Michael siedząc na skraju metra dzwoni na niebieską linie.
W tym samym czasie 5 Seconds Of Summer realizują projekt związany z pracą jeden dzień w centrum Niebieskiej Linii
Wpatrywałem się w świecący w oczy, duży plakat przede mną. "Myślisz nad samobójstwem? Jest pomoc. Porozmawiajmy."
- Cześć. - powiedziałem wesoło.
- Em... Cześć. - głos po drugiej stronie był trochę zmieszany. Brzmiał na młodego chłopaka.
- Jestem Mikey a ty? - spytałem nadal utrzymując wesoły ton. Każda sekunda wydawała się jak godzina w takich okolicznościach.
- L-luke. Czy coś się stało Mikey? - ponownie złapałem go na zdziwieniu przez podanie zdrobnienia.
- Och nie. - zachichotałem, gdy poczułem w brzuchu motylki ekscytacji wiedząc, że już jest blisko.
- Więc co się dzieje, że dzwonisz Mikey?
- Nie wiem. Ten plakat ma ładny kolor.
- Och więc jesteś w metrze?
- Tak. Siedzę tak sobie i czekam na pociąg.
- Napewno wszystko w porządku? - spytał, mimo że mój ton był wesoły. - Co robisz?
- Już mówiłem Lukey! - zachichotałem znów. - Czekam na pociąg.
- Możesz dokładniej opisać jak czekasz na ten pociąg?
- Och oczywiście! Więc, siedzę sobie, ale to już wiesz. No i nikogo tu nie ma wyobrażasz sobie? Więc, skoro tu nikogo nie ma, to mój wózek może stać sobie obok mnie.
- Jesteś inwalidą Mikey? - podziwiałem, jak jego głos był profesjonalnie spokojny i relaksacyjny.
Podobało mi się to.
- Nie mów tego słowa! Jest takie brzydkie!
- Przepraszam. - powiedział szybko. - Czy może być "niepełnosprawny"?
- Jeśli musisz... To ujdzie w tłumie. - burknąłem wydymając policzki.
- Czemu nie jesteś na swoim wózku?
Przesunąłem wzrok na Charliego błyszczącego w wiecznie działających światłach.
- Bo go nie lubię.
Wytknąłem język do niego i moje oczy skierowały się na głęboki, czarny tunel.
- A czy jest jeszcze jakiś powód?
- Wtedy nie mógłbym siedzieć tutaj.
- Gdzie dokładnie siedzisz?
- Tam gdzie spotykają się dwa światy. - zanuciłem te słowa, jakby były częścią jakiejś piosenki.
- Możesz jaśniej Mikey?
- Och mogłeś od razu mówić, że nie rozumiesz języka szalonych. Na krawędzi.
- N-na krawędzi peronu?! - nie udało mu się opanować i zabrzmiał na wystraszonego.
- Stąd jest najlepszy widok na plakat. - rzuciłem wesoło. - No i będę pierwszy w pociągu. Chociaż nie, bo do niego nie wsiadam.
- Mówiłeś, że na niego czekasz...?
- No tak, ale nie mówiłem, że wsiadam. - mówiłem, jakby to było coś oczywistego.
Spojrzałem na elektroniczną tablice.
- Michael musisz wrócić na bezpieczną strefę peronu. - mówił panicznie.
- Powiedziałeś do mnie tak brzydko... - poczułem pierwsze łzy i pociągnąłem nosem.
Płacze ze strachu jaki odczuwa moje ciało czy z własnej chorej radości?
- Ale za minutę przyjedzie mój pociąg! - zaprotestowałem udając oburzonego.
- Proszę odejdź od żółtego pasa... - stał się jeszcze bardziej przerażony, gdy usłyszał czas.
- Nie mogę Lukey, przecież mówiłem ci! - zaśmiałem się przez łzy. - Jestem chory! Nie mogę wstać! - mówiłem tym razem udawanym wesołym tonem.
- N-na jakiej stacji jesteś?
- Nie zdąrzysz, nie musisz wiedzieć.
- Mikey, powiedz gdzie jesteś.
- Na drugiej stacji śmierć od prawej.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
- O czym ty mówisz? - mówił coraz bardziej gorączkowo.
Zacząłem słyszeć turkot kolejki.
- Nie znasz tej wersji mapy? Więc jestem na Midland.
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Usłyszałem jak chłopak wołał coś do kogoś. Wezwał karetkę...
- Mi-
- Słuchaj mnie teraz. - warknąłem nagle. Mój humor zmienił się kompletnie w ciągu sekundy. Widziałem już światła. - Jestem cholernym inwalidą z toną chorób psychicznych i fizycznych. Nie czuję całkowicie swoich gównianych nóg rozumiesz? Nawet nie zauważę, kiedy ten pieprzony pociąg zmiażdży je i będę jedną wielką plamą krwi. Nie możesz mi pomóc.
- Al-
- Och już tu jest! Pa pa Lukey! - wrócił mój poprzedni charakter i zachichotałem cicho na koniec wypowiedzi.
- Nie, czekaj!
- Możesz posłuchać, chcesz? - włączyłem głośno mówiący odsunąłem telefon od ucha i przyłożyłem bliżej swoich kolan.
- Ni-
Jedna, drobna łza spłynęła po moim policzku, a następne co usłyszałem, to okropny trzask kości.
Mój tors opadł do tyłu na kafelki, a komórka wylądowała obok mojej głowy.
- Chyba mdleje Lukey. - szepnąłem, a potem już i tak rozmytą wizję zasłoniły moje ociężałe powieki.
Δ•Δ•Δ
Okey witam w pierwszej części nowego opowiadania z okropnie długim tytułem. Dodałam tu mapę metra Toronto, ponieważ metro w Sydney wygląda tak:
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
No i tamta jest o wiele bardziej łatwa do ogarnięcia xD
Z czasem Mike będzie tłumaczyć wszystkie swoje choroby, a dłuższe opisy będą tu.
Pierwsze nienadnaturalne na koncie ale mam nadzieję że przyjmiecie je równie ciepło.