Rozdział 10

371 25 2
                                    

Szybko wstałam z kanapy i poszłam w kierunku drzwi. Nie ukrywam jestem troszkę w szoku bo skąd on zna mój adres?

- Harry? - zapytałam zwracając uwagę chłopaków.

- znasz go? - spytał Luke.

- to kolega Nialla.

- jakiego Nialla?

- naszego kuzyna gląbie - powiedziałam zirytowana.

- Aaaa dobra.

- co tu robisz? - zapytałam bruneta.

- zostawiłaś na ławce okulary - odpowiedział pokazując w lewej ręce moje czarne ray bany.

- nie wiem jakim cudem zapomniałam o nich, ale dzięki - odpowiedziałam podchodząc i zabierając od niego moją rzecz.

- luzik - odparł uśmiechając się.

Coś podejrzanie jest za miły...

- dobra czego chcesz? - zapytałam

- czemu uważasz, że czegoś chce?

- hmm niech pomyślę przyszedłeś do mnie specjalnie tylko po to żeby oddać mi moje okulary? Równie dobrze mógłbyś to zrobić jutro.

- ej no bez przesady. Po prostu jestem miły - odpowiedział uśmiechając się.

- Ehe. Skoro tak to dzięki i cześć - pożegnałam się i zamknęłam chłopakowi drzwi przed nosem.

- a Ty co taka nie miła dla niego? - zapytał Luke jedząc chipsy.

- zapytał ten co na przywitanie powiedział "no?". - odpowiedziałam na co przewrócił swoimi niebieskimi oczami.

- nie lubisz go?

- to dupek. Znalezienie moich okularów i oddanie mi ich wcale nie usprawiedliwia, że jest miły.

- coś Ci zrobił, że tak po nim jedziesz?

- to przyjaciel Nialla i nie lubię jego tyle w temacie - odpowiedziałam idąc do kuchni. Luke już później tylko oglądał telewizję, a ja myślałam co mogę zjeść.

- Jessi jestem! - krzyknął wchodzący do domu mój ojciec.

- Luke?! - krzyknął przytulając się do blondyna.

- no ja - odpowiedział.

- co ty tu robisz? I woooo jaki fajny kolczyk!!! - krzyknął na co Luke się zaśmiał spoglądając na mnie.

- zrobiłem go dwa miesiące temu. Chce jeszcze zrob...

- matka Cię zabije - powtórzył moje słowa ojciec.

- kocha mnie więc mi wybaczy.

- nono. Jessica mamy coś do jedzenia?

- mama miała zrobić zakupy - odpowiedziałam spadając na kanapę.

- no dobra - odpowiedział mój ojciec i dalej rozmawiał już tylko z Lukiem. Pytał się czy w końcu "wyrwał" jakąś foczkę na co wszyscy się zaśmialiśmy. Tata czasami ma takie prześwity kiedy chce być jak to on mówi "cool"...

- jestem! - krzyknęła wchodząc do domu mama.

- Alice zobacz kto nas odwiedził - krzyknął ojciec wskazując na siedzącego Luka na kanapie. Oczywiście pierwsze zdanie mamy było "LUKE MORGAN COŚ TY ZROBIŁ Z TWARZĄ?!?!" No, a później było tylko gorzej...

Pół godziny później...

- myślałem, że się ucieszycie jak mnie zobaczycie.

Spodoba ci się także

          

- oczywiście że się cieszymy, ale jednak nie cieszy mnie fakt, że masz metal w buzi - powiedziała zdenerwowana mama.

- mamo to jest kolczyk. Zwykły kolczyk w wardze. To jest modne. Prawie każdy to ma.

- nie obchodzi mnie każdy - powiedziała ulubione zdanie chyba każdego rodzica.

- przecież jestem dorosły - burknął blondyn.

- ale nadal moim synem. Urodziłam Cię bez tego - powiedziała krojąc warzywa na sałatkę. Luke już tego nie skomentował bo i tak dobrze wie, ze nie wygra więc przyłączył się do oglądania telewizora ze mną i z tatą.

- o której ma być Niall? - zapytałam moją rodzicielkę.

- mają przyjść o 20:00 - odpowiedziała sprawdzając coś na telefonie.

- mają?

- Niall Ci nic nie powiedział?

- no powiedział, że ma być dzisiaj kolacja rodzinna.

- tak ale oprócz niego przyjdą jeszcze jego koledzy. Wiesz to oni pomogli przenosić niektóre rzeczy do domu więc postanowiłam się im odwdzięczyć dobrą kolacją- odpowiedziała uśmiechając się.

Dlatego zna mój adres...

- dobra to ja idę wziąć prysznic.

- pomożesz mi później nakryć stół?

- tak pomogę - odpowiedziałam i skierowałam się w stronę swojego pokoju. Myślałam jak to ja w co się ubrać i postanowiłam założyć zwykle jasne jeansy i szary sweterek. Nie mam zamiaru się dla nich stroić...

Pół godziny później byłam już umyta i pomalowana. Ubrałam się we wcześniejszy wybrany zestaw i zeszłam na dół pomóc mamie.

- jak wyglądam? - zapytała moja mama kiedy układałam sztućce na stole.

- ładnie.

- tylko tyle?

- nie rozumiem po co się tak stroisz. To tylko przyjaciele Nialla których nie lubię.

- pomogli nam.

- nawet o tym nie wiedziałam.

- nieważne. To jak może być? - zapytała znowu kręcąc się dookoła własnej osi. Oczywiście wyglądała świetnie. Swoje blond farbowane włosy do ramion wyprostowała i zostawiła luźno, zalożyła granatową sukienkę do połowy ud, a na stopy założyła niskie szpilki. Elegancja to drugie imię mamy.

- jest okej. Zresztą jak zawsze.

- to dobrze. Harold!

- no?

- nie "no" tylko tak kochanie to po pierwsze. A po drugie ubierz coś lepszego niż zwykle dresy - oburzyła się mama.

- Jezu zaprosiłaś tylko syna swojej siostry i jego przyjaciół, a szczycisz się jakby prezydent miał przyjechać.

- nie denerwuj mnie. Załóż chociaż czarne spodnie i koszule. Luke mówię również do Ciebie.

- no idę - odpowiedział blondyn ziewając na co mama przewróciła oczami.

- Harold! - krzyknęła znowu na tatę.

- kobieto tak nazywać to mnie będziesz na starość. Na razie jestem Bogiem seksu więc Harry proszę - odpowiedział uśmiechając się dobrze wiedząc, że tym mama się jeszcze bardziej wkurzy.

- RUSZ TĄ SWOJĄ DUPĘ NA GÓRĘ BO JEŚLI TEGO NIE ZROBISZ TO SZYKUJ SIĘ NA SPANIE NA NASZEJ NOWEJ NIEWYGODNEJ KANAPIE - krzyknęła na co tata od razu ulotnił się na górę, a mama uśmiechnęła się do mnie zwycięsko.

Spróbujmy jeszcze raz |H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz