-Rozdział 6-

3.7K 162 32
                                    


Od razu łapie mnie za ręce i przyciska do ściany.

- I co teraz cwaniaku.

Najpierw patrzy na moje upieprzone atramentem ręce. Przybliża się jeszcze bardziej, po czym jedną ręką ściąga mi z głowy kaptur, w tym samym czasie podnosząc hełm. Nie ma sensu już z nim walczyć i uciekać. To i tak by się zdarzyło prędzej czy później.

- A co jakbym jednak okazała się facetem, miałbyś teraz niezręczny moment z innym mężczyzną. - mówię i ściągam maskę.

- Pamiętaj złotko, jestem geniuszem. Wiedziałem że te twoje zielone oczy wydają mi się znajome. - triumfalnie mówi Stark

- Dobra masz mnie. - przyznaje i odsuwam się od niego.

- Kim ty właściwie jesteś?

- Siostrą waszego boga piorunów. - odpowiadam bez zastanowienia. - uściślając to Lokiego ale to długa historia

- A co potrafisz? - Pyta wyraźnie zaciekawiony. Lubię ten jego wyraz twarzy.

- Hmm zobaczysz w praktyce - oznajmiam z uśmiechem

- Manipulujesz ludźmi przez kontakt wzrokowy?

- Jeszcze tego nie zauważyłeś?

- Wooow, w takim razie dlaczego się ukrywasz?

- Emm... Nie chce zgrywać bohatera, dlatego ciebie też proszę o dyskrecję, a na Ziemię przyjeżdżam tylko na wakacje. - zmieszana odpowiadam

- Postaram się, ale wiesz Fury ma wtyki wszędzie. Nigdy się z czymś takim nie spotkałem, wierzę że w walce też będziemy takim dobrym duetem - mówi uśmiechając się i podnosząc brew

- Przykro mi ale nie będzie żadnych wspólnych walk. Jak jesteś taki ciekawy moich mocy to może mały wyścig z powrotem do domu? - Pytam z uśmiechem, zmieniając temat.

- Ok możemy przegrany stawia kolację. - Odpowiada.

- Jestem za.. to start - mówię wzbijając się w powietrze

- Ej to jest nie fair - słyszę za sobą.

Oczywiście nie dziwie się, iż dolatuje pierwsza. Wchodzę do domu i siadam na kanapie i zdaje sobie sprawę, że Tony Stark zabierze mnie na kolacje, czy to będzie randka? Podświadomie bardzo chciałabym żeby to była randka, nie zaszkodzi mi trochę rozrywki.

- Masz farta bo zrobiłaś to niespodziewanie - Mówi brunet przylatując po chwili.

- No takie życie.

- O której jedziemy na kolację? - Pyta.

- Ale jak to dzisiaj? - Odpowiadam z przerażeniem.

- No tak, a kiedy po co zwlekać - Uśmiecha się.

- Ale nie mam się w co ubrać - Mówię z paniką w głosie.

- Tak też wyglądasz pięknie, dobra za godzinę wyjedziemy, dokończę tylko robotę a ty możesz mi napisać przez ten czas mowę na jutrzejszą konferencję.

- Oki doki. - Odpowiadam podekscytowana.

Tekst zrobiłam mu w dwadzieścia minut, mam jeszcze czterdzieści nie wiem co zrobić myślałam o ubiorze. Jak dobrze pamiętam powinnam mieć w bagażniku ostatnie zakupy które zapomniałam wciągnąć. Zaglądam do auta i faktycznie tam są, grzebie w torbach. Znajduje czółenka i czarną klasyczną sukienkę, jak dobrze że ogoliłam wczoraj nogi. Gdy mamy dziesięć minut do wyjścia poszłam się przebrać i przygotować. Słyszę jak Tony woła mnie z dołu żebym schodziła odpowiadam mu tylko że już idę. Schodząc prawie jak w romantycznym filmie, oczywiście Stark nie szczędzi w komplementach.

- Wow! wyglądasz cudownie - mówi szeroko się uśmiechając

- Oj bez przesady, wystarczyło po prostu dobrze.

Wychodzimy z domu, wsiadamy do limuzyny. Tony ma na sobie granatowy trzyczęściowy garnitur, w którym muszę przyznać wygląda seksownie. Promienie zachodzącego słońca padają na jego nienagannie przystrzyżony zarost. Znowu się gapie! Szybko odwracam się w stronę szyby. Słyszę tylko ciche parsknięcie śmiechem mojego towarzysza. Samochód zatrzymuje się przy ekskluzywnej restauracji. Tony otwiera mi drzwi i puszcza przodem.

- Wiesz jak ta sukienka zajebiście opina ci... - zaczyna

- Nawet nie waż się dokańczać tego zdania - mówię z uśmiechem

- Mogę o coś zapytać?

- Cokolwiek byle nie dotyczyło mojego tyłka. - Odpowiadam.

- Ta cała pomoc w badaniach to ściema? - Brawo Sherlocku.

- Taa... Jane to moja dobra przyjaciółka.

Bardzo miło spędzamy pobyt w restauracji, opowiadam mu o mnie, o prawdziwej mnie. Jest bardzo ciekawy Asgardu. Muszę się sama przed sobą przyznać, że chyba zaczynam coś czuć do tego idioty. Kontakt wzrokowy z nim wprawia mnie o motylki w brzuchu.

Wracamy do niego mamy dzisiaj dużo roboty. Wchodzimy ale zamiast do salonu Tony bierze mnie za rękę i ciągnie na balkon widok na ocean jest cudowny.

- Ale tu pięknie - zachwycam się

- Dlatego tu mieszkam - odpowiada.

- Ah.. zapomniałabym dziękuję za pyszną kolację i za miło spędzony czas. - mówię i całuję go w policzek

Odsuwam głowę ale ciągle nasze twarze dzieli kilka centymetrów patrzę się mu w oczy. Przybliża się do mnie, kładzie dłonie na moją talie. Odruchowo przygryzam wargę. Składa mi delikatny pocałunek, gdy dociera do mnie co właściwie robimy znowu odsuwam się od niego.

- Przepraszam nie mogę... 

________________________________


BoginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz