the rose

328 38 6
                                    


Nie mogłem się doczekać powrotu ze Stanów Zjednoczonych do mojego ukochanego hotelu. Poprawnie powinienem powiedzieć ukochanego butlera*. Uroczy i najpiękniejszy anioł o idealnej budowie ciała. Zawsze uprzejmy i uśmiechnięty dla gości lub pracowników, co mnie w nim urzekło, kiedy go zatrudniałem. Ten dzień zapisał się jako jeden z najwspanialszych dni w moim kilkudziesięcioletnim stażu życia. Pamiętam, gdy ujrzałem ten olśniewający uśmiech, hipnotyzujące oczy, postawę chłopaka, wiedziałem, że takiego pracownika poszukuję. Miał w sobie to coś, czego nie mieli inni i nikt nie mógł mieć. Przeprowadziłem rozmowę kwalifikacyjną dla picu, nie musiał mnie przekonywać wymyślnymi sprawami, aby dostać tę pracę, chciałem go poznać. Jego głos jest jak lira boskiego Apollina, taki melodyczny. Oczarował mnie swoja osoba w zaledwie kilkaset minut. Starałem się wydłużyć nasze spotkanie maksymalnie. Zrobiłem nam kawę, poczęstowałem ciastem, własnej roboty. Miło było patrzeć jak wcina zachwycając się jego nadzwyczajnym smakiem. Gdy nie zwracał na mnie uwagi, wpatrywałem się w niego jak w największy diament świata. On był jedyny, nadzwyczajny...

Może byłem wścibski lub niegrzeczny wypytując o jego życie osobiste, rodzinę, ale nie umiałem ugryźć się w język. Czułem nieznaną mi wcześniej potrzebę poznania drugiej osoby, a w szczególności Byun Baekhyuna.

Gdy zadawałem zbyt prywatne pytania, jego policzki przybierały kolor soczystej czerwieni. Taki uroczy... Pod moim delikatnym naciskiem opowiedział o swojej słabej sytuacji materialnej, dlatego podkreślał potrzebę zatrudnienia go na konkretnym stanowisku i zapewnienia stałej pracy. Przysięgał, że świetnie potrafi odnaleźć się w każdym zadaniu i sytuacji, jest elastyczny, ambitny.

W jednej chwili zaczął nawijać jakby wstąpiła w niego kompletnie inna osoba. Stał się bardziej pewny siebie, ale wciąż zaniepokojony i przestraszony. Słuchałem go uważnie, starając się zapamiętać każdą informację, która mogła okazać się w późniejszym czasie bardzo ważna.

Nagle Byun Baekhyun wstał. Obszedł moje dyrektorskie biurko, subtelnie przejeżdżając palcami po jego powierzchni. Zmienił wyraz twarzy na uwodzący ze szczyptą zażenowania, braku słuszności swoich działań. Odsunął moje krzesło. Usiadł na moich kolanach. Ułożył swoją szczupłą, ciepłą dłoń na moim policzku. Teraz nie unikał mojego wzroku, odważnie wpatrywał się w moje oczy, wypowiadając te słowa, które mnie zmroziły:

- Zrobię wszystko, aby zdobyć tę pracę, panie Park - szepnął. Powoli zbliżał swoje usta do moich, dłonią sunął po moim torsie coraz niżej. Domyśliłem się do czego zmierza i natychmiast go powstrzymałem. Ścisnąłem jego nadgarstek i nie pozwoliłem mu kontynuować, mimo że jego malinowe usteczka kusiły niezmiernie, nie chciałem go tak traktować. Spojrzał na mnie smutnym i nieobecnym wzrokiem.

- Nie musiałeś tego robić, najdroższy Byun Baekhyunie. Jesteś idealny... na tę posadę. Będziesz świetną wizytówka naszego hotelu. Nie spotkałem nikogo lepszego od ciebie, a uwierz dużo było ochotników przed tobą. Kto wie, może za sumienne wywiązywanie się ze swoich obowiązków otrzymasz awans.

Hoobae zakłopotany opuścił ramiona i zszedł z moich kolan, mamrocząc przeprosiny. Zabrał płaszcz, plecak i obwinął szyję szalikiem. Po zaszłej sytuacji napięcie stężało, więc rozumiałem zamiary Byuna na opuszczenie gabinetu. Nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego posunął się do takich czynów...

Otrząsnąłem się, kiedy Baekhyun prawie zniknął za drzwiami. Zerwałem się ze swojego fotela i podszedłem do chłopaka, by uścisnąć jego dłoń. Uśmiechnąłem się ciepło, patrząc w nieco błyszczące może ze strachu, a może z zaskoczenia czekoladowe oczy. Gładziłem wierzch jego dłoni kciukiem. Ten gest wywołany został samoistnie, chciałem okazać mu wsparcie dobrego szefa.

butler || chanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz