9 miesięcy

61 6 0
                                    

Z każdym dniem dziecko rozwijało się prawidłowo, a mój brzuch zaczynał się powiększać. Z dnia na dzień coraz bardziej akceptowałam dziecko, aż w końcu zaakceptowałam całkowicie. Kamil cały czas mnie wspierał, nie opuszczał na krok. Cały czas był przy mnie.
Co miesiąc chodziłam do ginekologa na kontrole. Nie działo się nic, całe szczęście. Serafina opowiadała mi, że była w ciąży. Nie chciała mi powiedzieć, ile miała lat. Jednak powiedziała mi, że poroniła w drugim miesiącu ciąży. Tak samo jak ja, też w drugim miesiącu, jednak dziecko żyje i jest zdrowe. Kocham je ponad wszystko.

3 miesiąc
Kolejna wizyta u ginekologa i znana płeć dziecka. Dziewczynka. Z Kamilem wciąż zastanawiamy się nad imieniem, ale ja nie mam na razie pomysłu.
Pewnego dnia Kamil zabrał mnie do parku, w moje ulubione miejsce. Nad jeziorko. Usiadłam na ławce i przeglądałam się falującej wodzie. Ale Kamil zasłonił mi ten piękny widok. Burknęłam pod nosem, gdy nagle Kamil klęknał przede mną, intensywnie spoglądając w moje oczy. Zasłoniłam usta dłońmi i miałam łzy w oczach.
-Florencjo moja kochana? Czy zechcesz być ze mną? Czy zechcesz oddać mi swoje serce?
-Tak, tak Kamil! Chcę, pragnę!
Wyciągnął pierścionek z małym, srebnym kryształkiem i włożył mi go na palec. Wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać ze wzruszenia.
-Nie płacz, kotku.-głaskał mnie po głowie.
-Ja się cieszę.-wpiłam się w jego usta. Oddawał pocałunki, gdy nagle przeobraziły się one w zachłanne, namiętne, jednocześnie pełne czułości.

Kocham go.

4 miesiąc
Poczęło się robić źle. Tak źle, że wylądowałam w szpitalu. Bardzo bałam się o dziecko, bardzo. Kocham je i zrobię wszystko, by je urodzić. Kocham Kamila i zrobię wszystko, by dać mu dziecko. Kocham siebie i zrobię wszystko, by mieć dziecko. Miesiące lecą bardzo szybko. Ale cieszę się, bo już nie mogę się doczekać, by zobaczyć swoją córeczkę. By wziąć ją na ręce, usłyszeć jej płacz i płakać samemu ze szczęścia. Pocałować ją w czółko, rzec "Kocham Cię".

5 miesiąc
Nie wiem, dlaczego, ale stan mojej córeczki cały czas się pogarsza. Przez miesiąc leżę w szpitalu, robię to dla niej. Kamil rzekł, że nawet jeśli całą ciążę mam leżeć w szpitalu, będzie przy mnie. Jest mi wierny.
Po wyjściu ze szpitala spotkałam się z Lidią. Udałyśmy się do naszej ulubionej kawiarni na kawę i jakieś ciastko.
-Masz już imię dla córeczki?-zapytała, biorąc kawałek ciasta do buzi.
-Nie...-upiłam łyka kawy.
-Przyjdzie taki dzień, gdzie pomyślisz imię i będzie ono idealne.-puściła mi oczko. Później to ona opowiadała, gdyż znalazła chłopaka. Zwie się Darek, wysoki blondyn, niebieskooki. Jednak ja wolę mojego Kamila.

W tej części mojego życia nie dzieje się nic, co mogłoby spowodować u mnie płacz. Mam dziecko, Kamila, przyjaciółki... Czego chcieć więcej?

Mój Anioł,
Anioł Stróż,
Odgarnął niebo pełne burz.
Pojawiło się słońce
Z płaczu końcem.
Zapoczątkował szczęście,
Do raju wejście.

6 miesiąc
Co z imieniem dla mojej córeczki?

-Ola?
-Nie...
-Dominika!-rzekłam.
-Hm... Nie.
-Kamila?
-Ładne, ale nie. A może...
-Martynka?-rzekliśmy oboje w tym samym czasie.
-Martynka...-uśmiechnęłam się i pogłaskałam czule brzuch, w którym rozwija się Martynka.

Parę dni później spotkałam się z moją mamą. Udałyśmy się do jej domu.
-Mów córeczko, jak tam u Ciebie?-zapytała, siadając na kanapie obok mnie.
-Wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się.
-A dziecko?
-Także. Moja córeczka ma się dobrze.
-Macie już imię dla niej?
-Martynka.
-Martynko, to ja, babcia.-nachyliła się nad moim brzuchem i poczęła do niego, a raczej do Martynki, mówić. Zaśmiałam się, gdy poczułam kopanie. Pomasowałam brzuch, znów kopnięcie.
-Bardzo energiczna...-rzekła mama. -Też taka byłaś.-spojrzała na mnie. Chwyciłam ją za dłoń i uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Pamiętam, kiedy kopałaś mnie tak, że nie mogłam spać. -zaśmiała się.
-Mam nadzieję, że Martynka mi tego oszczędzi. -również się zaśmiałam.
-Najważniejsze żeby była zdrowa. -matka złapała mnie za dłonie. Uśmiechnęłam się przyjaźnie i przutuliłam ją.

7 miesiąc
Martynka ma się dobrze. Ciągle kopie, czasami jest to denerwujące, ale co ja mogę na to poradzić? To w końcu dziewczynka. Może ma humorki?
Leżałam sobie na łóżku, kiedy zadzwonił telefon.
-Halo?
-Hej Flora, musimy się spotkać.-usłyszałam męski głos.
-Zaraz... Kto mówi?
-Czekam w kawiarni.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, a się rozłączył. Nie wiem, kto to. Coś mi mówi, by tam nie iść. Ale chwila. Skąd ma mój numer? Skąd zna moje imię?

30min później
Znowu dzwoni do mnie ten sam numer, co wcześniej?
-Halo!?-rzekłam ziryrowana.
-Gdzie ty jesteś?
-W domu?
-Nadal czekam.
-Ale kto mówi?
-Czekam.

To sobie poczekasz.

Nie zadzwonił więcej. Nie wiedziałam kim był, ale nie chciałam tym martwić Kamila. Dlatego też mu o tym nie powiedziałam. Zwyczajnie o tym zapomniałam.

8 miesiąc
Coraz bliżej narodzin. Czuję satysfakcję, radość i stres jednocześnie. Cholernie się boję tych narodzin. Jak to będzie wyglądało? Czy będzie boleć? Czy w ogóle urodzę? Czy dziecko będzie żyć?
Kamil mnie zapewnia, że wszystko będzie w porządku. Mimo to, ja wciąż się boję. Narodziny prawdopodobnie nastąpią 13 października.

Dziś mamy 24 września...

Jeszcze chwila, przyjdzie ten czas.
Jeden moment, wydam dziecko na świat.

I hateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz