Kilka dni w drodze...Punkt wiedzenia Zacka
-Ja już dłużej nie wytrzymam! Kończą nam się zapasy, a wy nic z tego sobie nie robicie! To wszystko przez tego psa! Marnujecie na nim ostanie zapasy! Jeżeli macie za grosz rozumu, to zostawcie go. - gorączkował się Michael. Biedny chłopak, nie dziwię się że jest taki zdenerwowany. Tyle przeszedł. Jego ojciec został brutalnie rozszarpany i pożarty na oczach własnego syna ,a jego matka samotnie błądzi po świecie. Chociaż bardziej jest prawdopodobne, że jest już jedną z tych nieludzkich bytów.
-Nie ma mowy! Nie zostawię tej bezbronnej istoty na pastwę losu, ty rozpuszczony sadysto!- głośno odezwała się Penelopa.
-Zakroj jebało!* Sama jesteś rozpuszczona, ja przynajmniej jakoś pomagam, a nie tylko siedzę w kuchni i gadam z tą pustą Rachel, jak ty!- desperacko krzyknął Michael.
-Dość tego! Przestańcie się przekrzykiwać się jak dwie baby na targu . Młody, jak jeszcze raz powiesz coś o Rachel to osobiście cię zabije!- przerwała im Kate. Nigdy jeszcze nie słyszałem takiego desperackiego tonu w jej głosie.-Jestem pewna, że tą sprawę da się załatwić bez krzyku. Poza tym, to ja i Zack powinniśmy zdecydować, co z zrobić z Biszkoptem! Przecież my go znaleźliśmy.-odparła dziewczyna. Szkoda mi jej. Bardzo cierpi po śmierci Rachel ,w końcu znały się od podstawówki i były dla siebie jak siostry. Nigdy nie zapomnę, wyrazu jej twarzy gdy spojrzała na mnie po zastrzeleniu blondynki. W jej oczach była pustka. Jak bardzo chciałbym zobaczyć jej piękny uśmiech na tych pudrowo-różowych ustach. Chcę ujrzeć ten wielki zapał w jej oczach, który sprawiał ,że iskrzyły determinacją. Teraz jedyne co widzę to cierpienie. Patrzę, jak cicho się wykrwawia, a kolejne wydarzenia zostawiają blizny.
-Zack! Przestań bujać w obłokach i pomóż mi podjąć decyzje odnośnie Biszkopta!- wrzasnęła mi do ucha Kate przerywając mój monolog wewnętrzny .Oj , jak bardzo mi brakowało tego krzyku stawiającego od razu na nogi.
-Uważam, że powinniśmy go jednak zostawić.-Odparłem ze smutkiem w głosie poprawiając moją blond grzywkę.
-Nie! Nie powinniśmy!- niespodziewanie wydarła się Penelopa.
-Jak mamy go zostawić. Przecież on i tak za nami pójdzie, bo się do nas przyzwyczaił!- stwierdziła Kate.
-Słusznie, ktoś ma jakiś pomysł co począć z Biszkoptem? -Spytałem.- Wątpię, żeby płoszenie pomogło.
-Może go zjemy? W Chinach psy były zjadane .A kończą nam się zapasy.-Odpowiedział Aiden. Wtedy Biszkopt zrobił tą minę:
-Co?! Braciszku, czyś ty zmysły postradał?! Taki mądry, a jednak taki głupi! –Zganiła go Penelopa wyrzucając ręce do góry. W jej głosie brzmiała lekka nuta paniki.
-Ruda ma racje, poza tym nie możemy tak po prostu go zjeść. Może mieć w sobie wirusa żywych trupów. Wtedy wszyscy byśmy zginęli.- powiedziałem.
-Ja wiem! Przedostańmy się przez Odrę. Kate mówiła, że ten pies nie może pływać, bo ma zwichniętą łapę! -Odparł Brian
-Dobry pomysł! Ale czy to jest bezpieczne?- odpowiedziałem.
-Na pewno! Jestem w stu procentach pewna, że zombie nie umieją pływać.-stwierdziła Kinga.
-Wierzę ci, co do zapasów na pewno znajdzie się coś w najbliższym mieście. Będziemy nocować w hotelu po dwie osoby do pokoju( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°).-Spokojnie odparłem.
-Ale jest nas siedmiu ( ͠° ͟ʖ ͡°).-Powiedziała Kinga.
-Dostawi się łóżko, do któregoś z pokoi.
-Powinniśmy zabarykadować drzwi frontowe. Wcześniej jednak, trzeba będzie sprawdzić, czy w całym budynku nie ma zombie. A teraz ruszcie się, trzeba iść, znaleźć jakiś nocleg. Ruchy!- Zaczęła mówić Kate, tonem nie tolerującym sprzeciwu.
CZYTASZ
Epidemia Wirusa
Teen FictionRok 2016. W Europie, a dokładniej w Polsce dzieje się bardzo nieszczęśliwy wypadek. Jak sobie z nim poradzi grupa, ani trochę nie przygotowanych młodych ludzi. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~Książka zosta...