wrażenie, że skądś go znam? I dlaczego on tak dziwnie na mnie działa?
Wzdychając, wyciągam z kieszeni klucze, otwieram drzwi i wchodzę do środka. Spoglądam na pęk kluczy i po raz kolejny próbuję sobie przypomnieć do otwierania czego służy duży srebrny klucz. Od pewnego czasu miewam spore luki w pamięci i zaczyna mnie to niepokoić.
Wchodzę po schodach z zamiarem udania się do swojego pokoju. Gdy dochodzę do celu i otwieram drzwi, staję jak wryty. Po całym pomieszczeniu walają się moje ubrania, a wokół nich krząta się moja przeurocza siostra Isabelle. Słysząc, że ktoś wszedł do pomieszczenia, odwraca się.
- O, nareszcie jesteś! Gdzie się podziewałeś? Dochodzi osiemnasta - mówi z wyrzutem i wraca do rozrzucania moich ciuchów.
- Co ty wyprawiasz, Izzy?
- Jak to co? - pyta szczerze zdziwiona. - Oboje wiemy, że sam sobie nie poradzisz ze znalezieniem odpowiedniego stroju na imprezę. Poza tym, patrząc na zawartość twojej szafy, nawet ja mam problem z wyszukaniem czegoś dobrego.
W odpowiedzi tylko wzdycham głośno i siadam na łóżko. Sięgam po gitarę, zaczynam brzdąkać i nucić piosenkę, nad którą pracuję. Niestety idzie mi to ociężale, tworzę ją od kilku miesięcy, wciąż nie mogąc znaleźć inspiracji.
- Ubieraj się. - Po kilkunastu minutach w pokoju rozbrzmiewa melodyjny głos Isabelle. - Znajdziemy ci jakąś prawdziwą dziewczynę - mówi i ignorując moje protesty, jedną ręką zabiera mi gitarę, a drugą wręcza ciuchy.
Dziewczyna wychodzi z pokoju, a ja, wiedząc, że Isabelle i tak zaciągnie mnie na tą imprezę, posłusznie zakładam wybrane przez nią ubrania. Podchodzę do lustra i stwierdzam, że wyglądam całkiem nieźle. Czarny to zdecydowanie mój kolor. Czarne spodnie, biała koszulka i czarna skórzana kurtka idealnie ze sobą współgrają. Na ziemi zauważam eleganckie buty, ale ignoruję je i zakładam swoje czarne trampki. Przeczesuję ręką włosy i wychodzę z pokoju, gdzie czeka już na mnie Izzy.
Jak zwykle wygląda zjawiskowo. Jej idealną figurę podkreśla obcisła czerwona sukienka ze złotym zamkiem błyskawicznym, sięgająca do połowy uda. Założone przez Isabelle buty na wysokim obcasie dodają jej kilkanaście centymetrów. Jej piękną twarz zdobi dodatkowo delikatny makijaż, a kruczoczarne włosy opadają jej lokami na ramiona.
- Wyglądamy fantastycznie, braciszku. - Lustruje mnie od stóp do głów i uśmiecha się szeroko.
- Miejmy to już za sobą - mówię ponurym tonem i ruszam w stronę schodów.
***
Kilkanaście minut później wchodzimy do klubu i kierujemy się w stronę baru. Mimo, że do planowego rozpoczęcia imprezy zostało jeszcze kilkadziesiąt minut, to zabawa trwa już w najlepsze. Dziesiątki osób bawi się na parkiecie, kołysząc się w rytm muzyki, inni siedzą przy barze, opijając się alkoholem. Na kanapach, stojących przy ścianie, zauważam kilka obściskujących się par, które zdają się nie zwracać uwagi na obecność innych ludzi. Rozglądając się po pomieszczeniu, nie zauważam, kiedy Isabelle i Clary znikają mi z pola widzenia. Chwilę szukam ich wzrokiem, ale koniec końców poddaję się i siadam przy barze. Chcąc bezboleśnie przetrwać ten wieczór, zamawiam coś wysokoprocentowego, na początku mylnie obawiając się, że nie sprzedadzą alkoholu siedemnastolatkowi. Sączę napój powoli, obserwując poczynania ludzi na parkiecie i zastanawiając się, jak można się dobrze bawić przy tej drażniącej uszy, i nerwy muzyce. Dobrze, że przy barze muzyka jest przyciszona i nie daje się tak bardzo we znaki.
CZYTASZ
Aku Cinta Kamu
FanfictionFanfiction o Malecu. Alexander Gideon Lightwood wiedzie życie zwykłego, przyziemnego nastolatka, uczęszczającego do nowojorskiego liceum. W szkole chłopak trenuje łucznictwo, w którym odnosi wielkie sukcesy. Mimo to, jest ofiarą nękania przez szkoln...