- Dzisiaj nocka - piszczy prosto do mojego ucha Victoria.
- Boże święty - łapię się 'za serce'.
- Wystarczy, Vicky - karcę ją wzrokiem.
- Aleś ty mądra.
- Dzięki - wywraca oczami - co będziemy robić?
- Myślałam nad babskim wieczorem w jakimś klubie, hm?
- Zajebiście - ponownie piszczy.
Tak, Vicks to typ tej przyjaciółki, którą roznosi energia, jest wiecznie uśmiechnięta i cieszy się z mojego szczęścia bardziej, niż ja sama.
- Chodź, bo na biologię się spóźnimy - ciągnę brunetkę za rękę.
Zajmujemy ostatnią ławkę w środkowym rzędzie, a po chwili wchodzi nauczycielka.
- Witam młodzieży!
- Dzień dobry - odpowiadamy chórem.
- Dzisiaj nie będzie zwykłej lekcji - oznajmia i w tle da się słyszeć okrzyki - mamy gościa.
I w tym momencie mój bąbelek szczęścia znika.
Do klasy wchodzi moja matka. Niby jestem z nią związana i w ogóle, ale sama myśl, że zrobi mi siarę jest przerażająca.- Dzień dobry, nazywam się Kylie Decker - klasa spogląda na mnie - tak, jestem mamą Lii.
No i się zaczyna....
- Pani Decker przyszła, by opowiedzieć wam o swojej pracy, jest chirurgiem - mówi nauczycielka - to ja już oddaję głos.
- Tak jak powiedziała wasza pani, jestem chirurgiem. Zacznijmy może od tego, czy ktoś z was interesuje się tym zawodem? - Kylie uśmiechnęła się szeroko, kilka osób podniosło ręce.
Czterdzieści pięć minut później moi rówieśnicy podchodzą do mnie i mówią, że moja rodzicielka jest po prostu zajebista. Nie powiem, podoba mi się to.
* - Hejka - po godzinie siedemnastej zjawia się Vicky.
- Siemson, parówo - nie odrywam wzroku od telefonu.
- Wstawaj, grubasie - ciągnie mnie za nogi tak, że spadam na ziemię. Podnoszę się zła.
- O nie - patrzę na nią z cwaniackim uśmieszkiem. Wykorzystuję chwilę nieuwagi brunetki i sięgam po poduszkę, następnie uderzam dziewczynę.
- O nie - naśladuje mnie, po czym robi to samo, co ja.
- Ała!
- Mnie też bolało!
- To jeszcze raz cię zaboli - biorę zamach i walę ją, gdy do pokoju wchodzi Cody.
- Kochanie, ta gruba parówa mnie bije - osiemnastolatka udaję zbitego szczeniaczka. Wybucham śmiechem.
Kilkanaście uderzeń później opadamy z sił, śmiejąc się razem w najlepsze.
- Niezłe przedstawienie - podsumowuje mój brat. Obie odwracamy się do niego i wytykamy mu język. Ależ my dojrzałe.
- Ty spadaj, to nasz babski wieczór! - burzy się dziewczyna.
- Idę, idę - unosi ręce w geście obronnym, po czym wychodzi.
Po krótkim namyśle włączamy jakąś przypadkową komedię, zajadając się popcornem i słodyczami.
* - Już dziewiętnasta - oznajmiam.
- No to czas się odwalić na bóstwo.
- W co ty wierzysz - śmieję się.
Otwieram moją szafę i razem z przyjaciółką zaczynam szukać sukienek.
Po dobrych piętnastu minutach decyduję się na jedną mocno przylegającą, z odkrytymi ramionami, w kwiaty, sięgającą do połowy ud. Do tego ubieram wysokie koturny.
Victoria wybrała bardziej oficjalną, białą, koronkową, do tego czarne szpilki.
Ubrane i umalowane stajemy przed lustrem. Odzywam się pierwsza.
- W moim przypadku, to bóstwo nie wypaliło.
- Przecież wyglądasz ślicznie! - wywraca oczami.
- Ty wyglądasz - poprawiam ją.
- Bla, bla, bla.
- Zamówię już taksówkę, hę?
- Okej.
* Pół godziny później wysiadamy przed klubem.
- Dobranoc - żegnamy kierowcę, odpowiada tym samym.
- Gotowa na babski wieczór? - Vicky porusza brwiami.
- Hola, hola! Mamy chłopaków.
- No co ty - wywraca oczami i łapie mnie za rękę.
Wchodzimy do środka. Zapach alkoholu, potu i tym podobne - standard. Chwilę rozglądamy się po pomieszczeniu, dziwnym trafem dostrzegam Nate'a. Wyczujcie sarkazm.
- Chodźmy do baru - krzyczę, żeby usłyszała. Brunetka kiwa głową na zgodę. Zajmujemy dwa siedzenia i zamawiamy sześć shotów na początek.
Pierwszy, drugi, trzeci, moje gardło płonie. Szybko sięgam po sok, a następnie biorę kilka łyków.Zatracamy się w rozmowie o moim pobycie w Anglii, gdy podchodzi do nas Nate z kolegą.
- Cześć - wita się całusem w policzek ze mną, jak i Victorią.
- Hej - odpowiadamy.
- Mój kolega Tyson - wskazuje na czarnoskórego towarzysza - Tyson, to Lia i Vicky - przedstawia.
- Hej, dosiądziecie się? Mamy tam lożę - proponuje nowo poznany.
- Jasne - moja przyjaciółka uśmiecha się od ucha do ucha i wszyscy się tam kierujemy.
- Co tak w ogóle tutaj robicie? - pyta Nate.
- Babski wieczór.
- Teraz już chyba nie - śmieje się razem z kolegą.
- Chyba - wzruszam ramionami, ale po chwili wybucham śmiechem.
- To ja stawiam picie, co chcecie? - odzywa się Tyson.
- Pójdę z tobą - wstaje brunet - to jakie zamówienia?
- Ja proszę Mojito.
- Ja Long Island Iced Tea - mówię.
- Okej - odchodzą.
- Zapowiada się zajebisty wieczór - puszczam przyjaciółce oczko.
-----
Cisza przed burzą?
----
Marzenia się spełniają 🙌😇
CZYTASZ
New neighbour, old love 1&2&3 ✔️
Fanfiction#1 w Fanfiction - dużo razy! Przyjaźnili się, On traktował ją jak siostrę, Ona go kochała, On wyjechał, Ona w końcu zapomniała, On powrócił, Ona sobie przypomniała. Do czego dojdzie między uroczą siedemnastolatką, a nieziemsko przystojnym chłopakiem...