Rozdział 4

3.1K 221 41
                                    

*Eren*

[T.I] szła za mną krok w krok. Była tutaj całkowicie inną osobą. Wstydliwa, cicha, a nawet mógłbym powiedzieć, że spłoszona. Była taka urocza... Rozmawiała praktycznie tylko ze mną. Może darzyła mnie zaufaniem? Cieszyło mnie to.

Zbliżał się czas kolacji. Zaprowadziłem ją na stołówkę. Może to było dla niej za wcześnie, ale skoro miała tutaj zostać, powinna poznać osoby, z którymi będzie współpracować.
- Eren, ja chyba nie dam rady... - powiedziała ciągnąc mnie za rękaw.
- Ja w ciebie wierzę, chodź już - obdarzyłem ją ciepłym uśmiechem i otworzyłem drzwi. Przepuściłem ją przodem. Spojrzenia wszystkich spoczęły tylko na niej. Zapadła niezręczna cisza.
- To jest [T.I]. Dołączy do zwiadowców. - ogłosiłem.

Na początku ludzie patrzyli na nią z przerażeniem i szczerze kompletnie się im nie dziwiłem, po tym co pokazała wtedy w lesie... Czułem, że jest przerażona. Spojrzała na mnie ze strachem w oczach.

Po chwili, jako pierwszy podszedł Armin i przywitał się. Zaraz za nim ruszyły inne osoby. Z każdą kolejną osobą, uśmiech na jej twarzy rósł. Uśmiech, ale wciąż niepewny.

Wzięliśmy talerze z jedzeniem i ruszyliśmy w stronę stołów. Usiedliśmy przy jednym, przy którym nikt nie siedział. [T.I] siadła przy oknie, za którym malował się widok muru.

Skończyliśmy jeść. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.
- Co się stało? - spytałem.
- Oni się mnie boją. Widziałam jak się na mnie patrzą... - rzekła złamanym głosem.
- Nie przejmuj się. Ja się ciebie nie boję. - uśmiechnąłem się, a [T.I] zarumieniła się i opuściła głowę, wbijając wzrok w talerz.
- Chyba już pójdę. - wydukała, zabrała talerz i odeszła.

Czyżbym ją wystraszył? Powiedziałem coś źle? Na prawdę, nie chciałem jej wystraszyć.

Przez chwilę siedziałem jeszcze przy stole. Podszedł do mnie Armin i Mikasa. Usiedli przede mną.
- Gdzie się dziś podziewałeś przez cały dzień? - zapytała Mikasa.
- Byłem z [T.I]. Oprowadzałem ją po budynkach trochę. - odpowiedziałem.
- Wyglądała dzisiaj na przerażoną, nie to co wtedy w lesie. - stwierdził Armin
- Taak, też mnie to odrobinę dziwi, ale staram się jakoś ją oswoić z tym miejscem.
- Zostanie tutaj na sto procent? - Mikasa zadała kolejne pytanie.
- Słyszałem rozmowę, Erwina i Levi'a. Erwin bardzo chce, żeby została, Levi natomiast jest przeciwny. Dali jej wybór, postanowiła na razie zostać.

Chwilkę jeszcze pogadaliśmy i rozeszliśmy się w swoje strony. Na dworze było już niemal ciemno. Na niebie zaczynały się zbierać ciemne chmury. Jedna z zimnych kropli deszczu spłynęła po moim policzku.

Zszedłem do podziemia. [T.I] nie było w swojej celi. Zmartwiło mnie to troche, nie powiem. Postanowiłem jej poszukać. Bałem się trochę, że postanowiła odejść.

Przeczesałem całe podziemia. Wszystkie kąty i zakątki. Stołówka, korytarze, łazienki, pokoje. Pytałem ludzi. Nikt jej nie widział od czasu kolacji. Ciągle słyszałem "Nie, nie widziałem jej".

Czyżbym się martwił? Przecież nic nawet o niej nie wiem. Chociaż w sumie chciałbym wiedzieć więcej, cokolwiek. Była dla mnie tajemnicą.

Wyszedłem na dwór. Deszcz padał intensywniej niż poprzednio. Zacząłem się rozglądać, ale było już praktycznie ciemno. Jedynym źródłem światła było kilka lamp i jasność bijąca z okien w pokojach.

Zobaczyłem wątłą, skuloną istotkę, siedzącą na ławce. Podszedłem powoli i usiadłem bez słowa.
- Eren, ja tu nie pasuję. - wyszeptała i popatrzyła na mnie oczami, z których popłynęły łzy.
- Chodź, jesteś cała mokra. - powiedziałem łapiąc ją za dłoń i wstałem. Nie zabierała dłoni. Wzięła głęboki wdech i wstała, nie puszczając mojej dłoni. Byłem nieco zdziwiony, ale nie przeszkadzało mi to.

Poszliśmy do celi. Zabrała suche ubrania, które dostała wcześniej. Poszła się przebrać.

Po kilku minutach wróciła. Bez słowa położyła się spać i zasnęła.

*Reader*

Eren był taki przyjazny, troskliwy. Chciałam mu zaufać, ale czułam w sobie blokadę.

Poznałam dzisiaj wiele osób. W ich spojrzeniach widziałam strach, współczucie. Były też osoby, których spojrzenie było przyjazne i ciepłe. Ale nie tak jak Erena.

Po kolacji rozpadał się deszcz. Poczułam, że muszę pobyć sama, właśnie na deszczu. Czemu nie?

Siedziałam tak w samotności i płakałam. Nawet nie pomyślałabym, że Eren będzie się martwić i zacznie mnie szukać.

Kiedy przyszedł i złapał mnie za rękę poczułam przyjemne ciepło. Ciepło innej osoby. Ciepło o jakim już zdążyłam zapomnieć. Nie chciałam go puszczać.

Zabrał mnie spowrotem do celi. Zabrałam suche ciuchy i za cel obrałam sobie łazienkę. Po powrocie, bez słowa, położyłam się spać. Od razu zasnęłam.

Rano wstałam sama, nikt mnie nie obudził. Pomyślałam sobie, że jest jeszcze wcześnie. Rozejrzałam się dookoła. Eren siedział na swoim łóżku. Przekładał między palcami pewien kluczyk. Widziałam go, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. Miał go zawieszonego na szyi. Myślałam, że to kluczyk od jego celi, ale nie przypominał ani trochę kluczyka, którym Hanji zasuwała moją celę.

- Która godzina? - zapytałam, przecierając oczy.
- Po dziewiątej. - odpowiedział zakładając rzemyk z kluczykiem na szyję.
- Czemu mnie nie obudziłeś!? - wypowiedziałam z wyrzutem. - Przecież dzisiaj miał być trening.
- Armin wpadł tutaj i powiedział, że Levi go odwołał.
- A, no dobrze. Przepraszam, że się uniosłam.
- Nie ma problemu, nie gniewam się. - uśmiechnął się.

Siedziałam tak przez chwilę nic nie mówiąc. W pewnym momencie nie wytrzymałam.
- Eren... - spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Co sobie o mnie pomyślałeś, kiedy mnie zobaczyłeś w lesie?

Przez moment się nie odzywał. Patrzył ciągle przed siebie.
- Pomyślałem sobie, że musiałaś wiele przeżyć w swoim życiu, by oddalić się, aż tak od ludzi.

Mimowolnie uśmiechnęłam się. Była to cała prawda o mnie. Miałam ochotę mu się wtedy wygadać. Jak osobie, która znam od dzieciństwa.

Jedna samotna łezka opuściła oko, biegnąc w dół, po mojej twarzy.

-----
Nocna wena wita! Pisząc, słucham sobie właśnie "Vogel im Käfig". (Pewnie będę słuchać tego do porzygu, zawsze tak mam xD)

Więc jak nowy rozdział? Jesteście ciekawi dalszego przebiegu zdarzeń? ^·^

Do next'a! :*

Demon. [ErenxReader] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz