*dwa lata temu
-Teiko przejmuje piłkę.-komentował mężczyzna.-Zawodnik nr 6 biegnie kozłując piłką. Jest przy lini rzutów za trzy i skacze, wykonując świetny rzut, tym samym kończąc mecz.
Akai tenshi nigdy by się nie spodziewała po swoich przyjaciołach tak strasznej - oczywiście jak dla niej - gry. Gra sześciu członków Pokolenia Cudów nie spodobała jej się. Jeszcze bardziej zdziwiła się jednak, gdy zobaczyła, że tak dobrze dobrana para w ich drużynie nie przybiła żółwika jak zawsze. Wtedy zrozumiała wszystko, przejrzała na oczy. Oni pragnęli jedynie zwycięstwa, a nie zabawy i gry zespołowej. Przypomniała sobie, jak poprosiła trenera, żeby dał jej odpocząć i pozwolił zostać na ławce, a on po jej namowach się w końcu zgodził. W tym momencie bardzo tego żałowała.
-Dokąd idziesz?-zapytał mężczyzna, gdy zauważył, że wstała z ławki.
-Przewietrzyć się.-nawet na niego nie spojrzała.
-Tylko wróć zanim odbierzemy puchar.-powiedział jeszcze, ale ona zdążyła już wyjść.
Ruszyła do szatni. Tam przebrała się w normalny strój i wyszła, zabierając przy tym swoją torbę. Nie zostawiła im nawet kartki, nie było powodu, aby miała to zrobić. Chłodny wiatr rozwiał jej długie, sięgające tyłka czerwone włosy. No tak, w końcu była zima. Wyjęła telefon z torby, po czym wybrała pewien numer.
-Hej.-jej spokojny i opanowany głos nie zdradzał jakichkolwiek oznak, że była zdenerwowana.
-Hej, co jest?-odezwał się męski głos z urządzenia.
-Przyjedź po mnie.
-Okey, idź tam gdzie zawsze, bo wstąpię jeszcze po drodze do sklepu.
-Dobra.-nie żegnając się nawet, rozłączyła się.
Idąc w umówione miejsce, znowu otworzyła torbę, tyle że tym razem wyjęła słuchawki. Szybko je podłączyła i już po chwili do jej uszu dotarły pierwsze słowa tekstu piosenki. Gdy przyszła w dane miejsce, tam czekał już samochód. Wsiadła do niego, a kierowca pojazdu ruszył.
-To teraz opowiadaj, co ci jest?-spytał siedzący na miejscu kierowcy młody mężczyzna.
-Nie ma o czym, Reji.-mruknęła wyłączając przy okazji muzykę w telefonie.
-Jestem twoim bratem i mam prawo wiedzieć, co dzieje się z moją siostrą.-stwierdził.
No tak... Warto wspomnieć, iż czerwonowłosa ma sześciu starszych braci, i że właśnie jedzie samochodem z najstarszym z nich.
Hoshi Reji. Najstarsze dziecko w rodzinie Hoshi. Ma dwadzieścia jeden lat i pracuje jako model, co potwierdza tylko fakt, że mężczyzna jest bardzo przystojny. Posiada kruczoczarne włosy, które praktycznie zawsze ułożone są w artystyczny nieład i kontrastują z jego jasną cerą. Jedno pasmo włosów opada mu na czoło i trochę na prawe oko. Dawniej były czerwone, ale przez różne eksperymenty w czasach, gdy chodził do gimnazjum, stwierdził, że przefarbuje się na czarny i tak mu zostało. Na twarzy mężczyzny wyróżniają się duże, niebieskie jak niebo oczy, mały nos i również nie za wielkie, ale pełne usta. Jest wesoły, miły, pomocny i spokojny, jak również tajemniczy.
-Kończę z koszykówką.-na słowa dziewczyny samochód gwałtownie zatrzymał się.
-Jak to?-Reji nie mógł, a raczej nie potrafił uwierzyć w to, co powiedziała jego siostra.
-Normalnie.-wzruszyła ramionami.
-Siostra.-złapał ją za ramiona.-Znam cię za dobrze i wiem, że od tak nie skończyłabyś z koszykówką. Powiedz mi lepiej, co spowodowało, że tak mówisz.
-Chłopcy.-wystarczyło to jedno słowo, a czarnowłosy zrozumiał od razu.
-W takim razie, co zamierzasz? Przecież jeszcze nie skończyłaś gimnazjum.
-Chcę wyjechać. Do Stanów. I jeszcze byłoby najlepiej dzisiaj.-oznajmiła.
-Zamierzasz tam ukończyć szkołę?-spytał.
-Tak. A teraz jedźmy już.
Reji już nic nie powiedział i ponownie odpalił samochód, a następnie ruszył w kierunku ich rodzinnego domu. Na miejsce dotarli po piętnastu minutach.
Dom, w którym mieszkała siódemka rodzeństwa był bardzo duży, w sumie można by rzec, że wyglądał jak willa. Pomalowany został na biały i szary kolor.
-Wróciłam.-rzekła, a po chwili zbiegł się jej bracia.
-A ty co tak wcześnie?-przekrzykiwali się nawzajem.
-Uciszcie się.-mruknęła, po czym wyminęła swoich pozostałych pięciu braci i skierowała się do swojego pokoju.
Znajdował się on na pierwszym piętrze w prawej części budynku. Czerwonowłosa otworzyła ciemno-szare drzwi, weszła do środka i pierwsze co zrobiła, to otworzyła ogromną, białą szafę. Wyciągnęła z niej walizki i zabrała się za pakowanie.
Po zakończeniu pakowania, razem z walizkami zeszła na dół do kuchni, gdzie była jej cała rodzina.
-Naprawdę musisz wyjeżdżać?-spytał jeden z jej braci.
-Tak.
-Na jak długo?-zapytała matka dziewczyny.
-Jeszcze nie wiem.-odparła.
-Odwieziemy cię na lotnisko, córeczko. Będziemy ci też wysyłać pieniądze na konto.-oznajmił ojciec siódemki rodzeństwa.
-Muszę już iść. Pa.-czerwonowłosa pożegnała się jeszcze z rodziną i skierowała się ku wejściu do samolotu.
Będąc już w środku maszyny i czekając na wylot, ostatni raz spojrzała na tapetę, ustawioną na telefonie, która przedstawiała całe Pokolenie Cudów i usunęła ją. To samo zrobiła z numerami telefonów. Podłączyła jeszcze słuchawki, a samolot wystartował.
CZYTASZ
Knb: Akai tenshi
FanfictionKlub koszykówki z gimnazjum Teiko. Należała do niego szóstka zawodników o niezwykłych zdolnościach, przez co nazwana została "Pokoleniem Cudów". Jednakże był ktoś jeszcze. Ktoś, kogo cała ta szóstka szanowała. Osoba ta zwana była "Akai tenshi". Wyda...