Minął już tydzień, odkąd Anna po raz pierwszy przekroczyła próg domu ciotki. Jeżeli chodzi o obowiązki domowe, to powoli wpada w pewną rutynę. Normalne.
Tomasz daje teraz dziewczynie trochę od siebie odpocząć. Może i jej nie prześladuje, ale dwa spotkania w ciągu dwóch dni to dla Anny i tak bardzo dużo. Ona potrzebuje w tej chwili trochę czasu dla siebie, by nauczyć się normalnie żyć i trochę uspokoić duchowo. Nie ma czasu na pogawędki. A może ma. Tak szczerze, to chyba nawet ich potrzebuje, ale jest zbyt zamknięta w sobie i nieśmiała, żeby zawiązać z kimś trwalsze więzi.
Już od dłuższego czasu Anna nie czuje się najlepiej. Trochę zbyt delikatnie powiedziane. Czuje się okropnie. Stara się nie zwracać na to większej uwagi, bo często zdarzały jej się gorsze i lepsze dni. Jednak tego dnia mdłości osiągnęły już maksimum. Rano Anna nie może wstać z łóżka. Odpędza od siebie tę myśl najdłużej, jak może. Strach i strach - czuje dziewczyna w głębi swojej duszy. Na zewnątrz chce się tym nie przejmować i wmawiać sobie, że to tylko jej złudzenia. Tak jednak nie jest. Niestety.
Anna jest w ciąży. Z kim? Z tym okrutnym facetem, który nawiedzał ją w koszmarach każdej nocy. Nie dość, że odebrał jej całe dzieciństwo, to gdy była już wolna, miałaby wychowywać jego dziecko? Niedorzeczne. A jednak. Bóg od zawsze lubił komplikować życie niewinnych ludzi. Tak chyba będzie już zawsze.
Płacz, złość, strach, obrzydzenie. To czuje. Nic więcej. Nie chce z nikim rozmawiać. Dotąd i tak była bardzo zamknięta w sobie, ale teraz jej chęć bycia z samą sobą osiąga nowy poziom. Tomek po małej przerwie znowu zaczyna pukać do jej drzwi. Nie ma siły z nim rozmawiać. Zresztą kim on jest? Jakimś mało doświadczonym policjantem, trochę za bardzo interesującym się nieswoimi sprawami. Tyle. Po co mu cokolwiek mówić, dzielić się z nim swoimi problemami? On nie jest w stanie pomóc Annie. W tej sytuacji nikt nie jest w stanie jej pomóc.
Kolejny dzień stoi pod jej drzwiami i prosi, żeby nie robiła sobie jaj i powiedziała, co się dzieje. Krzyczy, że nie da spokoju, bo się martwi. Anna pragnie ciszy i spokoju. Otwiera drzwi. Ale tylko po to, żeby powiedzieć mu, że to nie jest najlepszy moment w jej życiu i nie chce się mu zwierzać. Zły krok. Tym bardziej chce wiedzieć, o co chodzi. Co za typ.
- Co ci to da? I tak mi nie pomożesz. Jedyne, co możesz zrobić w tej sytuacji to powzdychać nad moim marnym losem. Wybacz, ale tego nie chcę. Nie chcę żebyś się nade mną litował. Rozumiesz?! - wykrzykuje mu przez łzy
- Dziewczyno, opanuj się! Ty ślepa jakaś jesteś?! Człowiek stara się, chce ci pomóc, a ty co robisz? Zamykasz się w czterech ścianach. To bez sensu. Mówisz, że ja ci nie pomogę, a ty sama sobie pomożesz postępując w ten sposób?
Ma rację. Po tych słowach w Annie coś pęka. Upada na kolana, a łzy z jej oczu leją się potokami. Raz na jakiś czas zaciąga się powietrzem. Tomasz nie wie, co ma zrobić. Kuca przy niej i obejmuje ją swoimi ramionami. Głaszcze ją po włosach, tak jak matki głaszczą swoje dzieci, żeby je uspokoić. Nie chce jej płaczu. Jeszcze raz ją prosi, aby mu wyjaśniła, co się z nią dzieje. Czemu się zachowuje tak, a nie inaczej. Na dobrą sprawę zna ją od kilku dni, ale przez ten czas wytworzyła się między nimi unikalna więź. Przynajmniej tak mu się wydaje. Nie jest związana z miłością. Nie może też to być przyjaźń. Tego chyba się nie da ubrać w słowa.
Anna opowiada chłopakowi wszystko, jak na spowiedzi. Czuje dziwną ulgę. Wzrok Tomasza cały czas jest prawdziwie współczujący. Wie, jak ogromny ból przeżywa dziewczyna.
***
Ostatnie trzy miesiące minęły pod wielkim znakiem zapytania. Dla Anny i Tomasza. Dziewczyna cały ten czas poświęciła na przyjmowanie do świadomości tego, co będzie. Tomek codziennie u niej był, pomagał, uczył się. Uczył się pojmowania tej drobnej osoby i nawiązywania z nią kontaktu. Wbrew pozorom nie jest to takie łatwe. Człowiek potrafi się zamknąć na milion różnych spustów. Możliwe, że w przypadku Anny jest ich trochę więcej, ale młody policjant wierzy, że kiedyś na smutnej twarzy pojawi się cień uśmiechu.
Tomasz chce pomóc. Wykorzystuje każdą możliwą ścieżkę - w ukryciu przed Anną organizuje drobne zbiórki ubranek dla dziecka, artykułów domowych, a nawet pieniędzy. Chcąc nie chcąc, po jakimś czasie, historię dziewczyny poznał cały Sandomierz. Rzadko wychodzi z domu, więc nie naraża się na spotkanie z kimkolwiek . Może właśnie dlatego dowiaduje się o tym dopiero od Tomka.
Jest wściekła. Wszyscy się nad nią litują, kiedy tego nie chce.
- Czemu nie zapytałeś się o moje zdanie na ten temat? - syczy przez zęby.
- Bo ja doskonale wiem, jakie jest twoje zdanie - rzuca. - Aniu, doskonale wiesz, że chcę dobrze. I mam nadzieję, że będzie dobrze. - przez jego twarz przepływa fala współczucia, a kąciki ust lekko się podnoszą.
- Nie chcę niczego. Pieniędzy, jedzenia, ubrań. Potrafię o siebie zadbać.
W kuchni rozlega się serdeczny śmiech.
- Wiem o tym, ale nie zachowuj się, jak małe dziecko i daj sobie pomóc. Dbać o siebie będziesz sama, ale trzeba ci stworzyć warunki, rozumiesz? Tak wychowali mnie rodzice - gdy widzę kogoś w potrzebie - pomagam. Nic na to nie poradzę. A ty jesteś w potrzebie i się nie oszukuj.
Tak chyba ma być. Tomasz spadł Annie z nieba. W tak ciężkich dla niej chwilach jest jej jedynym oparciem. Lubi go. Czasami nawet udaje mu się ją trochę rozbawić - chociaż chłopakowi trudno w to uwierzyć. Anna przyzwyczaiła się do jego obecności i zaczęła traktować, jako nową rzeczywistość. Mimo przykrych okoliczności, w jakich go poznała, zaczyna jej się dobrze kojarzyć. Jak brat, którego nigdy nie miała. Jest pierwszym mężczyzną, któremu ufa całą swoją duszą - oczywiście pomijając zamordowanego papę.
Tego dnia Tomek przyjeżdża wcześniej niż zwykle. Niesie ze sobą duże, kartonowe pudło. Ania otwiera mu drzwi i od razu pyta o jego zawartość.
- To zabawki i ubranka, o których mówiłem ci miesiąc temu. Jest ich trochę. Mam nadzieję, że ci się spodobają. - Chłopak szeroko się uśmiecha. - I nawet nie chcę słyszeć, że ich nie chcesz.
- Nie śmiem się sprzeciwiać - żartuje Anna. - Trudno mi uwierzyć, że w dzisiejszych czasach ludzie chcą pomagać.
- Zdziwisz się. - Lekko mruży oczy. - Jak chcesz, to mogę ci to zanieść na górę. - I nie czekając na odpowiedź, rusza w stronę schodów.
CZYTASZ
Dziecko bandyty
Mystery / ThrillerCałe miasto zna przykrą historię młodej Ukrainki, której Bóg za zadanie przydzielił urodzenie i wychowanie dziecka swojego oprawcy. Mieszkańcy Sandomierza z całych sił starają się wspomóc Annę materialnie i duchowo. Dziewczyna, mimo swojej historii...