POV :Justin
Trzymam w ramionach blondynkę, która cała blada, ledwo trzyma się na nogach.
-To moja wina - szlocha - Gdybym była w domu, nie musiałaby nigdzie wychodzić! Nic by się nie stało!
-Nie pozwalam ci się obwiniać, Miranda! - warczę. Kurczowo ściskam adres, który podali nam policjanci.
Nic nie wiedzieliśmy. Tylko tyle, że Britt miała wczoraj w nocy wypadek i leży w szpitalu. Kazała też skontaktować się z Mirandą, stąd to pojawienie się policjantów.
-Boże, Justin - Miranda chowa twarz w mojej piersi. Słone łzy spływają jej po policzkach.
-Shhhhh - gładzę jej plecy - Pojedziemy tam. Jestem pewny, że nic jej nie jest. To silna kobieta.
Miranda kiwa głową, a ja otaczam ją ramieniem.
-Chodź, skarbie - cmokam ją w czoło - Andy zawiezie nas do szpitala.
Mimo, że zachowuję spokój to tak naprawdę umieram z niepokoju. Ze względu na Mirandę nie pokazuje tego po sobie.
Podaję swojemu kierowcy adres szpitala.
-Pośpiesz się, Andy - mówię z wyraźną prośbą w głowie.
W kilka minut docieramy pod budynek szpitala. Biorę za rękę Mirandę i szybko wchodzimy do środka. Każe blondynce usiąść w poczekalni, a sam podchodzę do recepcji:
-Proszę nam powiedzieć, gdzie leży Britney Young.
Młoda kobieta za ladą patrzy na mnie i otwiera szeroko oczy.
-Nie mogę p-panu powiedzieć - jąka się.
-Posłuchaj, kochana - mrużę oczy - Widzę, że wiesz kim jestem. Dlatego grzecznie poproszę, żebyś mi powiedziała i nie będzie żadnych problemów.
-Ja... Dobrze - westchnęła - Drugie piętro, sala numer 20.
Odwracam się i podchodzę do skulonej na krześle Mirandy.
-Maleńka - szepczę, sprawiając że podnosi na mnie wzrok - Chodźmy do twojej cioci.
Jej ruchy są podobne do robota, a twarz wyraża tyle smutku, że aż boli mnie serce. Nie potrafię widzieć jej takiej złamanej. Chcę ją przytulić, zmazać łzy z twarzy i sprawić, że na jej pięknej twarzy znowu zagości uśmiech.
Czuję jak moje wnętrze krwawi, bo nie mogę nic zrobić. Jedynie modlić się w myślach, że Britt nic nie jest.
Idziemy na drugie piętro i szukamy po korytarzu właściwego pokoju. W końcu go znajdujemy i Miranda od razu wchodzi.
-O mój boże! - krzyczy i zakrywa dłonią usta.
Jej ciotka leży w szpitalnym łóżku. Ma zamknięte oczy i twarz w siniakach. Lewa noga jest w gipsie. Przy jej łóżku kręci się ciemnoskóra lekarka.
-Co wy tu robicie? - podnosi głos na nasz widok.
-Jestem jej siostrzenicą! - tłumaczy roztrzęsiona Miranda. Wzrok lekarki przenosi się na mnie:
-Jestem jej szefem - wskazuje Britt.
-Niech mi pani powie, co się stało! - prosi Miranda.
-Potrącił ją samochód. Złamana noga i wstrząs mózgu, ale jest w stabilnym stanie. Nie ma powodu do paniki - wyjaśnia, bacznie mnie obserwując.
Miranda kiwa głową i widzę, jak powoli się uspokaja.
-Muszę zadzwonić do Nasha - nagle sobie przypomina.
CZYTASZ
Zmieniłeś mnie, Justin ❘❘ JB FF
Fanfiction☞Druga część "Nie działasz na mnie, Justin" Mija rok odkąd Miranda Evans poznała Justina Biebera, sławnego na całym świecie piosenkarza. Wydaje jej się, że teraz jest szczęśliwa. Tu w Baltimore razem z nowymi przyjaciółmi i szaloną, zdobywającą sła...