***
Pomalowałam rzęsy, ubrałam czarne przetarte spodnie, ciemną bluzkę z długimi rękawami moro.
Świeżo umyte włosy wysuszyłam i pozwoliłam opaść kaskadami na moje ramiona.Jak zwykle zjadłam szybkie śniadanie, płatki z mlekiem.
Do plecaka na odchodne, wpakowałam jeszcze jabłko.
Gotowa stawić czoła przeznaczeniu.
Oj literówka się tu wkradła...
Gotowa iść do szkoły.Musze przyznać, że teraz nie brzmi to zbyt przerażająco, ale w każdy niedzielny wieczór pomyślicie inaczej.
**
Idąc szkolnym korytarzem witałam się ze wszystkimi, którzy mi machali czy mówili cześć.Od kiedy ja mam znajomych?
Udałam się w stronę szafek i zatrzymałam się w pół kroku.
Harry.
No jasne. Jeszcze tego mi brakowało.
Jak jakaś pieprzona małolata szybko skręciłam w inny korytarz.
Czemu nie mogę po prostu stawić mu czoła?! Rose cholera jasna, bez przesady!
Nieeee... może kiedy indziej.
Przemknęłam się do najbliższej toalety.
Styles ma tak zmienne humorki, że już nie wiadomo czy chce mnie zabić, czy przelecieć.
Dlatego uważam, że moje posunięcie było najlepszą z możliwych decyzji.
Podobno nie powinno się uciekać od problemów.Kto powiedział, że uciekam...
Ja po prostu omijam je trochę większym łukiem, niż powinnam.Wyszłam z powrotem na korytarz.
Kolejne mijane osoby mi machają.
O co chodzi? Rozumiem, że podobno jestem rozpoznawalna ale tak z dnia na dzień, wszystko by się zmieniło? Myśle, że to mało prawdopodobne.- Puszczalska suka. - pchnęła mnie barkiem jakaś sztuczna szatynka.
Czy ona na prawdę myśli, że pozwolę jej tak po prostu odejść?
- Ej, ej, ej. - złapałam ją i agresywnie odwróciłam w swoją stronę. - Język. - syknęłam patrząc głęboko w oczy dziewczyny.
W odpowiedzi dziewczyna przewróciła tylko oczami i próbowała wyrwać się z uścisku.
- Mowę Ci odebrało? - warknęłam, na co dziewczyna pokiwałam przecząco głową. - To do cholery dlaczego nie odpowiadasz? - wycedziłam coraz bardziej się unosząc.Spokojnie Rose, żadna jędza nie wyprowadzi Cię dzisiaj z równowagi.
- Um, mam lekcje. - powiedziała wymijająco szatynka.
Kiedy z koleżankami to odważna, a jak się psiapsióły od siedmiu boleści ulotniły, to potulne kociątko się zrobiło.
Ta fałszywość i chęć zaimponowania w ludziach jest najgorsza.
Nie trawię jej, nawet nie sile się na inny dobór słów.- Jeszcze słowo na mój temat. - zagroziłam nadal trzymając dziewczyna za ramię. - To nie będzie tak milutko. - skąd we mnie tyle odwagi? Równie dobrze mogłabym trafić na jakąś laskę judo i miałabym z lekka przesrane.
Dziewczyna zaczęła odchodzić, ale była jeszcze jedna sprawa.
Kolejny raz odwróciłam szatynkę w moją stronę.- Dlaczego puszczalska, przepraszam? - uniosłam brwi, równocześnie dostrzegając spore zgromadzenie w okół naszej dwójki.
- Um. - zaczęła się jąkać. - No bo z Harrym Stylesem... - mówiła nieskładnie. - Tak jak każda. - dokończyła. - Mogę iść na lekcję? - zapytała błagalnie. - Przepraszam... - dodała ze skruchą. Za grosz honoru, wyzywa a potem potulna jak baranek.
Puściłam dziewczynę wolno i rozejrzałam się po zgromadzonych.
Oczywiście, nadal przy szafkach spierdoliniec Styles.
Tak mnie doprowadza do furii, że to jest jakaś magia.
Podeszłam do niego żwawym krokiem i oparłam się z najgłośniejszym hukiem, jaki udało mi się wykonać, na szafce obok.- Proszę, proszę. - zwróciłam na siebie jego uwagę. - Otóż to taki nieudacznik, że aż musi rozpowiadać fałszywe plotki, bo dziewczyny do łóżka wyrwać nie umie. - warknęłam, opierając się ramieniem o szafkę
- Oj, no już nie udawaj takiej niedostępnej. - przejechał kciukiem po lini mojej szczęki. - Wszyscy zgromadzeni widzą, że cnotką to nie jesteś. - uśmiechnął się triumfalnie, mówiąc donośnym głosem.
Cała ta akcja była na pokaz...
Wiedział, że się wkurzę i zrobię awanturę.
Kolejny popis.
Boże, czemu wcześniej się nie zorientowałam.
Wszystko obmyślone... chce mnie zmieszać z błotem.
Nie tak prędko, mogę być bardziej przebiegła, niż jesteś to sobie w stanie wyobrazić.
Cała ta akcja jest podstawiona pod publiczność. Skoro tak, to nie zamierzam mowić cicho.- Ooooo, sugerujesz, że jestem taka jak ty. - powiedziałam
- Nie do końca, ja... - zaczął pewny siebie lecz nie dane mu było dokończyć.
- Nie przerywaj kiedy mowię. - warknęłam donośnie. - Twoje przypuszczenia są błędne, ponieważ nie puszczam się na prawo i lewo. - wbiłam palec wskazujący w jego klatkę piersiową. - Co oznacza, że nie jestem jak ty. - uśmiechnęłam się zadziornie. - Męską dziwką. - powiedziałam dobitnie akcentując każdy wyraz.
Twarz chłopaka spochmurniała. Co on sobie wyobrażał, że dam się poniżać?
- Nie jestem. - wycedził zirytowany.
Harry... czyżbyś przegrywał własną grę ?- Oh, kim nie jesteś? - zapytałam podchwytliwie.
Nikt nie chciałby być tak nazywany.Chłopak nie odpowiedział i zacisnął pięści.
- Męską dziwką? - zapytałam sarkastycznie.
Oczy chłopaka momentalnie pociemniały, a pieści mocniej się zacisnęły.
- Gdybyś była chłopakiem, leżałabyś już okładana pięściami. - syknął, chcąc mnie przestraszyć.
- Ufff, no też się cieszę. - pokazowo wytarłam nieistniejący pot z czoła. - Twoja sytuacja jest za to do dupy. - westchnęłam teatralnie. - Przegrywasz grę, którą sam wymyśliłeś. - zaśmiałam się sztucznie. - Nie wiem co nagadałeś tym biednym ludziom. - wskazałam na tłum. - Ale mam nadzieję, że nie wierzą w takie bajki jak seks Rose z Harrym Styles. - spojrzałam wymownie na widownię.
- Pojebana suka. - warknął za mną, kiedy odchodziłam.
- Nie tak agresywnie. - wywróciłam oczami, chociaż nie mógł tego widzieć.
Czemu z nim cały czas mam jakieś problemy? Nie mógłby żyć własnym życiem i zostawić moje w spokoju?
____________
💕
YOU ARE READING
Tommorow |H.S
FanfictionRose... przeciętna kujonka poniżana przez innych? No chyba nie. " - No jasne! Bo to na pewno twoja sprawa z kim się umawiam, kiedy i gdzie. - podniosłam głos zdenerwowana. - Wszystko wyolbrzymiasz. - wzruszył ramionami chłopak. - Oddaj mi mój te...